No to zaczynamy, już czwarty rok z rzędu, zabawę czytelniczą. Jak zapowiadałem w podsumowaniu ubiegłego roku, tym razem notki będę publikował raz na miesiąc - częściej nie ma sensu, ponieważ tempo czytania znacznie mi spadło, a poza tym z czasem ostatnio bywa u mnie różnie. Styczeń to dziewięć przeczytanych książek, choć liczba ta jest nieco oszukana, ale o tym będzie można przeczytać poniżej. Większość z nich trafiła do mnie w wersji elektronicznej - mieszkanie z gumy nie jest, powierzchnie płaskie z uwagi na potomka raczej uprzątnięte z przeszkód terenowych, więc na kolejne tony papieru miejsca brak. A ponieważ staram się skupić (przynajmniej od pozycji numer 5) na książkach, które można nominować do Nagrody Zajdla, to i zeszłoroczna polska fantastyka dominuje na styczniowej liście. Na szczęście rodzimi wydawcy coraz liczniej przekonują się do formatów .mobi czy .epub, przez co jestem w stanie nie narażać się Żonie. No i plecak jest lżejszy, kiedy zabieram ze sobą kilka tytułów. Zapraszam do lektury.
1. Pierwszy rok życia dziecka - Heidi Murkoff, Sharon Mazel, Rebis 2014
To jest właśnie to oszustwo, o którym wspomniałem we wstępie. Książkę tę zacząłem czytać jeszcze w październiku i bardzo chciałem zakończyć ją w 2015 roku. Niestety los sprawił, że lekturę ukończyłem w Nowy Rok, więc książka zalicza się już do tegorocznych. Jest ona kontynuacją poradnika W oczekiwaniu na dziecko i, jak można się domyślić, dokładnie opisuje pierwszy rok życia dziecka. Formę ma podobną do poprzedniej części: podane jest, czego można się w którym miesiącu spodziewać, przedstawione są w postaci pytań i odpowiedzi problemy, na które można się natknąć, będąc rodzicem, opisane są także sprawy mniej przyjemne, jak choroby i udzielanie pierwszej pomocy. Na pewno jest to skarbnica wiedzy dla świeżo upieczonych rodziców, choć trzeba mieć na względzie, że książka powstała już spory czas temu, przez co część informacji straciła na aktualności. Niestety powtarzają się też występujące w W oczekiwaniu na dziecko błędy językowe, ale mam wrażenie, że częstość ich pojawiania się zmalała.
2. Labirynt Śmierci. Część 2 - Artur Szyndler, Paladynat 2014
Sam nie wiem, skąd u mnie takie pokłady masochizmu, ale sięgnąłem na półkę po drugą część pierwszego tomu (tak, wiem, jak głupio to brzmi) Sagi o Katanie. Prawdopodobnie chciałem mieć to już za sobą. W zasadzie wszystkie uwagi, jakie miałem do pierwszej części, mogę powtórzyć tutaj. Jest to książka głupia, z denną fabułą, której należy unikać, jak ognia. No bo grupa paladynów podróżująca na latającym łóżku i określana mianem "obrońców mebla" nie może być brana poważnie. Odniosłem też wrażenie, że autor w ferworze walki z mnogością bohaterów zapomina o niektórych z nich, na przykład o tytułowym Katanie, który przez większą część powieści ani raz nie pojawia się na jej kartach. Ale po co ja w ogóle o tym piszę? Zakopać, zaorać, zalać betonem, powtarzać do uzyskania pożądanych rezultatów.
