czwartek, 24 września 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #38

Kolejny tydzień minął, jak z bicza strzelił. Mnie udało się przeczytać tym razem trzy książki, wszystkie w wersji elektronicznej - jak wspomniałem w poprzedniej notce, na papierze przebijam się przez jedną niebeletrystyczną cegłę i robię to od początku września, ale mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu ją skończę; zostało mi tylko jakieś 130 stron. Mam nadzieję, że uda mi się nabrać jakiegoś znaczącego tempa przy poznawaniu kolejnych utworów.

99. Najemnik - Krzysztof Piskorski, BookRage 2013 (Kindle)

Długo czytałem tę książkę. Jakoś tak wyszło, że im więcej czasu spędzam w domu, a mniej w pracy, tym wolniej idzie mi przerzucanie stron. Dziwne to, bo druga część Opowieści Piasków to lektura bardzo zajmująca. Ciekawie zostało pokazane spotkanie kultury "arabskiej" z "europejską" w świecie fantasy widziane z perspektywy człowieka pustyni. Oczywiście, przez cały czas miałem wrażenie, że wydarzenia opisywane w Najemniku stanowią tylko preludium przed zakończeniem cyklu, ale Piskorskiemu bardzo dobrze udało się przygotować grunt do finału i podtrzymać moje zainteresowanie tą trylogią. Po Proroka najprawdopodobniej sięgnę jeszcze w tym roku.

100. Wojna pod Pękniętym Niebem - Marcin Mortka, Zielona Sowa 2015 (Kindle)

A to z kolei trzeci tom cyklu Peknięte Niebo, w którym grupa nastolatków mierzy się z inwazją dziwnych stworów, które nagle pojawiły się na powierzchni Ziemi. Jest to typowy survival horror, gdzie trzeba walczyć z obcymi potworami, chcącymi zniszczyć ludzkość. Choć czasem zdarzy się jakiś łagodniejszy wulgaryzm, odniosłem wrażenie, że miałem do czynienia z powieścią dla młodszego czytelnika (wydawnictwo twierdzi, że przeznaczoną dla czytelników w wieku 15+). Mortka tym razem wybrał inną bohaterkę na protagonistkę, ale wynika to z zakończenia poprzedniej części. Szkoda tylko, że od momentu, w którym przeczytałem drugi tom minęło sporo czasu i znaczna część fabuły wyleciała mi z pamięci, ale ta przypadłość dotyczy większości kilkutomowych cykli, jeśli nie czytam poszczególnych części jedna po drugiej. W każdym razie lektura głowy nie urywa, ale jest przyzwoitym czytadłem na jeden czy dwa wieczory.

101. Wyprawa czarownic - Terry Pratchett, Prószyński i S-ka 2013 (Kindle)

No i przebijam się przez tego Pratchetta, i stwierdzić muszę, że są to bardzo przyjemne lektury. Dobrze się to czyta, autor świetnie operuje humorem sytuacyjnym i doskonale wykorzystuje motywy wzięte z kultury i otaczającego nas świata (tym razem na tapetę bierze baśnie). Po raz trzeci miałem przyjemność spotkać babcię Weatherwax i staje się ona jedną z moich ulubionych bohaterek zamieszkujących Świat Dysku. Miło też było stwierdzić, że po pierwszych dwóch tomach będących w zasadzie zbiorem gagów, Pratchettowi udało się stworzyć ciekawe fabuły, które może nie są bardzo skomplikowane, ale potrafią utrzymać w napięciu.

piątek, 18 września 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #36 i 37

Dwie książki w dwa tygodnie. Jakiegokolwiek wytłumaczenia bym nie próbował szukać, wynik i tak jest marny. Jasne, przebijam się od dłuższego czasu przez jedną niebeletrystyczną pozycję, którą powinienem w przeciągu następnego tygodnia skończyć, a w międzyczasie próbuję czytać co nieco na Kindle'u, ale nie czuję się tym usprawiedliwiony.

97. Szuje, mątwy i straceńcy - Maciej Żytowiecki, RW2010 2013 (Kindle)

Jest to zbiór opowiadań, który kupiłem, spodziewając się czegoś innego. Podobała mi się wizja świata przedstawiona w Moim prywatnym demonie Żytowieckiego - noir z elementami okultyzmu - i liczyłem, że teksty zebrane w Szujach, mątwach i straceńcach będą nawiązywały do przeczytanej wcześniej powieści. Moje oczekiwania sprawdziły się tylko częściowo - zaledwie dwa opowiadania dotyczą detektywa Ezry, pozostałe zaś mówią o różnych wykolejeńcach życiowych. No i przyznać muszę, że czuję się lekko rozczarowany tym, co dostałem. Rzadko zostawałem porwany fabułą, autorowi zdarzało się popadać w nadmierną egzaltację słowną i często czułem się znużony lekturą. Z interesujących mnie spraw dowiedziałem się tylko, w jaki sposób Ezra dostał się w szpony demona. Poza tym, lektura była raczej zmarnowanym czasem.

