czwartek, 24 września 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #38

Kolejny tydzień minął, jak z bicza strzelił. Mnie udało się przeczytać tym razem trzy książki, wszystkie w wersji elektronicznej - jak wspomniałem w poprzedniej notce, na papierze przebijam się przez jedną niebeletrystyczną cegłę i robię to od początku września, ale mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu ją skończę; zostało mi tylko jakieś 130 stron. Mam nadzieję, że uda mi się nabrać jakiegoś znaczącego tempa przy poznawaniu kolejnych utworów.

99. Najemnik - Krzysztof Piskorski, BookRage 2013 (Kindle)

Długo czytałem tę książkę. Jakoś tak wyszło, że im więcej czasu spędzam w domu, a mniej w pracy, tym wolniej idzie mi przerzucanie stron. Dziwne to, bo druga część Opowieści Piasków to lektura bardzo zajmująca. Ciekawie zostało pokazane spotkanie kultury "arabskiej" z "europejską" w świecie fantasy widziane z perspektywy człowieka pustyni. Oczywiście, przez cały czas miałem wrażenie, że wydarzenia opisywane w Najemniku stanowią tylko preludium przed zakończeniem cyklu, ale Piskorskiemu bardzo dobrze udało się przygotować grunt do finału i podtrzymać moje zainteresowanie tą trylogią. Po Proroka najprawdopodobniej sięgnę jeszcze w tym roku.

100. Wojna pod Pękniętym Niebem - Marcin Mortka, Zielona Sowa 2015 (Kindle)

A to z kolei trzeci tom cyklu Peknięte Niebo, w którym grupa nastolatków mierzy się z inwazją dziwnych stworów, które nagle pojawiły się na powierzchni Ziemi. Jest to typowy survival horror, gdzie trzeba walczyć z obcymi potworami, chcącymi zniszczyć ludzkość. Choć czasem zdarzy się jakiś łagodniejszy wulgaryzm, odniosłem wrażenie, że miałem do czynienia z powieścią dla młodszego czytelnika (wydawnictwo twierdzi, że przeznaczoną dla czytelników w wieku 15+). Mortka tym razem wybrał inną bohaterkę na protagonistkę, ale wynika to z zakończenia poprzedniej części. Szkoda tylko, że od momentu, w którym przeczytałem drugi tom minęło sporo czasu i znaczna część fabuły wyleciała mi z pamięci, ale ta przypadłość dotyczy większości kilkutomowych cykli, jeśli nie czytam poszczególnych części jedna po drugiej. W każdym razie lektura głowy nie urywa, ale jest przyzwoitym czytadłem na jeden czy dwa wieczory.

101. Wyprawa czarownic - Terry Pratchett, Prószyński i S-ka 2013 (Kindle)

No i przebijam się przez tego Pratchetta, i stwierdzić muszę, że są to bardzo przyjemne lektury. Dobrze się to czyta, autor świetnie operuje humorem sytuacyjnym i doskonale wykorzystuje motywy wzięte z kultury i otaczającego nas świata (tym razem na tapetę bierze baśnie). Po raz trzeci miałem przyjemność spotkać babcię Weatherwax i staje się ona jedną z moich ulubionych bohaterek zamieszkujących Świat Dysku. Miło też było stwierdzić, że po pierwszych dwóch tomach będących w zasadzie zbiorem gagów, Pratchettowi udało się stworzyć ciekawe fabuły, które może nie są bardzo skomplikowane, ale potrafią utrzymać w napięciu.

piątek, 18 września 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #36 i 37

Dwie książki w dwa tygodnie. Jakiegokolwiek wytłumaczenia bym nie próbował szukać, wynik i tak jest marny. Jasne, przebijam się od dłuższego czasu przez jedną niebeletrystyczną pozycję, którą powinienem w przeciągu następnego tygodnia skończyć, a w międzyczasie próbuję czytać co nieco na Kindle'u, ale nie czuję się tym usprawiedliwiony.

97. Szuje, mątwy i straceńcy - Maciej Żytowiecki, RW2010 2013 (Kindle)

Jest to zbiór opowiadań, który kupiłem, spodziewając się czegoś innego. Podobała mi się wizja świata przedstawiona w Moim prywatnym demonie Żytowieckiego - noir z elementami okultyzmu - i liczyłem, że teksty zebrane w Szujach, mątwach i straceńcach będą nawiązywały do przeczytanej wcześniej powieści. Moje oczekiwania sprawdziły się tylko częściowo - zaledwie dwa opowiadania dotyczą detektywa Ezry, pozostałe zaś mówią o różnych wykolejeńcach życiowych. No i przyznać muszę, że czuję się lekko rozczarowany tym, co dostałem. Rzadko zostawałem porwany fabułą, autorowi zdarzało się popadać w nadmierną egzaltację słowną i często czułem się znużony lekturą. Z interesujących mnie spraw dowiedziałem się tylko, w jaki sposób Ezra dostał się w szpony demona. Poza tym, lektura była raczej zmarnowanym czasem.

