wtorek, 31 lipca 2018

Przeczytane. Lipiec 2018

Kolejny miesiąc, kolejne przeczytane książki. Staram się po kolei czytać to, co trzymam na półkach i Kindle'u, więc z nowości tylko następny tom anielskiego cyklu Kossakowskiej. Siedem książek to całkiem przyzwoity wynik, jak na moje ostatnie osiągnięcia, choć liczyłem, że uda mi się wrócić do czytania dziesięciu pozycji miesięcznie. W każdym razie walka o sto książek w ciągu roku trwa.

49. Bramy Światłości. Tom 2 - Maja Lidia Kossakowska, Fabryka Słów 2018 (Kindle)

Największą wadą tej książki jest to, że niemal w ogóle nie posuwa fabuły do przodu. W pierwszym tomie Kossakowska postanowiła pokazać, jak w wykreowanym przez nią anielskim uniwersum wyglądają zaświaty hinduskie, teraz zaś przyszła kolej na indiańskie wierzenia. Na szczęście ze światotworzeniem autorka radzi sobie bardzo dobrze: sprawnie udaje jej się połączyć tradycję judeochrześcijańską z prekolumbijskimi wierzeniami obu Ameryk. Problem w tym, że oprócz interesującej kreacji świata, sporo rzeczy tu zgrzyta: Abaddon, który do tej pory był kreowany na zakapiora, tutaj przeważnie zbiera łomot, podobnie rzecz ma się z Lucyferem, który jako władca Otchłani prezentuje się bardzo słabo. Wydaje się też, że Kossakowska nie do końca wie, komu ma poświęcać czas antenowy. Najwięcej uwagi dostaje oczywiście wyprawa w poszukiwaniu Boga, w której uczestniczy Daimon, i to jest raczej naturalne, bo jest to główny wątek powieści. Niestety wydarzenia w Niebiosach (zwłaszcza) i Otchłani (w mniejszym stopniu), choć są ciekawe i sprawiają wrażenie istotnych, są potraktowane po macoszemu i pozostawiają spory niedosyt. Ciągle jednak widzę w Bramach Światłości potencjał i liczę, że w kolejnych częściach Kossakowska zmusi akcję do ruszenia z kopyta, zamiast ograniczać się jedynie do opisów świata.

50. Odprawa posłów greckich - Jan Kochanowski, Wolne Lektury 2007 (Kindle)

Przeczytałem to niesiony jeszcze grecką falą, a przy okazji odhaczyłem kolejny punkt w przypominaniu sobie lektur szkolnych. Nawet nie pamiętałem, że jest to takie krótkie. Fabuła dotyczy tutaj początków wojny trojańskiej i odmowy oddania Heleny Grekom, przy okazji pokazany zostaje konflikt między rozsądkiem wynikającym z doświadczenia życiowego i kierującą się emocjami młodością. Choć doceniam znaczenie tego utworu dla polskiego dramatu, bo ponoć jest to pierwsza implementacja antycznej tragedii na gruncie polskiego renesansu, to jednak z realizacji nie jestem zadowolony. Jest zbyt prosto, zbyt krótko, a zbiorowy bohater tragiczny, jakim jest naród trojański, zamiast jednej osoby w takiej roli, obniża dramaturgię.

51. Bajki robotów - Stanisław Lem, Agora 2008

Pamiętam, że zachwyciłem się Trzema elektrycerzami w podstawówce, a wiele lat później usłyszałem, że Bajki robotów nie są literaturą dla dzieci. Faktycznie, pewnych niuansów młody człowiek może nie dostrzec, ale poznawane nawet powierzchownie, opowiadania Lema mogą sprawić takiemu czytelnikowi sporą przyjemność. I tak, zdaję sobie sprawę, że zawołanie "Awruk!", będące mordęgą dla tłumaczy, jest dla małoletnich oczu niestosowne. Jeśli chodzi o fabułę opowiadań, to są to znane nam wszystkim baśnie odziane w naukowe szaty. Jest to wspaniały przykład tego, jak można opowiadać baśnie i bajki przy użyciu stechnicyzowanego, futurystycznego języka, tworząc przy tym genialne neologizmy.

