środa, 18 czerwca 2014

Przeczytane 2014: Tydzień #24

Zaczęły się Mistrzostwa Świata, więc wieczorami mentalnie przenoszę się do Brazylii i przestaję istnieć dla otoczenia, a tym samym ograniczam sobie czas na czytanie. Mimo wszystko, udało mi się w tym tygodniu przeczytać trzy książki: dwie sprawdzonych już autorów i jedną autorki, której twórczości postanowiłem dać szansę. Ponieważ zaś więcej tym razem czytałem w pracy niż w domu (patrz pierwsze zdanie), to i nieco więcej tym razem Kindle'a niż papieru. Ten stan się utrzyma przez najbliższe tygodnie, gdyż będę się urlopował. Widzimy się, jak wrócę.

61. Nowi ludzie - Rafał Kosik, Powergraph 2013

To dopiero druga książka Kosika spoza serii FNiN, po którą sięgnąłem. No i jest to porcja solidnych opowiadań z różnych dziedzin fantastyki, głównie SF. Najsłabiej do mnie przemówiły teksty najkrótsze, publikowane po raz pierwszy (Zastępniki, Najbardziej zbliżone określenie i Bar). Z drugiej strony, urzekło mnie opowiadanie Nowi ludzie, gdzie autor bawi się w czarnowidza i prezentuje zagrożenia, do jakich może prowadzić wszechobecna polityczna poprawność i bezmyślne wprowadzanie parytetów. Bardzo dobrze czytało mi się również otwierające zbiór Trzy cyfry, tysiąc kombinacji; pewnie dlatego, że uwielbiam postapokalipsę, a nieczęsto mam okazję ją spotykać. Ogólnie tom jest lepszy niż jego poprzednik, Obywatel, który się zawiesił.

62. Nomen omen - Marta Kisiel, Uroboros 2014 (Kindle)

Regułą się staje, że polska fantastyka pisana przez kobiety będzie należeć do urban fantasy. Nie jest to mój ulubiony gatunek, ale stwierdziłem, że dam autorce szansę i zobaczę, na co ją stać. Niestety nie zachwyciłem się. Ot, taka sobie historia o człowieku, który wygrzebał się z grobu. W rolach głównych występują bohaterowie, których nijak nie potrafiłem polubić, mimo że są postaciami zdecydowanie pozytywnymi. Do tego potwornie męczy ich indolencja myślowa. Na plus natomiast zaliczam swobodny styl autorki, przez co książkę przeczytałem dość szybko, mimo mało porywającej fabuły. Doceniam też sprawne posługiwanie się humorem w narracji i dialogach.

63.Samsara. Na drogach, których nie ma - Tomek Michniewicz, Wydawnictwo Otwarte 2010 (Kindle)

Jest to pierwsza książka napisana przez Tomka Michniewicza i trzecia, po którą sięgnąłem. Oczywiście, jak w poprzednich dwóch przypadkach, została mi on podsunięta podsunięta pod nos przez Żonę. Tym razem autor w towarzystwie znajomych przemierza południową i południowo-wschodnią Azję (od Nepalu po Singapur) w poszukiwaniu tamtejszych czarowników lub kogoś, kto może ich przypominać. Jest to świetny zapis podróży zorganizowanej samodzielnie; pokazuje on, z jakimi problemami należy się liczyć przy wyjazdach bez pośrednictwa biur podróży do słabo rozwiniętych krajów z całkowicie innego kręgu kulturalnego. Widać też, dlaczego zwiedzanie świata na własną rękę dostarcza większych wrażeń niż przy udziale pośredników.

środa, 11 czerwca 2014

Przeczytane 2014: Tydzień #23

Trochę zwolniłem tempo i w tym tygodniu przeczytałem tylko dwie książki. Rower, PS3, The Big Bang Theory z Żoną i inne zajęcia sprawiają, że w domu czytam trochę mniej, a i w pracy jakoś mniej dyżurów niż poprzednio, a tym samym mniej przerw, które można urozmaicić lekturą. W każdym razie, nominacje do Zajdla wysłałem, obowiązek czytacza tym samym spełniając.

59. Duch Czasu 2 - Mirosław P. Jabłoński, Solaris 2013

Mogłem posłuchać Żony i przerwać czytanie gdzieś na pięćdziesiątej stronie, ale mój masochistyczny upór w doczytywaniu zaczętych książek do końca bez względu na to, jakimi są gniotami, nie pozwolił mi na to. W zasadzie mogę napisać te same uwagi, co przy notce o poprzedniej części, więc nie będę się powtarzał. Różnice? Zamiast efektu cieplarnianego panuje zlodowacenie. To raz. No i tym razem bohater zamiast dążenia do zoofilnego seksu z białą niedźwiedzicą chce dokonać aktu autokastracji w Górach Harzu w ramach krucjaty antymatriarchalnej. Dziękuję, więcej nie chcę.

60. Kocham cię, Lilith - Radek Rak, Prószyński i S-ka 2014 (Kindle)

W porównaniu z czytaną równolegle powieścią Jabłońskiego jest to przeciwny biegun, jeśli chodzi o jakość. Utwory Raka do tej pory fabularnie mnie nie porywały (miałem do tej pory na koncie tylko dwa opowiadania opublikowane w NF), ale za to powalały stylem i nastrojem. Tutaj również głównym plusem książki jest utworzony przez autora nastrój i oniryczne wizje, jakie przeżywa główny bohater, trzydziestoletni pensjonariusz sanatorium w Rymanowie-Zdroju. Bardzo wyraźne są nawiązania do Brunona Schulza. Sprawnie opisane zostały sprawy związane z uczuciowością i seksualnością bohatera; odniosłem wrażenie, że jest to mrugnięcie okiem do czytelnika pod hasłem "kiedyś to się w sanatoriach działo". Jestem ukontentowany warstwą artystyczną powieści, fabułę traktuję zaś jako coś dla tego utworu drugorzędnego.

