piątek, 31 lipca 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #30

No i stało się. Pierwszy raz od dwóch lat w ciągu miesiąca przeczytałem mniej niż dziesięć książek i, prawdę mówiąc, nie wiem, z czego to tak do końca wynika. Na pewno mam ostatnimi czasy trochę więcej czasochłonnych zajęć, które sprawiają, że nie mam kiedy otworzyć książki, no i oglądam też więcej seriali. Setkę przekroczę w tym roku na pewno, na planowane sto pięćdziesiąt książek szans już raczej nie widzę.

81. Głośno jak diabli - Jon Wiederhorn, Katherine Turman, Kagra 2014

Krzyknęło do mnie z półki w Matrasie. Jest to omówienie poszczególnych nurtów heavy metalu, ich genezy, prezentacja najważniejszych zespołów, a wszystko w formie wypowiedzi muzyków i, w mniejszym stopniu, producentów i dziennikarzy. Każdy rozdział poświęcony jest innemu gatunkowi tej muzyki, poczynając od proto-metalu z lat 60., przez klasyczny heavy metal typu Black Sabbath i Judas Priest, Nową Falę Brytyjskiego Heavy Metalu, glam metal i coraz bardziej ekstremalne formy ciężkich brzmień, a kończąc na współczesnych ich odmianach. Podtytuł Kompletna historia metalu bez cenzury jest nieco mylący, gdyż książka pomija takie gatunki jak power, doom czy gothic metal. Do tego pisana jest z perspektywy Amerykanina, więc skupia się głównie na zespołach amerykańskich i brytyjskich, a z reszty świata więcej miejsca poświęcono tylko norweskiemu black metalowi i brazylijskiej Sepulturze. Niemal całkowicie pominięta zostaje niemiecka scena metalowa - trochę miejsca przeznaczono na Rammstein (przy okazji omawiania industrial metalu), wypowiada się też Rudolf Schenker ze Scorpions i wspomniane są z nazwy tamtejsze zespoły thrashowe. Trochę mało. Mimo ominięcia pewnych tematów (nie wiem czy przez zaniedbanie autorów, czy przez ograniczenia objętościowe) zawartość książki jest bardzo interesująca dla każdego fana gitarowo-perkusyjnego łomotu.

82. My, dzieci z dworca Zoo - Christiane F., Iskry 2014 (Kindle)

Kolejna w tym tygodniu książka, której akcja kręci się wokół seksu i narkotyków. Jest to pamiętnik nieletniej narkomanki świadczącej usługi seksualne na berlińskim dworcu Zoo, żeby zdobyć pieniądze na używki.Ciekawa historia o tym, jak można przegrać życie, podejmując niewłaściwe decyzje i próbując uciec z toksycznego otoczenia. W przejmujący sposób zaprezentowano do czego prowadzi głupota i przeświadczenie o własnej wyjątkowości (ja się nie uzależnię, będę nad wszystkim panować) - o ile wiem, autorka do dzisiaj boryka się z problemem narkotykowym. Pokazany jest proces coraz głębszego uzależnienia od coraz mocniejszych środków odurzających, nieudane próby wyjścia z nałogu i wpływ środowiska na niemożność uwolnienia się od narkotyków.

czwartek, 23 lipca 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #29

Idzie jak po grudzie. Natłok różnych zajęć i konieczność dojazdu do pracy do Katowic zabierają mi sporo czasu, więc nie bardzo mam kiedy czytać. Jak do tego dołożyć próby przebijania się przez sterty czasopism i kolejne settingi do Savage Worlds, to wynik czytelniczy nie może być dobry. W tym tygodniu na tapetę wziąłem wyłącznie tegoroczne premiery z polskiej fantastyki - w sumie trzy niezbyt obszerne książki.

78. Sowie zwierciadło - Andrzej Pilipiuk, Fabryka Słów 2015

Pilipiuk pilnie potrzebuje gotówki, więc wznawia zakończone kilka lat temu cykle. Tym razem postanowił kontynuować sześciotomową serię Oko Jelenia. Akcję rozpoczyna w miejscu, gdzie skończył poprzedni tom: Staszek przeniesiony do XIX stulecia rusza ratować Helę, a Marek wraca do naszej rzeczywistości. Po raz kolejny widać fascynację autora XIX-wiecznymi rzeczami, sprawnie ukazane są różnice w mentalności ówczesnych i dzisiejszych ludzi (na przykład podejście do palenia tytoniu) i pewna tęsknota Pilipiuka za starą moralnością i zasadami. Autor nie byłby sobą, gdyby nie wbił szpili pewnym zjawiskom współczesnego świata - tym razem obrywa się sposobowi prowadzenia dużej działalności gospodarczej w naszym pięknym kraju. Jeśli chodzi o fabułę, to jest ona sprawnie poprowadzona i trzyma w napięciu. Trochę za mało czasu antenowego dostaje Hela (choć już w poprzednich tomach była spychana na dalszy plan); no i robi się żal Staszka z powodu tego, co go spotyka. Ale to już byłby spoiler. Nie wiem też, czym ma być tytułowe sowie zwierciadło. Nie wiem, czy umknęła mi ta nazwa w czasie lektury, czy też Pilipiuk umieścił ją tam od czapy.

