sobota, 30 czerwca 2018

Przeczytane. Czerwiec 2018

W końcu udało mi się napisać tę notkę. Wyjazdy urlopowe i permanentny brak czasu sprawiły, że trzeba było na nią trochę poczekać, ale w końcu jest. W czerwcu skończyłem siedem książek - liczba przyzwoita, choć nie miałbym nic przeciwko osiąganiu wyników z początku roku. Tak to jednak jest ostatnio, że na urlopach nie udaje mi się za dużo czytać. Zapoznałem się więc lub przypomniałem sobie trochę fantastycznej i podróżniczej klasyki i doczytałem powieści przed oddaniem głosów na Nagrodę Zajdla.

42. Hobbit - J.R.R. Tolkien, Amber 2012

To jest ta książka, od której zacząłem jeszcze w podstawówce czytanie fantastyki. Teraz, po latach przeczytałem ją po raz trzeci albo czwarty, zupełnym przypadkiem rezygnując z tłumaczenia Marii Skibniewskiej na rzecz Pauliny Braiter - i o dziwo nic mi w kwestii przekładu nie zgrzytało. Nadal uważam tę książkę za świetne wprowadzenie do fantasy dla młodszego czytelnika. Dostrzegam po latach infantylny język, jakim powieść została napisana, ale ponieważ jestem świadomy, że nie należę już do grupy docelowej Hobbita, nie przeszkadza mi on. Właściwie jedyną rzeczą, jaka mi nie pasowała, było przedstawienie krasnoludzkiej drużyny jako wesołej kompanii, co szczególnie bolało przy postaci dostojnego ponoć Thorina - tego dostojeństwa na kartach powieści nie mogłem uchwycić. Nawet teraz jednak warto było po tę lekturę sięgnąć, choćby jako doskonałe wprowadzenie do Władcy Pierścieni, którego również planuję sobie przypomnieć.

43. Zaszyj oczy wilkom - Marta Krajewska, Genius Creations 2017 (Kindle)

Drugi i nie ostatni tom wiejsko-słowiańskiego fantasy autorstwa Marty Krajewskiej, który przeczytałem, bo został nominowany do Nagrody Zajdla (po poprzedni również sięgnąłem dopiero, gdy uzyskał nominację). I znowu dobrze mi się to czytało. Wątek romansowy, choć nadal istotny, nie wysuwa się już na pierwszy plan, jak w Idź i czekaj mrozów, przez co autorka mogła się skupić na innych elementach fabuły, takich jak reakcja mieszkańców wsi na odludziu na przybycie obcych i pojawienie się wilkołaka. Ciekawie też w kontekście obecnych wydarzeń światowych wygląda związek "swojej" dziewczyny z przedstawicielem obcego i niby wrogiego ludu. Liczę na jakiś spektakularny finał w kolejnym tomie.

44. Zimowy monarcha - Bernard Cornwell, Wydawnictwo Otwarte 2017

A tę książkę wraz z drugim tomem, Nieprzyjacielem Boga dostałem od Teściów na urodziny. Kupowali właściwie w ciemno, ale ponieważ od wczesnej podstawówki lubiłem legendy arturiańskie, prezent okazał się bardzo trafiony. Cornwell bardzo mocno osadza powieść w realiach historycznych V/VI wieku i konfliktów pomiędzy poszczególnymi wodzami Brytów po śmierci Uthera Pendragona. Rezygnuje, na razie przynajmniej, z mitologizacji postaci Artura, czyniąc z niego sprawnego dowódcę wojsk, i pokazując początki jego kontaktów z innymi legendarnymi bohaterami, jak Lancelot czy Ginewra. Wciągnęło mnie niesamowicie, więc raczej nie będę długo czekał z zabraniem się za kolejną część.

45. Czarownica znad Kałuży - Artur Olchowy, Genius Creations 2017 (Kindle)

Całkiem fajna postapokalipsa autora, którego kojarzyłem wyłącznie z działań w środowisku fantastów, do tego nominowana do Zajdla. Podoba mi się to, Olchowy realistycznie kreuje świat po upadku cywilizacji. Nie ma tu miejsca na mutantów i inne tego typu wynaturzenia, każde zjawisko ma naukowe wytłumaczenie, tylko ludzie w związku z brakiem edukacji w kwestii wiary w zabobony cofnęli się do średniowiecza. Autor bardzo dobrze opisuje, jak wyglądałoby życie po zagładzie z utrudnioną komunikacją i brutalnymi watażkami na czele społeczności. Jedynym, choć dość poważnym mankamentem jest przewidywalna fabuła, ale powieść nadrabia tę wadę barwnymi bohaterami i kreacją świata.