środa, 4 czerwca 2014

Przeczytane 2014: Tydzień #22

Czytanie dwóch książek jednocześnie stało się regułą. W domu sięgam po papierowe wydania, do pracy zaś zabieram ze sobą Kindle'a i jakoś to leci. Sporo czasu ostatnio znalazłem, więc przeczytałem cztery lektury. Jeszcze tylko przebiję się przez drugi tom Ducha Czasu Mirosława P. Jabłońskiego i z czystym sumieniem mogę wysłać maila z nominacjami. Czerwiec zapowiada się na miesiąc pełen wrażeń: najpierw rocznica Ślubu, potem jedziemy się urlopować. Do przeczytania.

55. Arkadia - Iwona Michałowska, Videograf 2013 (Kindle)

W końcu nie zawiodłem się na książce, po którą sięgnąłem zachęcony pozytywną recenzją. Jest to postapokaliptyczna powieść (znaczna część lądów została zalana przez oceany, zasoby ropy naftowej się wyczerpały), której większość akcji rozgrywa się w kobiecym więzieniu. Wydarzenia toczą się spokojnie, w zasadzie można odnieść wrażenie, że przez cały czas niewiele się dzieje, ale w ogóle nie ujmuje to przyjemności z lektury. Utwór stara się odpowiedzieć na pytanie, czy warto grzebać we własnej przeszłości, kiedy ma się możliwość pozostawienia jej za sobą. Brawa należą się autorce za wprowadzenie mezaliansowego wątku miłosnego, wszystko z taktem i wyczuciem.

56. Swoją drogą - Tomek Michniewicz, Wydawnictwo Otwarte 2014

Książka podsunięta przez Żonę. Opisuje trzy wyprawy Michniewicza w różne strony świata z osobami mu bliskimi. Z jednej strony pozwala zagłębić się w obce dla nas kultury: Pigmejów w Kamerunie, Arabów w Arabii Saudyjskiej i muzyków w Luizjanie i Missisipi. Autor prezentuje zjawiska dla ludzi z kultury europejskiej niezrozumiałe, ale które po przyjęciu lokalnego punktu widzenia zaczynają mieć sens. Na pewno warto spojrzeć na miejsca, które uznajemy za dzikie i barbarzyńskie z innej niż własna perspektywy. Wszystkie te relacje ozdobione zostały masą zdjęć. Z drugiej strony, jest to bardzo osobista książka o relacjach międzyludzkich, o tym, co chce się robić w życiu i co się robić powinno.

57. Piraci Północy. Bractwo - Dariusz Domagalski, Erica 2013 (Kindle)

Za mało się tu dzieje. Jest to pierwszy tom nowego cyklu Domagalskiego i efekt jest taki, że, gdyby porównać utwór do meczu piłkarskiego, drużyny dopiero co ustawiły się na boisku. Wszystkie wydarzenia opisane w tej powieści służą ustaleniu, kto po której stronie stoi i z kim się będzie bił. Lubię opowieści o piratach, więc nieźle mi się czytało historię o Klausie Störtebekerze, no ale problem polegał właśnie na tym, że jest to tylko początek czegoś większego. Nie zachwyca mnie też narracja autora: jeśli się przeczytało jeden opis jakiejś walki w wykonaniu Domagalskiego, to tak jakby się przeczytało wszystkie. Naprawdę ciężko znaleźć w nich istotne różnice. Sceny miłosne w wydaniu pornograficznym też nie są tym, co tygrysy lubią najbardziej, zwłaszcza, że utwór spokojnie by sobie bez nich poradził.

58. Kłamca 2,5. Machinomachia - Jakub Ćwiek, SQN 2014

O tym minizbiorze trzech opowiadań o Lokim wystarczy powiedzieć, że jest to dodatek do gry karcianej. Dwa pierwsze teksty, Handlarz snów i Swat nie wnoszą niczego nowego do cyklu o nordyckim bogu i są po prostu słabe. Sytuację ratuje ostatnie, najdłuższe opowiadanie pt. Machinomachia, które jest i ciekawe fabularnie, i oddaje charakterystyczne cechy pisarstwa Ćwieka. Niestety, jako całość książka nie broni się i sprawia wrażenie pisanej na kolanie, bo terminy goniły. No ale przynajmniej można zwołać kumpli i pograć w Kłamciankę.

Podsumowanie maja

Maj to jedenaście książek (o dwie mniej niż rok temu), z czego rekordowe cztery zostały napisane przez reprezentantki płci pięknej. Czyli jednak kobiety pisują fantastykę; mniej niż mężczyźni, ale zawsze coś. Ważne, że stoi ona przeważnie na co najmniej przyzwoitym poziomie. Papier i e-booki idą łeb w łeb i taki stan prawdopodobnie się utrzyma dopóki mi się nie skończą książki na półkopodłodze (z przerwą na urlopy i delegacje).

Książka miesiąca: Tomek Michniewicz - Swoją drogą
Rozczarowanie miesiąca: Mario Puzo - Ostatni Don