79. Szturm straceńców - Piotr Langenfeld, Warbook 2015 (Kindle)

Trzeci tom i zakończenie cyklu Odległe Rubieże zapoczątkowanego przez Vladimira Wolffa. Krótko mówiąc: nie zachwyca. Dla przypomnienia: sytuacja jest taka, że Hitler ginie w zamachu w 1938 roku i II wojna światowa rozpoczyna się dopiero w roku 1941 po napaści Związku Radzieckiego na Polskę. Szturm straceńców zaczyna się w momencie, kiedy wojska radzieckie mają już zdecydowaną przewagę. Langenfeld dość szczegółowo opisuje działania wojenne na wielu frontach, co nie pozwala mu się skupić na bohaterach. O ile w poprzednich częściach, napisanych przez Wolffa, dało się niektórych z nich polubić, to tutaj są oni płascy i nijacy. Do tego sporo miejsca jest marnowane na opis wydarzeń, które nie mają większego znaczenia dla głównego wątku fabuły (jak atak Japonii na ZSRR). Rozczarowałem się.

80. Starość aksolotla - Jacek Dukaj, Allegro 2015 (Kindle)

Ciągle mam Dukajową traumę po Królu bólu, ale mimo niej zdecydowałem się na zakup najnowszej powieści tego autora. Co od razu rzuca się w oczy to to, że jest łatwiejsza w odbiorze od innych dzieł tarnowskiego twórcy. Bardzo ciekawe są założenia fabularne, zgodnie z którymi życie oparte na białku zostaje unicestwione, a przetrwać udaje się tylko tym, którzy przenieśli swoją jaźń do wirtualnej rzeczywistości i teraz mogą umieszczać własną świadomość w maszynach. No i to by było na tyle. Fabuła nie jest zbyt porywająca, a do tego dochodzi nijakie zakończenie. Szkoda, bo wykreowany świat jest świetny i dałoby się z niego nieco więcej wycisnąć.

czwartek, 16 lipca 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #28

Udało mi się ukończyć trzy z czterech zaplanowanych na ten tydzień książek. Zabrałem się też za ostatnie Oko Jelenia i zakończenie Odległych Rubieży - o tym parę słów będzie za tydzień.

75. Boska Komedia - Dante Alighieri, Wolne Lektury 2012 (Kindle)

Klasyka literatury, która chodziła za mną od dawna i na którą w końcu znalazłem chwilę czasu. Męczyłem się z tym trochę, bo, jak już wspomniałem przy okazji Leśmiana, poezja nie należy do moich ulubionych wytworów literackich. No i tak jakoś poczułem się głupi podczas lektury. Większość odniesień, jakie czyni w utworze Dante, była dla mnie niezrozumiała; ewidentnie brakuje mi wiedzy literaturoznawczej i głębszej znajomości realiów, w jakich przyszło autorowi żyć. Cały czas pojawiają się nawiązania do osób znanych Dantemu, ale których nazwiska nic mi nie mówiły. Sytuację mocno uratowały przypisy dodane przez tłumacza, które zajmują prawie czterdzieści procent książki. Niestety nie byłem w stanie przeskakiwać do nich na bieżąco, gdyż każda próba, choć ostatecznie udana, zawieszała czytnik na kilkanaście minut, więc ich lekturę pozostawiłem sobie na koniec. Mimo wszelkich trudności w odbiorze dzieła i mojej niechęci do utworów wierszowanych, podziwiam kunszt, z jakim autor wykreował zaświaty, jego odwagę w prezentowaniu swoich poglądów, często stojącą w opozycji do powszechnie obowiązujących wówczas norm.

76. Atlantyda pod Krakowem - Anna Zając, Novae Res 2014

Tę książkę zakupiłem na spotkaniu autorskim z Anną Zając i to mimo tego, że autorka nieszczególnie potrafiła zachęcić do sięgnięcia po lekturę. No ale ponieważ rzecz dotyczy Nowej Huty, a do tego tej części, w której spędziłem znaczną część swojego życia, wziąłem w ciemno. Na początku jest to umieszczona w przyszłości powieść sensacyjna, gdzie różne stronnictwa dążą do odnalezienia skarbu zakopanego gdzieś na terenie starej Nowej Huty. Potem dochodzą sprawy związane z wędrówką dusz i reinkarnacją i akcja zwalnia, ale przez cały czas fabuła potrafi utrzymać napięcie. Autorka, jako architekt wychowany w tej dzielnicy Krakowa (która na kartach powieści stanowi samodzielne miasto), przedstawia swoją koncepcję architektonicznego zagospodarowania Huty; mam wrażenie, że prezentuje tu swoje niespełnione marzenia odnośnie tego, jak powinna ona wyglądać. Chętnie też sięga do czasów sprzed budowy metalurgicznego molocha, pokazując, jak wyglądało życie na wsiach, w miejscu których postawiono olbrzymi przemysłowy zakład. Może nie jest to wybitna lektura, ale jest bardzo ciekawym wypełniaczem czasu, dla kogoś, kto w Nowej Hucie się wychował.