98. Kandyd - Voltaire, Wolne Lektury 2012 (Kindle)

Zalegało mi na Kindle'u od dłuższego czasu, a że krótka to rzecz, postanowiłem przeczytać. Jest to bardzo sprawnie i w dowcipny sposób napisana polemika z twierdzeniem Leibnitza, jakobyśmy żyli w najdoskonalszym z możliwych światów. Naiwność tytułowego bohatera jest porażająca, a jego starcie z brudną i brutalną rzeczywistością jest tym, co doskonale napędza akcję. Konstrukcją Voltaire nawiązuje do powieści łotrzykowskiej; fabularnie, ale też językowo nasuwały mi się skojarzenia z Don Kichotem Cervantesa. Mój ulubiony frgment? Kiedy jeden z bohaterów stwierdza, że świat istnieje po to, żeby się wściekać. Boskie.

piątek, 4 września 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #35

W tym tygodniu osiągnąłem niezły wynik: udało się przeczytać cztery książki, choć szczerze przyznać trzeba, że objętością nie powalają. Na rezultat ten znacząco wpłynęła droga do Warszawy i z powrotem przy wykorzystaniu usług PKP.

93. Gamedec. Sprzedawcy lokomotyw - Marcin Przybyłek, SuperNOWA 2006

Pożyczam powoli od kolegi kolejne Gamedeki, zanim Rebis wyda kolejną część. Nie chcę, żeby doszło do takiej sytuacji, jak z Czasem silnych istot, kiedy przeczytałem piąty i szósty tom serii, nie znając poprzednich. Jeśli zaś chodzi o samą książkę, to tym razem Przybyłek uraczył mnie powieścią, której akcja rozgrywa się nieco po wydarzeniach z Granicy rzeczywistości. Nadal istotna część fabuły dotyczy wydarzeń z wirtualnej rzeczywistości, ale tym razem najwięcej się dzieje w prawdziwym świecie. Autor odchodzi nieco od stricte cyberpunkowej wizji przedstawionej w pierwszym tomie i skupia się bardziej na transhumanistycznych prognozach rozwoju ludzkości. Wszystko to wplecione jest w skomplikowaną, wielowarstwową intrygę kryminalną; wszak głównym bohaterem serii jest detektyw, więc zbrodnia musi być. Choć niepozbawiona humoru, powieść ta wydała mi się mroczniejsza od wcześniejszych opowiadań Przybyłka. Ale to dobrze. Mimo trudności z przebiciem się przez początek tekstu, dalej książkę czytało mi się bardzo dobrze. Ciekawi mnie teraz, jak wypada pomost pomiędzy Sprzedawcami lokomotyw a Czasem silnych istot, bo w dalszym ciągu widzę silny rozdźwięk w kreacji świata przedstawionego w obu tych częściach serii.

94. Bractwo nieśmiertelnych - Vladimir Wolff, Warbook 2015 (Kindle)

Druga część nowego sensacyjnego cyklu Vladimira Wolffa, zapoczątkowanego Tropicielem. Choć powracają znani z poprzedniego tomu bohaterowie, nie ma pomiędzy obiema częściami mocniejszych związków fabularnych, dzięki czemu można śmiało zacząć lekturę od Bractwa nieśmiertelnych. Ponownie Wolff zalewa czytelnika scenami akcji, trup ściele się gęsto, a ci dobrzy uczestniczą w brawurowych pościgach za tymi złymi. Trochę od czapy wydaje się wprowadzenie w polskie realia skarbu Inków, ale takie jest tylko pierwsze wrażenie; ostatecznie autorowi udało się w miarę sprawnie zaimplementować ten obcy dla nas element. Przyczepić się natomiast muszę do epilogu tej opowieści - wychodzi na to, że działania głównych bohaterów nie miały większego znaczenia dla zakończenia tekstu, a ponadto sam fabularny finał pozostawił we mnie uczucie rozczarowania.