3. Pozostawieni - Tom Perrotta, Znak 2014 (Kindle)
Najpierw obejrzałem dwa sezony serialu. W oczekiwaniu na trzeci sięgnąłem po literacki pierwowzór i, co zdarza mi się bardzo rzadko, stwierdziłem, że jednak produkcja HBO stoi na wyższym poziomie niż powieść Perrotty. Seria wiele wątków rozwija, sporo dodaje, a gdzieniegdzie zmienia fabułę tak, że staje się ona ciekawsza. Podstawowy koncept jest jednak w obu wersjach taki sam: oto z Ziemi znika nagle 2% populacji, nie wiadomo, co tak naprawdę się stało, nie znamy też przyczyn zjawiska. Ważne staje się pokazanie, jak ludzie radzą sobie w takiej nietypowej sytuacji. I to autorowi udało się całkiem dobrze. Ciekawie wykreowani zostali bohaterowie, a ich reakcje na wydarzenia są wiarygodne. Co mnie zaskoczyło po obejrzeniu serialu, to brak jakichkolwiek motywów fantastycznych, poza oczywiście samym zniknięciem. Nie była to jednak wciągająca lektura. Fabularnie jest ona co najwyżej przeciętna, do tego język, jakim jest napisana okazał się trochę męczący. Szkoda. Pozostaje czekać na to, co zaprezentuje w tym roku telewizja.
4. Mołdawianie w kosmos nie lietajut biez wina - Judyta Sierakowska, Bezdroża 2014
Oto przykład, jak można sprzedać książkę nadając jej odpowiedni tytuł. Najpierw kupiłem ją w formie e-booka. Potem stwierdziłem, że za dużo tam zdjęć i trzeba mieć to w wersji z martwego drzewa. No i zabrałem się za lekturę tuż po tym, jak okazało się, że jeden z artykułów w miesięczniku Poznaj Świat stanowi fragmenty tej książki. Może nie jest to książka napisana w wybitnie porywający sposób. Autorce ewidentnie brakuje gawędziarskich zdolności Wojciecha Cejrowskiego czy Tomka Michniewicza, ale mimo wszystko potrafi ona w miarę ciekawie przedstawić życie ludzi w najbiedniejszym zakątku najbiedniejszego kraju Europy, czyli w Gagauzji. Swój rozdział dostaje też mołdawski skansen komunizmu, jakim jest Naddniestrze. Ogólnie, rzecz jest ciekawa głównie z tego względu, że mówi o miejscu, do którego nikt się nie zapuszcza, bo nic tam nie ma. Oprócz wina i mocniejszych trunków naturalnie.
5. Otchłań - Robert J. Szmidt, Insignis 2015 (Kindle)
Wyścig z czasem czas zacząć. Do piętnastego czerwca mam do przeczytania jakieś czterdzieści książek reprezentujących polską fantastykę A.D. 2015 i to jest pierwsza z nich. Powieść ta osadzona jest w stworzonym przez Dimitrija Głuchowskiego Uniwersum Metro 2033, a jej akcja została umieszczona we Wrocławiu. Co ciekawe, druga polska przedstawicielka w tej serii również toczy się w mieście, gdzie metra nie wybudowano. Szmidt postanowił umieścić wobec tego akcję we wrocławskich kanałach. Nastrój, jaki udało się autorowi wytworzyć, bije na głowę to, co do tej pory udało mi się w cyklu Metro 2033 przeczytać (jak można sprawdzić w starszych notkach, nie cenię zbytnio prozy Głuchowskiego). Widać, że Szmidt bardzo dobrze się czuje w postapokalipsie i powierzenie mu napisania takiej powieści było bardzo dobrym posunięciem Insignisu. Mimo że fabuła wydaje się dość prosta - bohater wyrusza z misją, jest parę zwrotów akcji, po czym dociera do celu - powieść mocno wciąga. No i autor zakończeniem zostawił sobie otwartą furtkę do napisania kontynuacji, na którą z niecierpliwością czekam.