77. Tropiciel - Vladimir Wolff, Warbook 2014 (Kindle)

Vladimir Wolff zaczyna kolejny cykl. Tym razem jest to czysta powieść sensacyjna, dotycząca mafii, korupcji i zdrady na wysokich szczeblach. Nowym bohaterem stworzonym przez autora jest były amerykański żołnierz oddziałów specjalnych, pół-Polak, pół-Indianin, przyjeżdżający do Polski w roli konsultanta w sprawie morderstwa naszego dyplomaty. Znów głównym wrogiem jest Rosja (mam wrażenie, że Wolff jest rusofobem i wszystko, co złe zrzuca na Putina i jego pomagierów), choć tym razem sprawa dotyczy działalności organizacji przestępczych powiązanych ze szczytami władzy. Fabuła poprowadzona jest bardzo sprawnie i kiedy wydaje się, że historia znalazła swoje rozwiązanie, Wolff dorzuca do ogródka kolejny kamyczek, który ujawnia kolejną warstwę spisku. Bardzo fajna i wciągająca lektura.

czwartek, 9 lipca 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #27

Niestety, perspektywa przeczytania stu pięćdziesięciu książek w tym roku nieco się oddala, gdyż trafił się kolejny tydzień, kiedy wypadłem poniżej własnych oczekiwań. Boska komedia zabrała mi zdecydowanie więcej czasu niż przypuszczałem, choć już kończę czytać przypisy i dzisiaj powinienem się z nią uporać. W efekcie, w tym tygodniu skończyłem tylko jedną książkę. Tyle dobrego, że była to bardzo przyjemna lektura.

74. Utopie - Konrad T. Lewandowski, Narodowe Centrum Kultury 2014

A chodzi tu o kolejny tom serii Zwrotnice Czasu wydawany przez Narodowe Centrum Kultury. Tym razem, w swoim drugim podejściu do tego cyklu, Lewandowski opublikował dwie mikropowieści. Pierwsza z nich, Wysłanniczka bogini przedstawia wersję historii, w której zwyciężyła reakcja pogańska i władcy nasi wypowiedzieli posłuszeństwo hierarchom kościelnym, czy to w postaci papieża, czy też cesarza niemieckiego. Fabułę popychają tutaj niesnaski pomiędzy poszczególnymi plemionami polskich słowian, których przywódcy dążą do własnych egoistycznych celów. Druga opowieść dotyczy wojny z Zakonem Krzyżackim w świecie, gdzie dzięki królowej Jadwidze nie doszło do bitwy pod Grunwaldem. Tekst nieco słabszy od poprzedniego, ale również bardzo interesujący, w którym Lewandowski prezentuje Królestwo Polskie jako światową potęgę, z którą każdy musi się liczyć. Dostałem więc dwie różne wizje Polski, ale obie były niezmiernie wciągające.

czwartek, 2 lipca 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #26

Trochę mi wstyd, bo jak to tak w ciągu tygodnia przeczytać tylko dwie książki o łącznej długości trzystu stron. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że weekend poświęciłem na wizytę w Łodzi i koncert Judas Priest, przez co trzy dni czasu czytelniczego mi uciekły. No a do tego zacząłem Utopie Konrada T. Lewandowskiego i Boską komedię. Mam nadzieję, że kolejny tydzień będzie lepszy, bo wyszło mi, że na koniec czerwca jestem o jedną książkę do tyłu względem założonego planu, a parę cegieł jeszcze na mnie czeka w tym roku.

72. Filmowy wehikuł czasu - Harry Harrison, Amber 1994

Powieść ta kiedyś była publikowana w odcinkach w Fantastyce, ale w moim egzemplarzu czasopisma zawierających ją stron nie ma. Poprzedni właściciel się ich pozbył, brutal jeden, więc zdobyłem wersję książkową. Po tytule łatwo można się domyślić, o co chodzi. Ekipa filmowa dostaje w swoje ręce wehikuł czasu i żeby sprawnie i w terminie dokończyć produkcję przenosi się w przeszłość do czasów Wikingów, co przy okazji zapewnia im bardzo ciekawe plenery. Czytadło jest przyjemne, ale nie jest niczym rewelacyjnym - ot, taka sobie lektura na jeden lub dwa wieczory. Prawdę mówiąc, znając parcie Adama Hollanka na publikację tekstów ambitnych, spodziewałem się czegoś lepszego.

73. Ogrojec baśni - Stefan Grabiński, BookRage 2013 (Kindle)

Szybka lektura z BookRage'a - zbiór kilku opowiadań, a właściwie baśni, autorstwa Stefana Grabińskiego. Jest to bardzo dobre wykorzystanie motywów ludowych, spisane eleganckim stylem, może bez jakiejś porywającej akcji, ale za to ze świetnie wykreowanym nastrojem tajemnicy. Szkoda tylko, że zbiór jest krótki: liczy raptem sześćdziesiąt stron, czyli jest do przeczytania w godzinę, o ile ktoś nie czyta szczególnie szybko.