95. Sen nocy letniej - William Shakespeare, Wolne Lektury 2010 (Kindle)

Lekka lektura do pociągu. Krótka Szekspirowska komedia, gdzie autor miesza nawiązania do Grecji (powiedziałbym, że starożytnej, ale poza mitycznymi imionami nic nie sugeruje umieszczenia historii w antyku) z brytyjską mitologią w postaci fae, czy też wróżek, jak woli tłumacz. Szczególnym źródłem gagów jest amatorska trupa teatralna przygotowująca się do występu. Warto docenić, że po ponad czterystu latach od powstania, dramat ten nadal potrafi rozbawić.

96. Majstersztyk - Anna Kańtoch, BookRage 2015 (Kindle)

BookRage twierdzi, że to powieść, dla mnie objętościowo utwór bardziej zbliżony jest do opowiadania, ale z wydawcą się kłócił nie będę. W każdym razie dostałem do rąk kolejną część przygód Domenica Jordana, trochę już zapomnianego bohatera starszej twórczości Anny Kańtoch (zapomnianego do tego stopnia, że chyba będę sobie musiał przypomnieć treść Diabła na wieży i Zabawek diabła). Tutaj po raz kolejny bohater staje przed zagadką kryminalną, którą musi rozwiązać. Trzeba autorce oddać, że skrupulatnie opracowała intrygę, zaplanowała wszystkie jej szczegóły i potrafiła do końca utrzymać napięcie, nawet jeśli było już wiadomo, kto za wszystkim stoi. Kto nie zdążył kupić pakietu BookRage, ma czego żałować.

piątek, 28 sierpnia 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #32, 33 i 34

Oj, dawno nie pisałem. Dwa tygodnie temu powstrzymało mnie lenistwo połączone z brakiem czasu, tydzień temu zaś był Polcon. Świetna impreza - kto nie był, ten trąba. Przy okazji, po raz kolejny gratulacje dla Ani i Michała z okazji zdobycia Nagrody im. Zajdla.

86. Zanim umrę - Krzysztof Boruń, BookRage 2014 (Kindle)

Stwierdziłem, że przeczytam, zanim dokonam sierpniowego uzupełnienia zasobów e-booków. Jest to zbiór opowiadań jednej z legend polskiego SF, bardzo klasycznych opowiadań, gdzie głównym motywem są podróże kosmiczne i rozwój nauki. No i doszedłem do takiego wniosku, że bardzo dobrze jest sprawdzić, jak widziano przyszłość pięćdziesiąt lat temu. Fajna lektura.

87. Klątwa gruzińskiego tortu - Maciej Jastrzębski, Editio 2014

Tę książkę wygrałem na tegorocznym Festiwalu Podróżników Navigator, pomyślałem więc, że sprawdzę, co tam w Gruzji słychać, tym bardziej, że inna książka Jastrzębskiego, Matiuszka Rosja i Jastrząb, była całkiem przyjemną lekturą. Autor, będący dziennikarzem Polskiego Radia, skupia się na konflikcie gruzińsko-rosyjskim i starciach o Osetię Południową i Abchazję. Sporo miejsca poświęca też przemianom ustrojowym Gruzji po uzyskaniu przez nią niepodległości. Ukazuje obraz kraju, który ciągle musi z kimś lub czymś walczyć, czy to z siłami zewnętrznymi, czy też z korupcją i wadliwie działającymi organami państwa. A przy tym jego naród nie traci charakterystycznego dla siebie ducha życzliwości i gościnności.

88. Demony czasu pokoju - Adam Przechrzta, Fabryka Słów 2015 (Kindle)

Kolejny tom przygód pułkownika Razumowskiego pod rządami ojczulka Stalina. Znów pojawia się rywalizacja wywiadów, kryminalna intryga i wiele przeplatających się wątków, które krążą wokół wspólnego środka. Powieść można czytać bez znajomości poprzednich części, choć niektóre zawarte w nich wątki pojawiają się i tutaj. Akcja trzyma w napięciu, choć, jeśli ktoś czytał Białe noce, to wie, że protagoniście nic poważnego nie grozi. W każdym razie dostałem od Przechrzty kolejną porcję solidnej sensacyjnej literatury z Rosją w tle z lekką domieszką czynnika nadnaturalnego i z niecierpliwością oczekuję na dalsze losy oficera GRU, tym razem może już za czasów Chruszczowa.