98. Kandyd - Voltaire, Wolne Lektury 2012 (Kindle)

Zalegało mi na Kindle'u od dłuższego czasu, a że krótka to rzecz, postanowiłem przeczytać. Jest to bardzo sprawnie i w dowcipny sposób napisana polemika z twierdzeniem Leibnitza, jakobyśmy żyli w najdoskonalszym z możliwych światów. Naiwność tytułowego bohatera jest porażająca, a jego starcie z brudną i brutalną rzeczywistością jest tym, co doskonale napędza akcję. Konstrukcją Voltaire nawiązuje do powieści łotrzykowskiej; fabularnie, ale też językowo nasuwały mi się skojarzenia z Don Kichotem Cervantesa. Mój ulubiony frgment? Kiedy jeden z bohaterów stwierdza, że świat istnieje po to, żeby się wściekać. Boskie.

piątek, 4 września 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #35

W tym tygodniu osiągnąłem niezły wynik: udało się przeczytać cztery książki, choć szczerze przyznać trzeba, że objętością nie powalają. Na rezultat ten znacząco wpłynęła droga do Warszawy i z powrotem przy wykorzystaniu usług PKP.

93. Gamedec. Sprzedawcy lokomotyw - Marcin Przybyłek, SuperNOWA 2006

Pożyczam powoli od kolegi kolejne Gamedeki, zanim Rebis wyda kolejną część. Nie chcę, żeby doszło do takiej sytuacji, jak z Czasem silnych istot, kiedy przeczytałem piąty i szósty tom serii, nie znając poprzednich. Jeśli zaś chodzi o samą książkę, to tym razem Przybyłek uraczył mnie powieścią, której akcja rozgrywa się nieco po wydarzeniach z Granicy rzeczywistości. Nadal istotna część fabuły dotyczy wydarzeń z wirtualnej rzeczywistości, ale tym razem najwięcej się dzieje w prawdziwym świecie. Autor odchodzi nieco od stricte cyberpunkowej wizji przedstawionej w pierwszym tomie i skupia się bardziej na transhumanistycznych prognozach rozwoju ludzkości. Wszystko to wplecione jest w skomplikowaną, wielowarstwową intrygę kryminalną; wszak głównym bohaterem serii jest detektyw, więc zbrodnia musi być. Choć niepozbawiona humoru, powieść ta wydała mi się mroczniejsza od wcześniejszych opowiadań Przybyłka. Ale to dobrze. Mimo trudności z przebiciem się przez początek tekstu, dalej książkę czytało mi się bardzo dobrze. Ciekawi mnie teraz, jak wypada pomost pomiędzy Sprzedawcami lokomotyw a Czasem silnych istot, bo w dalszym ciągu widzę silny rozdźwięk w kreacji świata przedstawionego w obu tych częściach serii.

94. Bractwo nieśmiertelnych - Vladimir Wolff, Warbook 2015 (Kindle)

Druga część nowego sensacyjnego cyklu Vladimira Wolffa, zapoczątkowanego Tropicielem. Choć powracają znani z poprzedniego tomu bohaterowie, nie ma pomiędzy obiema częściami mocniejszych związków fabularnych, dzięki czemu można śmiało zacząć lekturę od Bractwa nieśmiertelnych. Ponownie Wolff zalewa czytelnika scenami akcji, trup ściele się gęsto, a ci dobrzy uczestniczą w brawurowych pościgach za tymi złymi. Trochę od czapy wydaje się wprowadzenie w polskie realia skarbu Inków, ale takie jest tylko pierwsze wrażenie; ostatecznie autorowi udało się w miarę sprawnie zaimplementować ten obcy dla nas element. Przyczepić się natomiast muszę do epilogu tej opowieści - wychodzi na to, że działania głównych bohaterów nie miały większego znaczenia dla zakończenia tekstu, a ponadto sam fabularny finał pozostawił we mnie uczucie rozczarowania.

95. Sen nocy letniej - William Shakespeare, Wolne Lektury 2010 (Kindle)

Lekka lektura do pociągu. Krótka Szekspirowska komedia, gdzie autor miesza nawiązania do Grecji (powiedziałbym, że starożytnej, ale poza mitycznymi imionami nic nie sugeruje umieszczenia historii w antyku) z brytyjską mitologią w postaci fae, czy też wróżek, jak woli tłumacz. Szczególnym źródłem gagów jest amatorska trupa teatralna przygotowująca się do występu. Warto docenić, że po ponad czterystu latach od powstania, dramat ten nadal potrafi rozbawić.

96. Majstersztyk - Anna Kańtoch, BookRage 2015 (Kindle)

BookRage twierdzi, że to powieść, dla mnie objętościowo utwór bardziej zbliżony jest do opowiadania, ale z wydawcą się kłócił nie będę. W każdym razie dostałem do rąk kolejną część przygód Domenica Jordana, trochę już zapomnianego bohatera starszej twórczości Anny Kańtoch (zapomnianego do tego stopnia, że chyba będę sobie musiał przypomnieć treść Diabła na wieży i Zabawek diabła). Tutaj po raz kolejny bohater staje przed zagadką kryminalną, którą musi rozwiązać. Trzeba autorce oddać, że skrupulatnie opracowała intrygę, zaplanowała wszystkie jej szczegóły i potrafiła do końca utrzymać napięcie, nawet jeśli było już wiadomo, kto za wszystkim stoi. Kto nie zdążył kupić pakietu BookRage, ma czego żałować.