sobota, 31 grudnia 2016

Przeczytane. Grudzień 2016

Ufff... Kończy się kolejny, czwarty już rok prowadzenia tego bloga. Okazało się, że Syn pochłania tyle mojego czasu, że brakowało go na czytanie. A kiedy już się znajdował, to mnie brakowało sił. Dlatego po raz pierwszy od kilku lat nie udało mi się osiągnąć wyniku stu książek i muszę się zadowolić marnymi siedemdziesięcioma dziewięcioma (plus pięć rozpoczętych). 2017 nie zapowiada się pod tym względem lepiej (bo czasu będzie dwa razy mniej). Z braku czasu nie będzie też rocznego podsumowania, chyba że uda mi się je zamieścić w notce styczniowej. W każdym razie jeśli chodzi o grudzień: przeczytałem osiem książek, wszystkie co najmniej przyzwoitej jakości, a i trochę prawdziwych perełek się trafiło. No i aż dziwne, że większość przeczytanych pozycji była w wersji papierowej.

72. Ślady - Jakub Małecki, SQN 2016

Kolejna porcja bardzo dobrej prozy w wykonaniu Małeckiego. Ślady to powieść złożona z szeregu historii, których fabuły mają jakieś wspólne punkty, ale które mogą się też obronić jako samodzielne opowiadania. Tym, co je łączy, jest motyw życiowych porażek i straty czegoś cennego. Smutne i przygnębiające są te opowieści o ludziach pokornie przyjmujących to, co zesłał na nich los. Ale jakim wspaniałym językiem napisane!

73. Czterdzieści i cztery - Krzysztof Piskorski, Wydawnictwo Literackie 2016 (Kindle)

Piskorski zawsze zachwyca mnie światami, które udaje mu się wykreować na potrzeby swoich powieści. Najmocniejszym punktem tego tekstu również jest scena, po której poruszają się bohaterowie. Połowa dziewiętnastego wieku, historia alternatywna, w której świat zdominowany został przez wynalazki korzystające z energii etheru i umożliwiające podróże pomiędzy światami równoległymi. Do tego dochodzą starcia mocarstw i rodząca się wiosna ludów. W to wszystko wrzucona zostaje bohaterka (bardzo dobrze skonstruowana pierwszoplanowa postać kobieca - rzadkość), wykonująca misję dla władz Księstwa Warszawskiego. Bójki, pościgi, szpiedzy, wojna... Wszystko, czego wymaga solidna literatura akcji jest tu na swoim miejscu, ale zabrakło mi tu jakiegoś kopa fabularnego, czegoś, co wywoła opad szczęki, jaki miałem przy lekturze Krawędzi czasu albo później, choć w mniejszym stopniu, przy Cieniorycie. Dobrze się to czyta, powieść wciąga, zaskakuje co jakiś czas zwrotami akcji, ale ani raz nie poczułem się powalony przez fabułę. Chyba po prostu mam z Piskorskim tak jak z Kańtoch, że w każdej książce oczekuję błysku geniuszu, a tutaj go zabrakło, ale mimo to Czterdzieści i cztery to kawał bardzo dobrze wykonanej pracy.

74. I jak tu nie podróżować (z dzieckiem) - Beata Sadowska, Paweł Kunachowicz, Wydawnictwo Otwarte 2016

Bo z dzieckiem podróżować trzeba, wszak samo w domu nie zostanie. Książka ta dobrze rokowała, kiedy sięgałem po nią w księgarni. No i faktycznie jest tu sporo ciekawych opowieści o podróżach, jakie Sadowska i Kunachowicz odbyli ze swoim dzieckiem, pokazujących, że jak się chce, to można. Cały czas jednak miałem odczucie, że jest to książka pisana w sposób "Patrzcie, jacy jesteśmy fajni i jak dobrze sobie dajemy radę", choć opowiedziane historie są często zabawne, a mnie co jakiś czas się wydawało, że czytam o swoim małżeństwie. Niewątpliwym plusem tekstu są porady od specjalistów; moim zdaniem najcenniejsze są te od pediatry, bo wiadomo że najbardziej w przypadku takich wyjazdów niepokoją nas potencjalne zagrożenia zdrowia dziecka.