89. Uczeń czarnoksiężników - Czesław Białczyński, Solaris 2014

Jest to drugi tom Wojen Haoltańskich i nadal nie wiem, czym zachwycał się Wojtek Sedeńko, wybierając ten cykl do serii Archiwum Polskiej Fantastyki, może poza chęcią wydania kolejnych, niepublikowanych dotychczas części. W porównaniu z Ostatnią nocą niewidzialnych narracja jeszcze bardziej cofa nas w czasie, tym razem do momentu, kiedy snujący opowieść protagonista podejmuje naukę w celu zostania intuicjonałem. I z jednej strony fabuła potrafi wciągnąć, intryga jest interesująca i dobrze skonstruowana, ale problem polega na tym, że bez działań głównego bohatera i tak została by ona rozwiązana. Nie tak się to powinno budować.

90. Kosiarz - Terry Pratchett, Prószyński i S-ka 2013 (Kindle)

Wróciłem do Pratchetta. Jedenasty tom z czterdziestu głównym bohaterem czyni Śmierć. I o ile wątki z nim związane są interesujące i zabawne, to te dotyczące Niewidocznego Uniwersytetu stoją o poziom niżej. Nie byłoby źle, gdyby nie kompletnie oderwany od rzeczywistości i niezrozumiały dla mnie motyw pojawiającego się hipermarketu i opętanych wózków. Po co to i czemu to ma służyć? Nie mam pojęcia. Ale wracając do tego, co dobre, autorowi świetnie udało się ukazać problematykę przemijania. No i ciekawie się zrobiło, kiedy okazało się, że nawet Śmierć ma przełożonego.

91. Ksin drapieżca - Konrad T. Lewandowski, Nasza Księgarnia 2015 (Kindle)

Drugi tom Sagi o Kotołaku wydany przez Naszą Księgarnię. Książka zawiera dwie starsze powieści Lewandowskiego: Ksin drapieżca oraz Kapitan Ksin Fergo. Oba teksty to bardzo dobre fantasy z ciekawie wykreowanym światem, do tego spisane niezłym stylem, choć temu ostatniemu zdarzają się słabsze chwile. Tutaj w końcu zorientowałem się, co drażni mnie w późniejszej prozie autora: o jedno zdanie za dużo. Bywa, że narrator coś wyjaśnia; i już wszystko wiadomo, a na końcu wywodu pojawia się jedno zdanie, przez które mam wrażenie, że autor traktuje czytelnika jak idiotę. Na szczęście w Ksinie takie rzeczy pojawiają się bardzo rzadko, dzięki czemu książka jest bardzo przyjemnym czytadłem.

92. Dzień zapłaty - Marcin Wolski, Zysk i S-ka 2015 (Kindle)

To z kolei jest kontynuacja 7.27 do Smoleńska. I jak często w prozie Wolskiego, tak i tutaj jest sporo politykowania. Wszelka zbieżność nazwisk i nazw własnych jest całkowicie zamierzona. Po tym, jak cudownie ocalony w Smoleńsku prezydent wraca do kraju i nadal sprawuje władzę, partii rządzącej udaje się przeprowadzić skuteczny zamach na niego. Cała akcja natomiast toczy się pięć lat później, kiedy zbliżają się kolejne wybory prezydenckie. Na scenę powracają bohaterowie poprzedniej części, pojawiają się rosyjskie służby specjalne, które nie wybaczają tym, którzy nadepnęli Matiuszce Rosji na odcisk, akcja toczy się bardzo szybko i trzyma w napięciu. Byłoby bardzo dobrze, gdyby nie brak jakiejś konkluzji w zakończeniu. Mam wrażenie, że autor przygotował sobie grunt pod kolejną część, ale czeka na rozwój wydarzeń na polskiej scenie politycznej.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #31

Kolejny tydzień to trzy przeczytane lektury, z tego jedna to kilkunastostronicowe opowiadanie, a druga to zbiór tychże o objętości nieco ponad stu stron, więc znów niezbyt mam się czym pochwalić.

83. Ostatnia noc niewidzialnych - Czesław Białczyński, Solaris 2014

Jest to pierwszy tom cyklu Wojny Haoltańskie, którego głównym bohaterem jest Jan San - intuicjonał, czyli detektyw rozwiązujący zagadki za pomocą intuicji. Książka zawiera dwie opowieści snute przez uwięzionego na odległej planecie protagonistę, z których każda dotyczy innej jednej prowadzonej przez niego sprawy. Pierwsze, co uderza to to, jak bardzo irytujący jest bohater. Mam wrażenie, że jest to celowy zabieg Białczyńskiego, który chciał pokazać postać zadufaną w sobie, a która tak naprawdę ma więcej szczęścia niż rozumu. Bo to głównie szczęściu zawdzięcza ona swoje zawodowe sukcesy. Przez to samodzielne dochodzenie do rozwiązania zagadki było dla mnie utrudnione, a to jest właśnie najfajniejszym elementem lektury kryminałów. Prawdę mówiąc, spodziewałem się czegoś lepszego po utworze wrzuconym do serii Archiwum Polskiej Fantastyki, ale mimo wszystko jest to czytadło, które spokojnie można wziąć do rąk, jak się ma trochę wolnego czasu i nic lepszego do roboty.

