czwartek, 31 stycznia 2019

Przeczytane. Styczeń 2019

1. Makaron w sakwach, czyli rowerem przez Andy i Kordyliery - Piotr Strzeżysz, Bezdroża 2012 (Kindle)

Andy, Kordyliery i człowiek na rowerze - zapowiadało się coś ciekawego, jakaś opowieść o dalekich krainach i spotkaniach z ich mieszkańcami, bo przecież w czasie pedałowania na pewno wielu się ich spotyka. Dostałem natomiast rozważania typu "po co ja to robię" i "jestem wariatem, że się tak męczę". Spotkania i rozmowy z ludźmi oczywiście też się tu znajdują, ale autor skupia się na tym, że jego pasja do jazdy rowerem jest raczej nierozumiana. Do tego często załamywałem ręce, czytając o niezbyt rozważnym (łagodnie mówiąc) zachowaniu autora, którego zresztą sam niejednokrotnie później żałował. Jest tu parę fajnych fragmentów, ale raczej mam poczucie zmarnowanego potencjału.

2. I znowu kusząca Kanada - Arkady Fiedler, Bernardinum 2014

Kolejna podróżnicza lektura na początek roku. Wydawało by się, że Fiedler to uznana marka, człowiek, który z pasją i swadą pisze o odwiedzanych przez siebie miejscach. Tutaj też tej pasji nie jest w stanie ukryć, ale w odróżnieniu od innych jego książek, przez tę musiałem się mozolnie przebijać, zamiast ją w try miga pochłonąć. Tym, co mnie uderzyło w I znowu kuszącej Kanadzie, jest seksistowski kult maczyzmu. Wiecie: "My, wspaniali mężczyźni, wyruszamy do dzikich kanadyjskich lasów łowić pstrągi i polować. Przy okazji zahaczymy o rodeo, gdzie oprócz byczego potu popodziwiamy piersiaste kobiety. Ojejku, rusza z nami żona kolegi. Jak ona sobie, biedaczka, poradzi?" Widać, że czasy i mentalność się zmieniają, choć od opisywanych wydarzeń minęło raptem jakieś pięćdziesiąt lat. Nie chciałbym jednak, żeby ktoś pomyślał, że uważam tę książkę za nic nie wartego gniota. Nadal urzeka Fiedlerowski zachwyt dziką przyrodą północnej Kanady, który sprawia, że ma się ochotę tamte tereny odwiedzić, a właśnie po to dziś się taką literaturę czyta.

3. Inne światy - antologia, SQN 2018 (Kindle)

Grubaśna antologia opowiadań (plus jedna powieść, bo Dukaj nie umie się streszczać), które miały treścią nawiązywać do malarstwa Jakuba Różalskiego (czyli Chełmoński spotyka mechy). Trzeba wydawcy przyznać, że udało mu się namówić do napisania tekstów pokaźną galerię sław - na dobrą sprawę brakuje tylko Szczepana Twardocha. Jest tu wspomniany już Jacek Dukaj, który umieszcza akcję swojego Imperium chmur w Japonii za czasów restauracji Meiji, jednocześnie tworząc z niej swego rodzaju kontynuację Lalki Prusa. Brakuje mi tu domknięcia kilku wątków i parę rzeczy mi zgrzyta, ale jak na Dukaja jest to całkiem zjadliwa lektura. Najlepiej w zbiorze moim zdaniem radzi sobie Łukasz Orbitowski opowiadaniem Sfora, w którym ukazuje dzieje Polski od powstania styczniowego do teraz z perspektywy kolejnych posiadaczy tajemniczej wilczej skóry. Niestety można tu znaleźć także słabsze teksty: zawodzi Sylwia Chutnik Zapalnym stanem udręki, które to opowiadanie dość szybo wyleciało mi z głowy; nie radzi sobie też niezwykle popularny Remigiusz Mróz, tworząc mało oryinalny Korytarz pełnomorski - może faktycznie powinien pisać trochę mniej, a bardziej przyłożyć się do jakości swoich utworów. Reszta tekstów jest bardzo solidna. Jakub Małecki, Robert Szmidt, Anna Kańtoch, Aleksandra Zielińska, Aneta Jadowska i Jakub Żulczyk dobrze wywiązali się ze swoich obowiązków. Szczególnie zaskoczony jestem postawą Jadowskiej, która postanowiła napisać coś innego niż to, do czego mnie przyzwyczaiła i wyszło jej to na dobre.

4. Głębia.Bezkres - Marcin Podlewski, Fabryka Słów 2018

To ostatni już tom tetralogii Marcina Podlewskiego. Ponad osiemset stron tekstu, gdzie domyka poszczególne wątki (a trochę ich się do tej pory nazbierało), daje odpowiedzi na frapujące czytelnika pytania, odrobinę irytuje zastosowaniem deus ex machina i przedstawia całkiem satysfakcjonujące zakończenie. Gdybym nie zabierał się w międzyczasie za wiele innych książek, skończyłbym Głębię bardzo szybko, bo i fabuła interesująca, i pióro takie, że powieść sama się czyta. Do tego barwni bohaterowie i mamy receptę na sukces. I przy tym wszystkim umknął mi w czasie lektury fakt, że tak naprawdę niewiele się tam dzieje. Mimo to Podlewskiemu udało się to "niewiele" przedstawić tak że miałem wrażenie, że strony powieści zapełnione są mnóstwem niezwykle dynamicznych wydarzeń. Chwała mu za to.

5. Tajemniczy ogród - Frances Hodgson Burnett, Wolne Lektury 2014 (Kindle)

Książka, którą wybrałem do usypiania Syna. Dość szybko zorientowałem się, że nie jest to najlepszy wybór dla żyjącego w XXI-wiecznej Europie trzylatka, ale ponieważ okazało się, że Tajemniczy ogród ma spore walory usypiające, doczytałem go do końca. Dlaczego nie najlepszy wybór? Już w pierwszym rozdziale umierają rodzice bohaterki, później inny dzieciak co chwilę mówi, że i tak wkrótce umrze - trochę to za ciężkie dla mojego młodzieńca, więc musiałem autorkę cenzurować. Trochę przeszkadzał mi też archaiczny język tłumaczenia (w końcu ma ono już sto lat); o ile nie był to problem dla mnie, to potomek mógł już mieć problem ze zrozumieniem niektórych słów (choć zazwyczaj szybko zasypiał i nie zwracał na nie uwagi). Poza tym jest to całkiem fajna opowieść o zawiązywaniu dziecięcych przyjaźni, sile umysłu i relacjach dziecko-rodzic.

Postępy w czytaniu:
- Jacek Komuda - Jaksa. Bies idzie za mną - 56%
- Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby - 32%
- Robert M. Wegner - Każde martwe marzenie - 22%
- Ursula K. Le Guin - Sześć światów Hain - 10%
- Monika Witkowska - Z plecakiem przez świat. Vademecum podróżnika - 8%
- Maja Lidia Kossakowska - Bramy Światłości. Tom 3 - 6%
- antologia - Idiota skończony - 8%
- Jonathan Swift - Podróże Guliwera - 3%
- Caitlin R. Kiernan - Tonąca dziewczyna - 2%