75. Puste niebo - Radek Rak, Powergraph 2016

Radek Rak urzekał mnie już swoimi opowiadaniami, potem poprawił świetnym Kocham cię, Lilith, nie mogłem więc przejść obojętnie obok kolejnej powieści jego autorstwa. Znów stworzył realia wiejskiego fantasy (mam wrażenie, że ten nurt staje się coraz popularniejszy w polskiej fantastyce), ale bardzo szybko przeniósł akcję do miasta, gdzie rozgrywa się zdecydowana większość fabuły. Bohaterem jest nastolatek nieudacznik, mający wykonać pewną ważną misję. Tym, co zachwyca, jest oniryczna wizja świata przedstawionego z lekką domieszką erotyzmu. Bardzo dobrze wykreowani zostali również bohaterowie; protagonista wprawdzie irytuje jako wiejski głupek, który zepsuje wszystko, czego dotknie, ale mam wrażenie, że jest to celowy zabieg. W każdym razie: zachwyciłem się.

76. Sycylijczyk - Mario Puzo, Albatros 2015

Midquel/prequel Ojca chrzestnego, który brałem do rąk, myśląc, że opowiada on historię pobytu Michaela Corleone na Sycylii. No i w zasadzie byłem w błędzie, bo najważniejsze wydarzenia opisane są w obszernych retrospekcjach przeplatanych dość krótkimi scenami, w których Michael przygotowuje się do opuszczenia włoskiej wyspy. W każdym razie, Puzo po raz kolejny świetnie porusza się w realiach sycylijskiej zorganizowanej przestępczości, której przedstawiciele są eufemistycznie zwani "przyjaciółmi przyjaciół". Konflikt mafijnego bossa z lokalnym bohaterem ludowym jest bardzo interesująco opisany i książkę się błyskawicznie pochłania, ale mankamentem jest słabo rozbudowana fabuła - w zasadzie tylko jeden wątek, choć rzeczywiście bardzo dobrze zaprezentowany. Nie jest to więc poziom Ojca chrzestnego, ale po raz kolejny Puzo stworzył solidną mafijną historię.

77. Stalowe szczury. Chwała - Michał Gołkowski, Fabryka Słów 2015 (Kindle)

Jest to druga część nowego cyklu Michała Gołkowskiego o żołnierzach walczących w alternatywnej pierwszej wojnie światowej. Cieszy mnie, że autor od momentu swojego debiutu (Ołowiany świt) znacznie poprawił swój styl i teraz pisze zdecydowanie mniej chaotycznie, dzięki czemu jego utwory da się w miarę przyjemnie czytać. Oczywiście cały czas mam świadomość, że są to zwykłe, niewymagające czytadła służące do zrelaksowania się. Gołkowski w Chwale tworzy fajnych bohaterów, w tle umieszcza interesującą intrygę, ale zaniedbuje nieco fabułę, która sprowadza się w zasadzie do jednej misji wojennej i jako taka bardziej nadawałaby się na opowiadanie, a nie na pełnowymiarową powieść. Niestety powieść kończy się cliffhangerem, przez co mam wrażenie, że na jej kartach autor nie umieścił ani jednego istotnego wydarzenia.

78. Przypadki Robinsona Kruzoe - Daniel Defoe, Olesiejuk 2016

Tę książkę zacząłem czytać Potomkowi, ale brak kolorowych obrazków i dialogów, gdzie mógłbym odpowiednio modulować głos, sprawiły, że szybko się nudził. Dokończyłem więc dla lekturę dla siebie i przypomniałem sobie, dlaczego nie zmogłem jej, kiedy była lekturą szkolną w podstawówce. Nieustanny monolog Robinsona męczy, choć od strony fabularnej powieść jest całkiem przyzwoita. Wprawdzie akcja nie jest dynamiczna, ale za to próbuje pokazać, jak zachowuje się bohater w sytuacji wydawałoby się beznadziejnej. Historię Robinsona zna każdy, więc nie ma co tu więcej pisać.