84. Chłopcy 2. Łaski bez - Jakub Ćwiek, SQN 2015 (Kindle)

Tutaj się zawiodłem. Nie dlatego, że samo opowiadanie jest kiepskie, bo jest całkiem przyzwoite, choć jego niewielka objętość nie pozwoliła Ćwiekowi rozwinąć skrzydeł. Po prostu nic nie wnosi do świata Chłopców. Cofa ono akcję do momentu, kiedy chłopcy byli jeszcze młodzi i nie ma żadnego związku z wydarzeniami znanymi z książek. No ale poza tym jest to całkiem fajny i zabawny tekst, którego lektura zajmuje jakieś piętnaście minut.

85. Femme fatale - Kazimierz Kyrcz jr, Forma 2015

Powiedziałbym, że Kyrcz jest w formie, bo ten zbiór opowiadań zawiera parę naprawdę solidnych tekstów, ale niestety przeplatane one są takimi, w których koncepcja utworu gdzieś umyka i nie wiadomo, do czego dążą. W każdym razie, autorowi świetnie udaje się wytworzyć nastrój niepokoju i zagrożenia nawet bez użycia tego co nadnaturalne - sprawnie pokazuje brutalność otaczającego nas świata, tylko czasem dodając do tekstu szczyptę niesamowitości. I właśnie ta naturalność wykreowanego otoczenia jest najbardziej przerażająca. Nie wiem, czy wychodzą tu doświadczenia autora z pracy w Policji, ale nie podoba mi się stworzony przez niego świat. I jest to ogromna zaleta w przypadku tego typu literatury. Niestety często po doczytaniu do końca danego opowiadania miałem wrażenie typu "Ale o co chodzi?". Niby pomysł na fabułę był intrygujący, ale jej zwieńczenie pozostawiało spory niedosyt. Zauważyłem też, że im bardziej Kazik się rozpisał, tym lepiej mu tekst wychodził. A teksty w zbiorze nie są długie - zawiera on piętnaście opowiadań, z których żadne nie przekracza dwudziestu stron, a większość ma poniżej dziesięciu. Przyjemna, ponura lektura.

piątek, 31 lipca 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #30

No i stało się. Pierwszy raz od dwóch lat w ciągu miesiąca przeczytałem mniej niż dziesięć książek i, prawdę mówiąc, nie wiem, z czego to tak do końca wynika. Na pewno mam ostatnimi czasy trochę więcej czasochłonnych zajęć, które sprawiają, że nie mam kiedy otworzyć książki, no i oglądam też więcej seriali. Setkę przekroczę w tym roku na pewno, na planowane sto pięćdziesiąt książek szans już raczej nie widzę.

81. Głośno jak diabli - Jon Wiederhorn, Katherine Turman, Kagra 2014

Krzyknęło do mnie z półki w Matrasie. Jest to omówienie poszczególnych nurtów heavy metalu, ich genezy, prezentacja najważniejszych zespołów, a wszystko w formie wypowiedzi muzyków i, w mniejszym stopniu, producentów i dziennikarzy. Każdy rozdział poświęcony jest innemu gatunkowi tej muzyki, poczynając od proto-metalu z lat 60., przez klasyczny heavy metal typu Black Sabbath i Judas Priest, Nową Falę Brytyjskiego Heavy Metalu, glam metal i coraz bardziej ekstremalne formy ciężkich brzmień, a kończąc na współczesnych ich odmianach. Podtytuł Kompletna historia metalu bez cenzury jest nieco mylący, gdyż książka pomija takie gatunki jak power, doom czy gothic metal. Do tego pisana jest z perspektywy Amerykanina, więc skupia się głównie na zespołach amerykańskich i brytyjskich, a z reszty świata więcej miejsca poświęcono tylko norweskiemu black metalowi i brazylijskiej Sepulturze. Niemal całkowicie pominięta zostaje niemiecka scena metalowa - trochę miejsca przeznaczono na Rammstein (przy okazji omawiania industrial metalu), wypowiada się też Rudolf Schenker ze Scorpions i wspomniane są z nazwy tamtejsze zespoły thrashowe. Trochę mało. Mimo ominięcia pewnych tematów (nie wiem czy przez zaniedbanie autorów, czy przez ograniczenia objętościowe) zawartość książki jest bardzo interesująca dla każdego fana gitarowo-perkusyjnego łomotu.