52. Dwaj panowie z Werony - William Shakespeare, Wolne Lektury 2015 (Kindle)

Przeczytałem, bo pomyślałem, że dawno Shakespeara nie czytałem i trzeba trochę nadrobić. Jest to komedia podejmująca temat tego, czy ważniejsza jest przyjaźń, czy miłość do kobiety. Rywalizacja tych dwóch wartości prowadzi do wielu nieprzyjemnych sytuacji, które jednak przedstawione są w taki sposób, że potrafią wywołać lekki uśmiech. Bardzo mi się podobają tutaj role kobiece, które nie sprowadzają się jedynie do potulnego wypełniania woli mężczyzn, ale potrafią wziąć sprawy w swoje ręce i samodzielnie podejmować decyzje.

53. Obcy w obcym kraju - Robert A. Heinlein, Solaris 2006

To jest ten przypadek, kiedy zacząłem się zastanawiać, czy w sumie świetną książkę może zdyskwalifikować jedno zdanie. Chodzi mi o wypowiedź jednej z bohaterek, zgodnie z którą zdecydowana większość zgwałconych kobiet sama jest sobie winna. Pomijając jednak tę skandaliczną kwestię (która jest przedstawiona jako fakt, a nie subiektywna opinia), jest to kawał solidnej socjologiczno-religijnej fantastyki naukowej. Heinlein snuje ciekawe rozważania na temat tego, co by się stało, gdyby na Ziemi objawił się nowy Mesjasz i założył własny kościół, którego działalność łamałaby wszystkie obowiązujące normy i zasady społeczne. Jedna z ciekawszych książek, jakie czytałem. Gdyby nie to jedno zdanie...

54. Wyprawa do Chiwy - Frederick Burnaby, Zysk i S-ka 2010

Kolejna książka podsunięta przez dzieciaki. Jest to relacja z odbywającej się zimą 1875/76 podróży Fredericka Burnaby'ego do Chiwy leżącej obecnie na terenie Uzbekistanu. Autor, będący żołnierzem brytyjskiej armii, skrupulatnie opisuje swoje perypetie na trasie z Petersburga do ówczesnego rosyjskiego pogranicza. Ciekawa jest jego motywacja do podjęcia tej podróży (Co? Nie wpuszczają tam Brytyjczyków?), sam zaś opis skupia się na trudnościach związanych z zimową przeprawą przez środkową Azję i pokazywaniu różnic kulturowych między stepowymi ludami a Zachodem. Oczywiście, choć reportaż ten jest to ciekawym źródłem wiedzy o regionie, nie unika on typowych dla XIX-wiecznej zachodniej Europy rasizmu i seksizmu, choć przyznać trzeba, że jak na czas, w którym rozgrywa się akcja, poglądy te są tutaj wyrażane w sposób delikatny. Warto sięgnąć po tę książkę, choćby po to, żeby zobaczyć, jak trudno kiedyś było przemierzać duże dystanse.

55. Oman. W cieniu minaretów - Marek Pindral, Bernardinum 2015

Z autorem miałem okazję chwilę porozmawiać tuż po premierze jego książki o Omanie, udało mi się zdobyć wówczas autograf, ale czas na przeczytanie tego, co napisał, znalazłem dopiero teraz. Dla tych co nie wiedzą: oman jest krajem położonym na Półwyspie Arabskim, na południe od Emiratów. Jest to bardzo ciekawa opowieść o tym pustynnym kraju, który dopiero za rządów obecnego króla zaczął inwestować we własny rozwój pieniądze pochodzące z wydobycia ropy. Autor ciekawie opowiada o życiu Omańczyków, o olbrzymim wpływie religii na codzienne sprawy i wynikającej z tego dyskryminacji kobiet. Może się wydawać, że z wyższością patrzy na islam, punktując to, co uważa za nielogiczne, a co nazywa dziurawym myśleniem, ale te same problemy zauważa też w kulturze chrześcijańskiej. Co ważne, Pindral snuje swoją opowieść tak, że ciężko się od niej oderwać, pod względem poziomu gawędziarstwa nie ustępując Cejrowskiemu czy Michniewiczowi (choć ten drugi obraziłby się za postawienie go w tym samym rzędzie co najbardziej znanego polskiego podróżniczego celebrytę).

Czytam:
- Jeff Noon - Wurt
- Jakub Małecki - Błędy
- Robb Maciąg - Rowerem w stronę Indii
- Alfred Szklarski - Tomek w w tarapatach
- Terry Brooks - Miecz Shannary
- Jakub Nowak - Amnezjak
- Jan Brzechwa - Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Bajki
- Saviour Pirotta - Dookoła świata w 80 baśni