79. Przedmurze - antologia, Solaris 2016 (Kindle)

A to ciekawy zbiór opowiadań polskich autorów, będący próbą powrotu do fantastyki socjologicznej, popularnej w czasach PRL-u. No i przyznać trzeba, że autorzy poradzili sobie z wyzwaniem bardzo dobrze. Wojtek Sedeńko zebrał sporo świetnych tekstów napisanych przez ludzi o uznanych nazwiskach. Najlepsze? Zagubieni chłopcy Pawła Majki, Anatomia Pęknięcia Michała Protasiuka, Pluton egzekucyjny Krzysztofa Kochańskiego albo Korekta Jacka Soboty. Niezbyt do mnie przemówiło nieco eksperymentalne w formie W celi z Breivikiem Macieja Parowskiego. Zdarzało się też, że zachwycałem się pomysłem i fabułą, a potem nastawał koniec tekstu i następowało rozczarowanie, jak w przypadku utworów Cezarego Zbierzchowskiego (Dobre Miasto) i Marka Oramusa (Przedmurze). Oprócz opowiadań w zbiorze zostały umieszczone również trzy krótkie komiksy, których kreska do mnie nie przemawia, ale jeden z nich, Urwipięta, setnie mnie ubawił. Zdecydowanie warto sięgnąć po tę pozycję, choć jedynym miejscem, gdzie ją znalazłem jest księgarnia wydawnictwa Solaris.

czwartek, 8 grudnia 2016

Przeczytane. Listopad 2016

Listopad minął jak z bicza strzelił. czytelniczo udało mi się w pewnym momencie narzucić solidne tempo dzięki tygodniowej delegacji w stolicy, gdzie czasu popołudniami miałem dla siebie zdecydowanie więcej niż na co dzień. Wynik ośmiu książek w miesiąc to ostatnio bardzo przyzwoity rezultat, do tego dochodzi kilka rozgrzebanych książek z Pismem Świętym na czele, ale tego jednego w tym roku na pewno mi się nie uda dokończyć. Z informacji parafialnych wspomnę tylko, że niebawem na Facebooku pojawi się kolejna akcja rozdawnictwa książkowego - zwalniam miejsce na półkach.

64. Muzyka duszy - Terry Pratchett, Prószyński i S-ka 2013 (Kindle)

Kolejny tom Świata Dysku i jak zwykle jest wesoło. Główną rolę odgrywa tym razem rock and roll i jego wpływ na świat, a bohaterami są Śmierć i jego wnuczka; oczywiście nie brakuje też Bibliotekarza i magów z Niewidocznego Uniwersytetu. Dłuższa przerwa od cyklu dobrze mi zrobiła: czytając Muzykę duszy, czułem swego rodzaju świeżość - wcześniej kolejne części Świata Dysku zaczynały mnie nużyć. Bardzo fajnie, że Pratchett przypomniał sobie o pewnych wątkach, które wydawały się zapomniane (głównie mam na myśli kontynuację historii Morta). Wprawdzie nadal nie uważam, żeby fabuły wymyślane przez autora były czymś wybitnym, ale humor przedstawiany w jego powieściach bardzo mi odpowiada.