82. My, dzieci z dworca Zoo - Christiane F., Iskry 2014 (Kindle)

Kolejna w tym tygodniu książka, której akcja kręci się wokół seksu i narkotyków. Jest to pamiętnik nieletniej narkomanki świadczącej usługi seksualne na berlińskim dworcu Zoo, żeby zdobyć pieniądze na używki.Ciekawa historia o tym, jak można przegrać życie, podejmując niewłaściwe decyzje i próbując uciec z toksycznego otoczenia. W przejmujący sposób zaprezentowano do czego prowadzi głupota i przeświadczenie o własnej wyjątkowości (ja się nie uzależnię, będę nad wszystkim panować) - o ile wiem, autorka do dzisiaj boryka się z problemem narkotykowym. Pokazany jest proces coraz głębszego uzależnienia od coraz mocniejszych środków odurzających, nieudane próby wyjścia z nałogu i wpływ środowiska na niemożność uwolnienia się od narkotyków.

czwartek, 23 lipca 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #29

Idzie jak po grudzie. Natłok różnych zajęć i konieczność dojazdu do pracy do Katowic zabierają mi sporo czasu, więc nie bardzo mam kiedy czytać. Jak do tego dołożyć próby przebijania się przez sterty czasopism i kolejne settingi do Savage Worlds, to wynik czytelniczy nie może być dobry. W tym tygodniu na tapetę wziąłem wyłącznie tegoroczne premiery z polskiej fantastyki - w sumie trzy niezbyt obszerne książki.

78. Sowie zwierciadło - Andrzej Pilipiuk, Fabryka Słów 2015

Pilipiuk pilnie potrzebuje gotówki, więc wznawia zakończone kilka lat temu cykle. Tym razem postanowił kontynuować sześciotomową serię Oko Jelenia. Akcję rozpoczyna w miejscu, gdzie skończył poprzedni tom: Staszek przeniesiony do XIX stulecia rusza ratować Helę, a Marek wraca do naszej rzeczywistości. Po raz kolejny widać fascynację autora XIX-wiecznymi rzeczami, sprawnie ukazane są różnice w mentalności ówczesnych i dzisiejszych ludzi (na przykład podejście do palenia tytoniu) i pewna tęsknota Pilipiuka za starą moralnością i zasadami. Autor nie byłby sobą, gdyby nie wbił szpili pewnym zjawiskom współczesnego świata - tym razem obrywa się sposobowi prowadzenia dużej działalności gospodarczej w naszym pięknym kraju. Jeśli chodzi o fabułę, to jest ona sprawnie poprowadzona i trzyma w napięciu. Trochę za mało czasu antenowego dostaje Hela (choć już w poprzednich tomach była spychana na dalszy plan); no i robi się żal Staszka z powodu tego, co go spotyka. Ale to już byłby spoiler. Nie wiem też, czym ma być tytułowe sowie zwierciadło. Nie wiem, czy umknęła mi ta nazwa w czasie lektury, czy też Pilipiuk umieścił ją tam od czapy.

79. Szturm straceńców - Piotr Langenfeld, Warbook 2015 (Kindle)

Trzeci tom i zakończenie cyklu Odległe Rubieże zapoczątkowanego przez Vladimira Wolffa. Krótko mówiąc: nie zachwyca. Dla przypomnienia: sytuacja jest taka, że Hitler ginie w zamachu w 1938 roku i II wojna światowa rozpoczyna się dopiero w roku 1941 po napaści Związku Radzieckiego na Polskę. Szturm straceńców zaczyna się w momencie, kiedy wojska radzieckie mają już zdecydowaną przewagę. Langenfeld dość szczegółowo opisuje działania wojenne na wielu frontach, co nie pozwala mu się skupić na bohaterach. O ile w poprzednich częściach, napisanych przez Wolffa, dało się niektórych z nich polubić, to tutaj są oni płascy i nijacy. Do tego sporo miejsca jest marnowane na opis wydarzeń, które nie mają większego znaczenia dla głównego wątku fabuły (jak atak Japonii na ZSRR). Rozczarowałem się.