6. Legendy polskie - antologia, Allegro 2015 (Kindle)
Gdyby nie baczko, nigdy nie dowiedziałbym się o tej antologii polskich opowiadań. Plułbym sobie w brodę, bo nazwiska, jakie udało się Allegro zakontraktować, sprawiają, że oczekuje się bardzo wysokiego poziomu literackiego: mamy tu Elżbietę Cherezińską, Rafała Kosika, Jakuba Małeckiego, Łukasza Orbitowskiego, Radka Raka i Roberta M. Wegnera. W zasadzie brakuje tylko Ani Brzezińskiej. A to wszystko do ściągnięcia za darmo. Niestety wyszła tutaj smutna prawda, że za rzeczy porządne trzeba zapłacić. Nie chodzi o to, że zebrane tu opowiadania są słabe, bo są całkiem niezłe, ale poziomem odstają od tego, do czego wymienieni autorzy zdążyli mnie przyzwyczaić. W zasadzie tylko Radek Rak w pełni mnie usatysfakcjonował swoim spojrzeniem na legendę o kwiecie paproci. Bo trzeba wspomnieć, że każdy z tekstów stanowi nawiązanie do jakiejś znanej polskiej legendy, na przykład o Giewoncie i uśpionych rycerzach albo o smoku wawelskim. Największymi rozczarowaniami były opowiadania Wegnera i Orbitowskiego, którzy kompletnie nie trafili w mój gust. O ile w przypadku tego drugiego to zawsze jest dla mnie "na dwoje babka wróżyła", to do tej pory nigdy nie trafiłem na słabszy tekst Wegnera. Cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz.
7. Gamedec. Obrazki z Imperium. Część 1 - Marcin Przybyłek, Rebis 2015 (Kindle)
Kolejny Gamedec, tym razem w pełni posthumanistyczny, i kolejna wojna z najeźdźcami z kosmosu. Długa to była lektura, w której przez większość czasu nic się nie dzieje, a fabuła nabiera tempa dopiero po jednej trzeciej książki. Cały czas miałem wrażenie, że powieść jest przegadana i odchudzenie jej o jakieś 150-200 stron w niczym by jej nie zaszkodziło. Do tego w siódmym już tomie o przygodach Torkila Aymore'a zaczął mnie irytować seksizm głównego bohatera. Znowu wychodzi ze mnie maruda, a tak naprawdę nie była to nieprzyjemna lektura. Ogólne wrażenia mam pozytywne, a gdyby Przybyłek unikał tego, o czym tu napisałem, stałby się jednym z moich ulubionych pisarzy, bo i świat udało mi się wykreować ciekawy, i rozwiązania fabularne stosuje interesujące.
8. Żar tajemnicy - Rafał Dębski, Drageus 2015 (Kindle)
Drugi tom cyklu SF Rubieże Imperium. Sprawy, wokół których kręciła się poprzednia część, tutaj zostały zepchnięte na margines, a główna oś fabuły skupia się na walce z piratami. Na szczęście Dębski postanowił rozwinąć tło świata przedstawionego i zaprezentował rozgrywki na wysokich szczeblach władzy, które dodają smaczku opisywanym wydarzeniom i sprawiają, że udało się uzyskać powieść nieco lepszą niż Kraniec nadziei, choć nadal nie wybija się ona poza przeciętność. Tutaj, odwrotnie niż w przypadku Gamedeca mam wrażenie, że przydałoby się książkę nieco utuczyć - dodać jej trochę stron, bo w obecnej formie kończy się zbyt szybko.
9. CK Monogatari - Artur Laisen, Genius Creations 2015 (Kindle)
Sięgnąłem po to, bo trafiłem gdzieś na pozytywną recenzję (chyba w NF) i po raz kolejny przekonałem się, że nie ma co wierzyć recenzentom (a jednak ciągle daję się nabrać ich słowom). O ile pomysł rozgrywek wewnątrzkorporacyjnych przypadł mi do gustu, podobnie jak umieszczenie akcji w Kielcach i dodanie do nich japońskiej kultury i wierzeń, to sama powieść nudna się zrobiła już w połowie. Pościg głównego bohatera za antagonistą najzwyczajniej w świecie mnie wynudził, jak mało co. Do tego dołożyły swoje trzy grosze drętwe i bardzo nieprawdopodobne dialogi i parę błędów językowych; po prostu nie mogło z tego wyjść nic dobrego. Szkoda, bo powieść ma potencjał, dlatego też dam Laisenowi jeszcze jedną szansę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz