wtorek, 1 października 2013

Przeczytane. Wrzesień 2013

We wrześniu przeczytałem dziesięć książek. Niby nie jest to mało, ale nie jestem do końca zadowolony z wyniku - miałem sporo czasu, spokojnie mogłem osiągnąć wynik dwunastu lub trzynastu pozycji. W każdym razie licznik stanął na 93 pozycjach, osiągnięcie stu wydaje się zatem być jedynie formalnością. Podróż poślubna coraz bliżej, więc lektur japońskotematycznych przybywa; w tym miesiącu są to cztery książki o nierównym poziomie (dwie bardzo dobre i dwie słabe). W związku z tym niestety mam coraz większe zaległości w bieżącej (w sensie tegorocznej) literaturze sensacyjno-fantastycznej. Trochę powinienem nadrobić w październiku przy okazji pierwszego starcia z Kindlem, którego sprezentowała mi Żona z okazji urodzin. E-booki już czekają.

84. Legion - Elżbieta Cherezińska, Zysk i S-ka 2013

Jak tylko zobaczyłem w Empiku kolejną cegłę napisaną przez Cherezińską, nie mogłem się powstrzymać przed zakupem. Autorka tym razem dość zaskakująco porzuca średniowiecze, w którym, patrząc na jej dotychczasowe dokonania literackie, czuje się jak ryba w wodzie i umieszcza akcję w czasie trwania II wojny światowej. Choć informacje z okładki sugerują, że powieść poświęcona jest uformowanej w sierpniu 1944 roku Brygadzie Świętokrzyskiej, tak naprawdę tylko ostatnie 200 spośród 800 stron poświęcone jest temu oddziałowi. Cała książka natomiast dotyczy kształtowania się i działalności polskiego podziemia, ze szczególnym naciskiem położonym na narodowców. Autorka nie ulega powszechnemu trendowi gloryfikowania AK i, choć szeregowi żołnierze tej organizacji ukazywani są raczej pozytywnie, zrzuca na barki jej dowódców odpowiedzialność za przejęcie kontroli nad Polską przez komunistów. Książkę czyta się bardzo szybko, jest ona napisana bardzo sprawnie, autorka nie stroni w niej od humoru. Część wątków pozostawia jednak niedosyt, szczególnie zabrakło mi wyraźniejszego zakończenia historii Żbika zaś sam przemarsz Brygady Świętokrzyskiej na zachód został opisany w ekspresowym tempie. Mimo tych drobnych niedociągnięć jest to bardzo dobra literatura przybliżająca ten wycinek historii, o którym w szkołach raczej się nie usłyszy.

85. Japonia oczami fana. Book 01 - Paweł "MrJedi" Musiałowski, Finna 2012

MrJedi znany mi był z tekstów publikowanych x lat temu w CD Action i Kawaii. Później jakoś przestałem się obracać w tematyce mangi i anime, ale, kiedy tylko zobaczyłem jego książkę w księgarni, bez wahania po nią sięgnąłem i niestety nie był to najlepszy wybór. Autor faktycznie opisuje Japonię (a właściwie Tokio, bo na stolicy skupia się pierwszy tom) z perspektywy fana, dla którego przebywanie w kraju samurajów jest nie lada przygodą. Książka jest kopalnią wiedzy na temat tamtejszej popkultury i miejskich legend, niestety całość podana jest w dość niestrawnej formie. Woda wylewa się ze stron wiadrami, przez co lektura jest bardzo męcząca i kilkukrotnie miałem ochotę cisnąć książkę w kąt. Używanie słowa yakuza w co drugim akapicie po pewnym czasie było już nudne i w ogóle nieśmieszne. Książkę ratuje jedynie końcowy dodatek specjalny opisujący poszczególne dzielnice Tokio. Nie wiem, kiedy ukaże się drugi tom, ale mam nadzieje, że będzie dużo lepszy od poprzednika. Również w kwestii jakości wydania - strony z ilustracjami umieszczone na końcu książki wypadły już przy pierwszym przeglądaniu - wyraźnie widać było, że wydawca postanowił zaoszczędzić na kleju.

86. Ciemna strona Księżyca - Grzegorz Gajek, Studio Truso 2013

Książkę Gajka kupiłem na tegorocznym Krakonie w ramach wspierania autorów, którzy sami sprzedają swoje utwory. I muszę przyznać, że jest nieźle. Powieść wprawdzie nie poraża oryginalnością - cały czas miałem przed oczami Solaris Lema - ale fabuła poprowadzona została sprawnie, napięcie jest świetnie budowane, bohaterowie są ciekawi, a zagadka, jaka przed nimi stoi intrygująca. Wiem, że mam słabość do tego typu sf, ale naprawdę miałem sporo frajdy z lektury, podobało mi się umiejętne opisanie poczucia samotności w przestrzeni kosmicznej i panującego tam nastroju grozy. Z przyjemnością sięgnę po inne książki autora, jeśli tylko czas mi na to pozwoli. Szkoda, że Sen, brat śmierci jest dostępny tylko w formacie .epub.

87. Ścieżki wyobraźni - antologia, Śląski Klub Fantastyki 2013

To kolejna moja krakonowa zdobycz, tym razem wysępiona od PeWuCa, który rozdawał chętnym zbiór opowiadań napisanych przez członków sekcji literackiej ŚKF. Ze znanych nazwisk pojawiających się w antologii wymienić można tylko Miśka Cholewę i Anię Kańtoch. Ten pierwszy napisał humorystyczne opowiadanie o próbie przekazania informacji na okręt podwodny, inspirowane Polowaniem na Czerwony Październik. Na kolana mnie nie powalił, ale udało mu się stworzyć fajne, odstresowujące czytadło. Kańtoch z kolei umieściła w zbiorze dwa rozdziały swojej nowej powieści i przyznać muszę, że z niecierpliwością czekam na pełną wersję. O pozostałych twórcach można powiedzieć, że widać, iż nie są to "zawodowi" pisarze, natomiast ich prace stanowią kawał solidnej rzemieślniczej roboty. Nie ma tu słabych tekstów, jednak większość z nich również nie zachwyca - ot, coś przyzwoitego do poczytania w długie jesienno-zimowe wieczory. Spośród nich zdecydowanie na plus wyróżnia się Inaczej nie zasnę Bożeny Siedlaczek, będące wariacją na temat Dziewczynki z zapałkami, bardzo ładnie i nastrojowo napisaną.

88. Świat według reportera. Japonia - Piotr Kraśko, National Geographic 2011

Świat według reportera to seria krótkich reportaży Piotra Kraśki z różnych stron świata. Japonia liczy niecałe sto stron tekstu w formacie A6, co pokazuje, jak niewiele informacji na temat Kraju Kwitnącej Wiśni można było w książce przekazać. Styl wypowiedzi Kraśki jest znany każdemu, kto widział go kiedyś w telewizji; dokładnie taką samą formą posługuje się on w napisanej przez siebie książeczce. Jej zawartość można sprowadzić do peanów na temat zaradności Japończyków w obliczu nawet bardzo niesprzyjających okoliczności (tutaj jest mowa konkretnie o tsunami z 2011 roku i problemach w Fukushimie). Nic więcej z tego opracowania wyciągnąć nie byłem w stanie. Na szczęście wydałem na nie jedynie niecałe 7 złotych.

89. Życie jak w Tochigi - Anna Ikeda, W.A.B. 2012

W końcu trafiłem na tekst o Japonii, który nie został napisany przez kogoś będącego tam przejazdem. Anna Ikeda mieszka w Kraju Wschodzącego Jena na stałe, w miasteczku Nikko, które sama określa mianem prowincji, ale jest to taka sama prowincja jak u nas Zakopane - niby niewielkie, ale coroczne tabuny turystów sprawiają, że ciężko uznać to miejsce za oazę spokoju. W związku z miejscem zamieszkania autorka nie wspomina nic o wielkomiejskim Tokio, skupia się zaś na życiu i tradycjach pielęgnowanych w prefekturze Tochigi i okolicach. W książce znajduje się bardzo dużo informacji na temat obrzędów religijnych, głównie shintoistycznych, przedstawione są takie informacje, których nie znajdzie się w przewodnikach turystycznych (które o Nikko zawsze wspominają, gdyż tutaj znajduje się grób szoguna Tokugawy Ieyasu). Wszystko opisane jest świetnym, dowcipnym stylem (nieco przypominającym styl Bruczkowskiego z Bezsenności w Tokio) i okraszone masą zdjęć robionych przez autorkę. Jest to pozycja obowiązkowa dla tych, którzy chcą poczytać o czymś więcej niż Tokio, salarymanach, salonach pachinko, karoshi i shinkansenach.

90. Felix, Net i Nika oraz Trzecia Kuzynka - Rafał Kosik, Powergraph 2012

Felix, Net i Nika są już na półmetku nauki gimnazjalnej i tym razem wyruszają na ferie zimowe w Sudety. Rafał Kosik natomiast postanawia się nad nimi trochę popastwić i zrzuca im na głowę kolejne kłopoty, tym razem w formie młodzieżowego horroru. Jest bardzo klasycznie - nawiedzony dom, opuszczona wioska, mroczne lasy, niedziałająca elektronika i straszne rzeczy, które Ci Źli chcą zrobić głównym bohaterom. Odniosłem wrażenie, że autor chciał odpocząć nieco od wprowadzania do serii nowych technologii i postanowił skupić w całości na grozie i nastroju - tym razem nie ma (prawie) wymyślnych maszyn, a Manfred pojawia się na tyle rzadko, że w zasadzie mogłoby go nie być. Jest to jedna z najlepszych części sagi, choć nie uniknęła pewnych niedoróbek. Niewykorzystany wydaje się być potencjał konkurencyjnego tria, nie rozumiem też, dlaczego Kosik zmienia nazwy miejscowości niebędących Warszawą - tutaj zamiast Bolkowa mamy Lolków, w Teoretycznie Możliwej Katastrowie było Łebosławowo - przecież można stosować prawdziwe nazewnictwo zamiast tworzyć fikcyjne. Są to jednak niedociągnięcia na tyle mało istotne, że nie wpływają znacząco na pozytywny odbiór powieści.

91. Przedksiężycowi I - Anna Kańtoch, Powergraph 2013

Po książki Anny Kańtoch zawsze sięgam bardzo chętnie (choć często muszą one trochę poleżeć na półce zanim się za nie zabiorę) i tym razem również się nie zawiodłem. Cały pierwszy tom Przedksiężycowych poświęcony jest prezentacji Lunapolis, dziwnego miasta na opuszczonej planecie, istniejącego w wielu równoległych wersjach. Fabuła służy właściwie wyłącznie pokazaniu tego surrealistycznego miejsca, co nie znaczy, że jest ona nudna; potrafi bowiem za sobą porwać i sprawia, że ciężko oderwać się od lektury. Sam świat przedstawiony urzeka i zachwyca, Kańtoch plastycznie i nastrojowo opisuje miejsce akcji, posługując się doskonałym stylem. Kolejnym bardzo mocnym punktem powieści są świetnie wykreowani, wyraziści bohaterowie. Naturalnie, ponieważ jest to pierwszy tom, książka zawiera wiele niedopowiedzeń i niedokończonych wątków, co dodatkowo sprawia, że mam niesamowitą ochotę sięgnąć po dalszą część.

92. Duch Czasu - Mirosław P. Jabłoński, Solaris 2013

Po Archiwum Polskiej Fantastyki spodziewałem się dużo lepszych utworów niż powieść Jabłońskiego, w której bohater co chwilę mówi, że chce spółkować z białą niedźwiedzicą, i wspomina swoją matkę, której w młodości wkładano w waginę gorącego pieczonego ziemniaka. Gros tekstu stanowi wykład z historii powszechnej i rozważania religijne, poruszany jest też problem efektu cieplarnianego, ale forma, w jakiej autor postanowił zaprezentować temat, mnie odrzuca. Utwór sprawia bowiem wrażenie bełkotu nastoletniego erotomana, którego dowcip zamiast uśmiechu wywołuje poczucie zażenowania, sama lektura natomiast wymęczyła mnie bardziej niż Lolita Nabokova. Po dobrych Elektrycznych bananach oczekiwałem solidnej lektury, niestety pierwszy tom Ducha Czasu sprawił, że lekturę kolejnej części odroczyłem na dużo później.

93. Sushi i cała reszta - Michael Booth, Carta Blanca 2013

Kolejna lektura na temat Japonii. Tym razem książka jest zapisem wyprawy do Kraju Kwitnącej Wiśni dziennikarza kulinarnego i, jak można się domyślić, skupia się na tym, co Japończycy jedzą w różnych rejonach kraju, od Hokkaido po Okinawę. Jest to sprawozdanie z trzymiesięcznej podróży, nasyconej wizytami w restauracjach, kawiarniach czy u producentów żywności. Booth dogłębnie analizuje nawyki żywieniowe Japończyków, sprawdza, czy legendy na temat jedzenia są prawdziwe (na przykład ta o krowach z Kobe), rozmawia z szefami kuchni, w sumie robi wszystko to, co sprawia, że podczas lektury książki się głodnieje. Ogólnie jest to bardzo zajmująca lektura, choć w niektórych, na szczęście nielicznych, momentach delikatnie nużyła. Chwile słabości są jednak rekompensowane przez ogrom ciekawych informacji, jakie ze sobą niesie.