80. Starość aksolotla - Jacek Dukaj, Allegro 2015 (Kindle)

Ciągle mam Dukajową traumę po Królu bólu, ale mimo niej zdecydowałem się na zakup najnowszej powieści tego autora. Co od razu rzuca się w oczy to to, że jest łatwiejsza w odbiorze od innych dzieł tarnowskiego twórcy. Bardzo ciekawe są założenia fabularne, zgodnie z którymi życie oparte na białku zostaje unicestwione, a przetrwać udaje się tylko tym, którzy przenieśli swoją jaźń do wirtualnej rzeczywistości i teraz mogą umieszczać własną świadomość w maszynach. No i to by było na tyle. Fabuła nie jest zbyt porywająca, a do tego dochodzi nijakie zakończenie. Szkoda, bo wykreowany świat jest świetny i dałoby się z niego nieco więcej wycisnąć.

czwartek, 16 lipca 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #28

Udało mi się ukończyć trzy z czterech zaplanowanych na ten tydzień książek. Zabrałem się też za ostatnie Oko Jelenia i zakończenie Odległych Rubieży - o tym parę słów będzie za tydzień.

75. Boska Komedia - Dante Alighieri, Wolne Lektury 2012 (Kindle)

Klasyka literatury, która chodziła za mną od dawna i na którą w końcu znalazłem chwilę czasu. Męczyłem się z tym trochę, bo, jak już wspomniałem przy okazji Leśmiana, poezja nie należy do moich ulubionych wytworów literackich. No i tak jakoś poczułem się głupi podczas lektury. Większość odniesień, jakie czyni w utworze Dante, była dla mnie niezrozumiała; ewidentnie brakuje mi wiedzy literaturoznawczej i głębszej znajomości realiów, w jakich przyszło autorowi żyć. Cały czas pojawiają się nawiązania do osób znanych Dantemu, ale których nazwiska nic mi nie mówiły. Sytuację mocno uratowały przypisy dodane przez tłumacza, które zajmują prawie czterdzieści procent książki. Niestety nie byłem w stanie przeskakiwać do nich na bieżąco, gdyż każda próba, choć ostatecznie udana, zawieszała czytnik na kilkanaście minut, więc ich lekturę pozostawiłem sobie na koniec. Mimo wszelkich trudności w odbiorze dzieła i mojej niechęci do utworów wierszowanych, podziwiam kunszt, z jakim autor wykreował zaświaty, jego odwagę w prezentowaniu swoich poglądów, często stojącą w opozycji do powszechnie obowiązujących wówczas norm.

76. Atlantyda pod Krakowem - Anna Zając, Novae Res 2014

Tę książkę zakupiłem na spotkaniu autorskim z Anną Zając i to mimo tego, że autorka nieszczególnie potrafiła zachęcić do sięgnięcia po lekturę. No ale ponieważ rzecz dotyczy Nowej Huty, a do tego tej części, w której spędziłem znaczną część swojego życia, wziąłem w ciemno. Na początku jest to umieszczona w przyszłości powieść sensacyjna, gdzie różne stronnictwa dążą do odnalezienia skarbu zakopanego gdzieś na terenie starej Nowej Huty. Potem dochodzą sprawy związane z wędrówką dusz i reinkarnacją i akcja zwalnia, ale przez cały czas fabuła potrafi utrzymać napięcie. Autorka, jako architekt wychowany w tej dzielnicy Krakowa (która na kartach powieści stanowi samodzielne miasto), przedstawia swoją koncepcję architektonicznego zagospodarowania Huty; mam wrażenie, że prezentuje tu swoje niespełnione marzenia odnośnie tego, jak powinna ona wyglądać. Chętnie też sięga do czasów sprzed budowy metalurgicznego molocha, pokazując, jak wyglądało życie na wsiach, w miejscu których postawiono olbrzymi przemysłowy zakład. Może nie jest to wybitna lektura, ale jest bardzo ciekawym wypełniaczem czasu, dla kogoś, kto w Nowej Hucie się wychował.