46. Życie seksualne kanibali - J. Maarten Troost, W.A.B. 2017

Niezły tytuł, prawda? Ale nie on był przyczyną, dla której kupiłem (a właściwie Żona kupiła) tę książkę. Wcześniej czytałem Zagubionego w Chinach tego samego autora i urzekł mnie sposób prowadzenia narracji przez Troosta. Tym razem opisuje jeden z wcześniejszych etapów swojego życia, kiedy to z ówczesną narzeczoną przeniósł się na dwa lata na Kiribati. Gratuluję tym, którzy wiedzą, gdzie to jest, a dla niewiedzących pomoc: wycelujcie palcem w środek Pacyfiku - to tam. Ponieważ autor trochę w tym wyspiarskim kraju pomieszkał (głównie na atolu Tarawa), miał okazję przyjrzeć się lokalnym mieszkańcom, ich często szokującemu dla ludzi z naszego kręgu kulturowego zachowaniu, a także zorientować się, jak niedbale zarządzane jest to państwo (choć wiadomo, że opisywane zdarzenia miały miejsce wiele lat temu i dużo mogło się do dzisiaj zmienić). Trochę może razić patrzenie z góry na I-Kiribati, jak nazywają się w lokalnym języku mieszkańcy Kiribati, ale poza tym jest to kawał solidnej opowieści o tym mało znanym zakątku świata, do którego mało kto się zapuszcza.

47. Jeep. Moja wielka przygoda - Tony Halik, Bernardinum 2008

Mocny literaturą podróżniczą był czerwiec. Po kolejną książkę Halika sięgnąłem, bo chciałem się dowiedzieć, jak zakończyła się wyprawa znanego podróżnika z Argentyny na Alaskę. Okazało się jednak, że nie jest to typowa kontynuacja 180 000 kilometrów przygody, ale jej raczej jej uzupełnienie. Znów zaczyna się od opowieści o Argentynie, znów razem z autorem przemierzamy bezdroża Ameryki Południowej i spotykamy ciekawych ludzi, w końcu jednak nastaje moment, w którym Halik przerwał w pierwszej książce opowieść. Ruszamy zatem przez Stany Zjednoczone i Kanadę, ale odniosłem wrażenie, że ten etap podróży, pomijając aspekt zdobywania pieniędzy na jej kontynuację, został potraktowany po macoszemu, tak jakby po opuszczeniu Ameryki Łacińskiej wiele ciekawego się już nie działo. Może faktycznie wszystko, co interesujące wydarzyło się tam, gdzie mówi się po hiszpańsku. W każdym razie, jest to obowiązkowa pozycja dla miłośników podróży, nawet tych, którzy ograniczają się do jazdy palcem po mapie.

48. Miasto cieni - Ransom Riggs, Media Rodzina 2014 (Kindle)

Kontynuacja Osobliwego domu pani Peregrine rozczarowuje. Zaczyna się dokładnie w tym momencie, w którym kończy się pierwsza część, sytuacja niby jest napięta, ale bardzo szybko robi się mało ciekawie. Bohaterowie miotają się po scenie, w końcu decydują się na podróż z punktu A do B, a potem C, napotykają pewne trudności, ale jakoś nie potrafiłem się wciągnąć w fabułę. Jest tu parę fajnych pomysłów, inspirowanych jak poprzednio starymi fotografiami, do tego należy docenić interesujący twist fabularny w finale powieści, ale to za mało, żebym uznał środkowy tom cyklu za dzieło udane. Szkoda, spodziewałem się ciekawszej opowieści.

Czytam:
- Jeff Noon - Wurt
- Jakub Małecki - Błędy
- Frederick Burnaby - Wyprawa do Chiwy
- Stanisław Lem - Bajki robotów
- Robert A. Heinlein - Obcy w obcym kraju
- Maja Lidia Kossakowska - Bramy Światłości. Tom 2
- Jan Brzechwa - Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Bajki
- Saviour Pirotta - Dookoła świata w 80 baśni