65. Poczytaj mi, mamo. Księga druga - antologia, Nasza Księgarnia 2011

Bo cała Polska czyta dzieciom. Druga część siedmiotomowego cyklu przedruków dawnych książeczek z serii Poczytaj mi, mamo zawiera kolejne dziesięć opowiadań lub wierszyków i, podobnie jak poprzednim razem, pozostawiono w nich oryginalną szatę graficzną. Każdy z zamieszczonych tu tekstów jest przyjemną lekturą, którą można przeczytać dziecku w tak krótkim czasie, że nie zdąży się ono znudzić. Niektóre mają wartość czysto rozrywkową, a część z nich niesie ze sobą także wartości edukacyjne. Mnie bardzo przypadło do gustu Co w rurach piszczy Sławomira Grabowskiego i Marka Nejmana z ilustracjami Edwarda Lutczyna - okazuje się, że literatura dla najmłodszych czytelników potrafi i dorosłego zaskoczyć zakończeniem. Z ciekawostek warto odnotować, w jakich nakładach wydawane były te książeczki w wersji oryginalnej: ponad trzysta tysięcy egzemplarzy; dzisiaj można o tym tylko pomarzyć.

66. Moskal - Michał Gołkowski, Fabryka Słów 2016

Wyszperałem coś nowego w twórczości Gołkowskiego, który może wielkim pisarzem nie jest, ale jego literatura zazwyczaj jest przyjemnym i niewymagającym wysiłku sposobem na spędzenie paru wolnych chwil. Moskal jest samodzielną powieścią, niebędącą częścią żadnego cyklu i dobrze na tym wychodzi. Jest to historia "przedsiębiorcy" z czasów przemiany ustrojowej w Polsce, w którego ręce wpada pewien ciekawy artefakt, dzięki któremu udaje mu się zdobyć olbrzymie wpływy. Przedmiot ten jest jedynym wątkiem fantastycznym w powieści, więc miłośników prozy, gdzie fantastyka jest jedynie lekko zaznaczona, lektura Moskala może usatysfakcjonować. Poza tym jest to ciekawa historia sensacyjna o działalności rosyjskiej mafii, jej wpływach na władzę i walce o nie. Napisana jest prostym, dobrze przyswajalnym językiem, bez żadnych wygibasów słownych, choć znajomość rosyjskiego i cyrylicy może się przydać. Fajne czytadło.

67. Cień proroka - Vladimir Wolff, Warbook 2015 (Kindle)

Trzecia część sensacyjnego cyklu zapoczątkowanego przez Tropiciela i kontynuowanego w Bractwie Nieśmiertelnych jest nieco spokojniejsza od poprzedniczek. Skupia się na śledztwie w sprawie działalności Państwa Islamskiego na terenie RP. Wprawdzie znaczącą rolę odgrywają tu bohaterowie wcześniejszych tomów, ale tym razem autor zdecydowanie więcej miejsca poświęcił na przedstawienie wydarzeń z perspektywy terrorystów. A ponieważ specyfika działań przestępców wymaga przebywania w ukryciu, to i akcja w Cieniu proroka jest znacznie spokojniejsza, przynajmniej dopóki nie osiągnie punktu kulminacyjnego. Fabuła wciąga, dzięki czemu lektura jest całkiem przyjemna, choć z uwagi na suchy styl Wolffa powieść nie należy do najlepiej czytających się.

68. Angele Dei - Dariusz Domagalski, Rebis 2016 (Kindle)

Temat losów Arki Przymierza po zdobyciu Jerozolimy przez Nabuchodonozora jest interesujący zwłaszcza, że od dłuższego czasu zaczytuję się w Starym Testamencie. Tutaj jednak Domagalski nieco przedobrzył. Akcja umieszczona została w trzech momentach w historii: w czasie upadku Jerozolimy, pierwszej krucjaty i współcześnie. Różne stronnictwa próbują ustalić położenie Arki, w sprawę mieszają się aniołowie i ciemna strona mocy i jest tego po prostu za dużo. Aniołowie niby są pozbawieni wolnej woli (co podkreślane jest wielokrotnie), ale nieustannie się nią wykazują, buntując się przeciw zamysłom Boga. Do tego nie podoba mi się pomysł przyjmowania przez skrzydlatych na każdym kroku ról ważnych postaci historycznych. To natomiast, czym powieść się broni, to sama fabuła, która potrafi wciągnąć, a i wymyślone przez Domagalskiego losy Arki są satysfakcjonujące.