77. Tropiciel - Vladimir Wolff, Warbook 2014 (Kindle)

Vladimir Wolff zaczyna kolejny cykl. Tym razem jest to czysta powieść sensacyjna, dotycząca mafii, korupcji i zdrady na wysokich szczeblach. Nowym bohaterem stworzonym przez autora jest były amerykański żołnierz oddziałów specjalnych, pół-Polak, pół-Indianin, przyjeżdżający do Polski w roli konsultanta w sprawie morderstwa naszego dyplomaty. Znów głównym wrogiem jest Rosja (mam wrażenie, że Wolff jest rusofobem i wszystko, co złe zrzuca na Putina i jego pomagierów), choć tym razem sprawa dotyczy działalności organizacji przestępczych powiązanych ze szczytami władzy. Fabuła poprowadzona jest bardzo sprawnie i kiedy wydaje się, że historia znalazła swoje rozwiązanie, Wolff dorzuca do ogródka kolejny kamyczek, który ujawnia kolejną warstwę spisku. Bardzo fajna i wciągająca lektura.

czwartek, 9 lipca 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #27

Niestety, perspektywa przeczytania stu pięćdziesięciu książek w tym roku nieco się oddala, gdyż trafił się kolejny tydzień, kiedy wypadłem poniżej własnych oczekiwań. Boska komedia zabrała mi zdecydowanie więcej czasu niż przypuszczałem, choć już kończę czytać przypisy i dzisiaj powinienem się z nią uporać. W efekcie, w tym tygodniu skończyłem tylko jedną książkę. Tyle dobrego, że była to bardzo przyjemna lektura.

74. Utopie - Konrad T. Lewandowski, Narodowe Centrum Kultury 2014

A chodzi tu o kolejny tom serii Zwrotnice Czasu wydawany przez Narodowe Centrum Kultury. Tym razem, w swoim drugim podejściu do tego cyklu, Lewandowski opublikował dwie mikropowieści. Pierwsza z nich, Wysłanniczka bogini przedstawia wersję historii, w której zwyciężyła reakcja pogańska i władcy nasi wypowiedzieli posłuszeństwo hierarchom kościelnym, czy to w postaci papieża, czy też cesarza niemieckiego. Fabułę popychają tutaj niesnaski pomiędzy poszczególnymi plemionami polskich słowian, których przywódcy dążą do własnych egoistycznych celów. Druga opowieść dotyczy wojny z Zakonem Krzyżackim w świecie, gdzie dzięki królowej Jadwidze nie doszło do bitwy pod Grunwaldem. Tekst nieco słabszy od poprzedniego, ale również bardzo interesujący, w którym Lewandowski prezentuje Królestwo Polskie jako światową potęgę, z którą każdy musi się liczyć. Dostałem więc dwie różne wizje Polski, ale obie były niezmiernie wciągające.

czwartek, 2 lipca 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #26

Trochę mi wstyd, bo jak to tak w ciągu tygodnia przeczytać tylko dwie książki o łącznej długości trzystu stron. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że weekend poświęciłem na wizytę w Łodzi i koncert Judas Priest, przez co trzy dni czasu czytelniczego mi uciekły. No a do tego zacząłem Utopie Konrada T. Lewandowskiego i Boską komedię. Mam nadzieję, że kolejny tydzień będzie lepszy, bo wyszło mi, że na koniec czerwca jestem o jedną książkę do tyłu względem założonego planu, a parę cegieł jeszcze na mnie czeka w tym roku.

72. Filmowy wehikuł czasu - Harry Harrison, Amber 1994

Powieść ta kiedyś była publikowana w odcinkach w Fantastyce, ale w moim egzemplarzu czasopisma zawierających ją stron nie ma. Poprzedni właściciel się ich pozbył, brutal jeden, więc zdobyłem wersję książkową. Po tytule łatwo można się domyślić, o co chodzi. Ekipa filmowa dostaje w swoje ręce wehikuł czasu i żeby sprawnie i w terminie dokończyć produkcję przenosi się w przeszłość do czasów Wikingów, co przy okazji zapewnia im bardzo ciekawe plenery. Czytadło jest przyjemne, ale nie jest niczym rewelacyjnym - ot, taka sobie lektura na jeden lub dwa wieczory. Prawdę mówiąc, znając parcie Adama Hollanka na publikację tekstów ambitnych, spodziewałem się czegoś lepszego.

73. Ogrojec baśni - Stefan Grabiński, BookRage 2013 (Kindle)

Szybka lektura z BookRage'a - zbiór kilku opowiadań, a właściwie baśni, autorstwa Stefana Grabińskiego. Jest to bardzo dobre wykorzystanie motywów ludowych, spisane eleganckim stylem, może bez jakiejś porywającej akcji, ale za to ze świetnie wykreowanym nastrojem tajemnicy. Szkoda tylko, że zbiór jest krótki: liczy raptem sześćdziesiąt stron, czyli jest do przeczytania w godzinę, o ile ktoś nie czyta szczególnie szybko.