czwartek, 6 lutego 2014

Przeczytane 2014: Tydzień #5

Notka opóźniona o jeden dzień z powodu awarii internetu.

Luty zacząłem od trzech książek, które czytałem mniej więcej jednocześnie. Na całe szczęście były to przyjemne lektury, choć proporcje fantastyki do niefantastyki w tym tygodniu zostały odwrócone - tylko jedna (za to bardzo dobra) książka fantastyczna. Po raz kolejny też Kindle przegrywa z papierem (za dużo makulatury w domu).

11. Punkt cięcia - Michał Cholewa, Warbook 2013

Kontynuacja Gambitu zmienia przeciwnika wojsk Unii Europejskiej ze Stanów Zjednoczonych na Chiny. W kwestii opisu działań wojennych udało się autorowi utrzymać poziom poprzedniej części - w zajmujący sposób przedstawia bitwy kosmiczne i operacje wywiadu wojskowego. Ciekawie zostało również ukazane Imperium Chińskie wraz z całą dworską etykietą. Cholewa lepiej zaprezentował bohaterów, tym razem widać, że są oni z krwi i kości; nawet Brisbane'a da się polubić. Mankamentów powieści jest niewiele. Pierwszym jest nieco pozbawiony polotu styl autora, choć przyznać trzeba, że książkę czyta się sprawnie (i to mimo tego, że przebijałem się przez nią pięć dni). Kolejna sprawa to niemal całkowite pominięcie wątku, który zawiązał akcję, choć liczę na jego rozwinięcie w kolejnej części.

12. Dziękuję ci, kapitanie - Arkady Fiedler, Bernardinum 2013

Za tę króciutką lekturę zabrałem się, bo była to jedyna książka, jaką miałem przy sobie, oczekując na obiad w Sfinksie. Wcześniej z Fiedlerem miałem styczność w szkole podstawowej przy okazji Dywizjonu 303 i Kanady pachnącej żywicą. Dziękuję ci, kapitanie bardzo przypomina tę pierwszą książkę, przy czym zamiast o lotnikach opowiada o ludziach pracujących na statkach handlowych w czasie drugiej wojny światowej. Autorowi trzeba oddać, że pisze w taki sposób, że z wypiekami na twarzy czytałem tekst, którego tematyka w innym przypadku śmiertelnie by mnie wynudziła. Jest to naprawdę ciekawy zestaw historii o brawurze, bohaterstwie i ułańskiej fantazji zwykłych cywilnych marynarzy, którym przyszło pracować w bardzo niespokojnych czasach. Nie spodziewałem się czegoś tak dobrego.

13. Wałkowanie Ameryki - Marek Wałkuski, Editio 2012 (Kindle)

Kolejna książka, po którą sięgnąłem po przeczytaniu artykułu Wałkuskiego o Stanach Zjednoczonych w miesięczniku Poznaj Świat. Artykuł ten, jak się okazało składa się z fragmentów Wałkowania Ameryki. Autor, przebywający w USA jako korespondent Polskiego Radia, stara się przybliżyć czytelnikowi społeczeństwo amerykańskie, różnice w mentalności pomiędzy tamtejszą ludnością a Europejczykami, przedstawia też zmiany, jakie zachodziły wśród obywateli Stanów Zjednoczonych, a wszystko często uzupełnia statystykami, z których ktoś złośliwy mógłby wyciągnąć wniosek, że Wałkuski jest rasistą (choć przedstawia tylko fakty poparte liczbami). Jest to solidne kompendium wiedzy o zasadach rządzących krajem za Wielką Wodą, które pokazuje przyczyny pewnych zjawisk, za które Stany często są w naszym kraju krytykowane (jak choćby wizy dla Polaków, polish jokes, czy też zbrojne interwencje na całym świecie).

Podsumowanie stycznia

W styczniu przeczytałem łącznie dziesięć książek, czyli o dwie więcej niż rok temu. Siedem z nich było fantastyką, z tego sześć to książki polskich autorów. Tylko dwie książki przeczytałem na Kindle'u, co wiąże się ze sporą ilością nieprzeczytanej makulatury, która zagraca mi cały jeden pokój. Pod kątem nominacji do Nagrody im. Zajdla nie był to szczęśliwy miesiąc - tylko cztery książki zawierały utwory, które mogą być nominowane, co oznacza, że muszę się bardziej sprężyć z czytaniem zeszłorocznych tekstów (jak widać po tym tygodniu, niezbyt mi to wyszło). Zacząłem też sprzedawać rozrzucone po mieszkaniu książki. Na razie idzie nieźle - tylko dwie nie znalazły nabywcy.

Książka miesiąca: Steven Erikson - Wspomnienie lodu
Rozczarowanie miesiąca: Aneta Jadowska - Zwycięzca bierze wszystko

2 komentarze:

  1. W "Dziękuję ci, kapitanie" rewelacyjny jest moment, kiedy polscy marynarze ratują załogę płonącego brytyjskiego tankowca i okazuje się, że kolejni wyciągani na pokład rozbitkowie to Chińczycy. Łuna płonącej ropy, czekanie, czy lada chwila w statek nie rąbnie niemiecka torpeda, a tu się zakładają: "będzie Chińczyk czy nie Chińczyk?" "Chińczyk!" I ten delikwent, który się nie przejmował, że tankowiec gotów lada moment wybuchnąć, tylko szukał w szalupie whisky. Boskie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, to było świetne. Zresztą, jak wiele momentów w tej książce.

    OdpowiedzUsuń