69. Osobliwy dom pani Peregrine - Ransom Riggs, Media Rodzina 2016 (Kindle)

A po to sięgnąłem, bo cała trylogia Riggsa została książką miesiąca w Nowej Fantastyce. Nie miałem wcześniej zbyt wiele do czynienia z nurtem young adult w literaturze i wydawało mi się, że są to takie ugrzecznione historyjki. No i wyszło, że się pomyliłem. Jest mrocznie, ponuro, momentami wulgarnie (wprawdzie bez przesady, ale dziecku bym tego nie dał do czytania) i wciągająco. Co prawda historie o tajemniczych domach znajdujących się na styku świata materialnego i duchowego nie są niczym nowym, ale Riggsowi udało się stworzyć opowieść na tyle zajmującą, że ten niewielki brak oryginalności w niczym nie przeszkadza. Bardzo ważne dla powieści są ilustrujące ją fotografie, na podstawie których autor napisał swoją książkę: intrygują i wprowadzają odpowiedni nastrój. Aż przez moment żałowałem, że czytam wersję elektroniczną - na papierze muszą prezentować się jeszcze lepiej.

70. Harda - Elżbieta Cherezińska, Zysk i S-ka 2016 (Kindle)

Kolejna cegła Cherezińskiej, po którą sięgnąłem, zastanawiając się przy okazji, czy potrafi ona pisać krótkie książki. No ale dobrego tekstu nigdy za wiele, zwłaszcza jeśli jest e-bookiem i nie zajmuje miejsca, ani dużo nie waży. Tym razem autorka postanowiła opisać historię domniemanej córki Mieszka I, Świetosławy, królowej Szwecji, Danii, a podobno też i Anglii; no a ponieważ jest to pierwszy tom cyklu (swoją drogą mogłaby Cherezińska zakończyć Odrodzone Królestwo zamiast brać się za inne utwory), to jeszcze na kartach powieści trochę tronów jej do zdobycia zostało. Cherezińska pisze w typowy dla siebie sposób - dokładnie opisuje poszczególne wydarzenia, spośród rozmaitych wersji historii wybierając te, które najbardziej wzbogacą fabułę; i bardzo dobrze jej to wychodzi. Przez znaczną część lektury odnosiłem wrażenie, jakby tytułowa bohaterka stała na uboczu fabuły, a główną rolę odgrywali Mieszko I i inni europejscy władcy; pozwoliło to jednak na dokładne przedstawienie realiów historycznych i wpisanie w nie protagonistki. Kolejny raz jestem zadowolony z dania przygotowanego przez Cherezińską.

71. Konan Destylator - Andrzej Pilipiuk, Fabryka Słów 2016 (Kindle)

Dawno nie czytałem Pilipiuka, a swego czasu był to jeden z moich ulubionych polskich autorów. Od opowiadań z Jakubem Wędrowyczem w roli głównej zaczynałem zresztą mój kontakt z jego twórczością, a postać ta bardzo długo mnie bawiła. I dopiero teraz, przy ósmym tomie opowiadań o perypetiach egzorcysty-bimbrownika poczułem znużenie. Humor niby u Pilipiuka ciągle ten sam, ale sprawia wrażenie tworzonego na siłę, postacie są prymitywami, ale co chwilę zadziwiały mnie swoją wiedzą, a ponadto zdziwił mnie momentami wulgarny język, którym autor się ponoć brzydzi i którego stosowania na kartach swojej twórczości do tej pory unikał. Ciężko jest mi tutaj wynaleźć jakiś wyróżniający się tekst, może poza bonusowym Krwiopijcą, ale to też nie ze względu na jakość, ale na fakt bycia niewędrowyczowym opowiadaniem (opowiada ono o wampirach znanych z Wampira z M-3 i Wampira z MO). Całość jest do bólu przeciętna.