poniedziałek, 31 grudnia 2018

Przeczytane. Grudzień 2018

Zgodnie z przewidywaniami niewiele książek dałem radę w grudniu skończyć, za to całkiem dobrze poszło mi z zaległą prasą (a i lekturę styczniowej A.D. 2019 mam już za sobą). W efekcie przeczytałem tylko dwie książki, obie w wersji elektronicznej i obie prezentujące nurt postapokaliptyczny w fantastyce. Przy okazji jak na razie porzuciłem czytanie dzieciom baśni: są zbyt brutalne, jak na wiek mojego potomstwa, więc odłożyłem je na półkę. Może wrócę do nich, jak młodzież trochę podrośnie.

87. Powrót - Michał Gołkowski, Fabryka Słów 2018 (Kindle)

Zastanawiam się, czy tytuł bardziej odnosi się do powrotu do Zony głównego bohatera, czy autora. W każdym razie Misza po jakimś czasie porzuca spokojne życie w cywilizowanym świecie i wraca na stare śmieci pełne mutantów i anomalii. Swoje cameo dostaje też Sztywny, czyli bohater innej stalkerskiej powieści Gołkowskiego. Fabularnie nie zostałem na kolana powalony: ot, dostałem powieść drogi, gdzie protagonista idzie wypełnić misję. Fajnie natomiast udało się autorowi pokazać, jak zmieniają się wraz z upływem czasu warunki panujące w Zonie i sam bohater. Warto też odnotować, że Gołkowski się pisarsko rozwinął; o ile początki jego twórczości były ciężkostrawne, tak teraz popisuje się dużą lekkością pióra.

88. I wrzucą was w ogień - Piotr Patykiewicz, SQN 2016 (Kindle)

A to drugi i mam nadzieję nie ostatni tom serii, gdzie z nieba spadł Lucyfer i cały świat pokrył się śniegiem. Problem z tą książką mam taki, że wróciłem do cyklu po trzech latach i już nie bardzo pamiętam, co działo się w Dopóki nie zgasną gwiazdy. Fabuła niby niewinna, bo dotyczy zwykłych problemów rodzinnych typu córka się zakochała, ale chłopak nie podoba się jej ojcu, ale Patykiewiczowi udaje się ją w bardzo ciekawy sposób pokierować. Przy okazji pokazuje kolejne elementy świata przedstawionego i przedstawia interesujące rozwiązania związanych z nim tajemnic. Nie potrafię przy tym wszystkim zrozumieć, dlaczego tak ciężko mi było się przez tę powieść przebić. Z lektury jestem przecież zadowolony - z niecierpliwością czekam na trzecią część.

Rozgrzebałem:
- Arkady Fiedler - I znowu kusząca Kanada
- Marcin Podlewski - Głębia. Bezkres
- antologia - Inne światy
- Piotr Strzeżysz - Makaron w sakwach, czyli rowerem przez Andy i Kordyliery
- Frances Hodgson Burnett - Tajemniczy ogród
- Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby

piątek, 30 listopada 2018

Przeczytane. Listopad 2018

A jednak zwolniłem tempo. W listopadzie udało mi się skończyć raptem sześć niezbyt długich, żeby nie powiedzieć króciutkich, książek; o dziwo większość na Kindle'u. Na szczęście jestem zadowolony z ich jakości. W grudniu nie przewiduję jakiegoś wzrostu szybkości czytania - chciałbym się skupić na czasopismach; jak na razie nie przeczytałem ani jednego numeru Nowej Fantastyki wydanego w 2018 roku i mam nadzieję nadrobić trochę zaległości.

81. Tajemnica Godziny Trzynastej - Anna Kańtoch, Uroboros 2018 (Kindle)

I kolejna książka Ani Kańtoch, czyli coś, co musiałem przeczytać. Jest to trzeci tom opowieści o Ninie (znanej z Tajemnicy Diabelskiego Kręgu i Tajemnicy Nawiedzonego Lasu) i wygląda na to, że autorka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Tym razem bohaterka i jej kolega muszą dowiedzieć się, gdzie uciekły im ostatnie zimowe dni. Kańtoch tym razem prowadzi narrację w dwóch liniach czasowych, odpowiednio stopniując napięcie i starając się nie odkryć wszystkich kart zbyt wcześnie. Wychodzi jej z tego bardzo ciekawa młodzieżowa powieść kryminalna - widać, że ostatnio mocno ćwiczy pisanie w tym gatunku. Czekam więc na więcej.

82. Emerytka w Azji - Mariola Wójtowicz, self-publishing 2012 (Kindle)

A to literatura podróżnicza, po którą sięgnąłem, przeglądając Kindle'a Żony (mój był wtedy niedysponowany) i próbując znaleźć coś do czytania dla zabicia nudy. Wydanie tego w self-publishingu oznacza, że żadne wydawnictwo nie chciało wziąć wydania książki na siebie, co z kolei wiąże się z tym, że mogłem się spodziewać niezbyt wysokiego poziomu literackiego. Postanowiłem jednak dać autorce szansę i muszę przyznać, że miałem pewną satysfakcję z lektury, choć przydałaby się jej profesjonalna redakcja i korekta. Mariola Wójtowicz opisuje swoją podróż przez Azję południowo-wschodnią, zapuszczając się w co ciekawsze miejsca tamtejszych krajów. Jest to o tyle fajna lektura, że pokazuje, jak zwykły człowiek może się odnaleźć w tamtych realiach, nie będąc przy tym wielkim podróżnikiem i odkrywcą. Ot, autorka podróżuje z przewodnikiem w ręce, wynajduje informacje o miejscach, które chce odwiedzić i jedzie tam, gdzie chce, korzystając z usług lokalnych biur podróży. Pokazuje w ten sposób, że świat nie jest taki straszny.

83. Krasny to kolor krwi - Jakub Ćwiek, Artrage 2017 (Kindle)

Kolejny Bookrage'owy tekst Kuby Ćwieka wydany pod koniec zeszłego roku. Napisałem tekst, ale jest to w zasadzie zbiór powiązanych ze sobą opowiadań, gdzie głównymi bohaterami są wrocławskie krasnale. Ale nie chodzi o te, które można zobaczyć na ulicach tego pięknego miasta, choć autor wyjaśnia, jaką one pełnią rolę i skąd się biorą. Bardzo fajnie pokazana została struktura społeczeństwa krasnoludków i ich kontakty z dużym światem. Autor bardzo dobrze czuje się w takiej baśniowej stylistyce, co pokazał już przy okazji Grimm City, i w przypadku opowiadanek o krasnalach również nie zawodzi.

84. Inny świat - Gustaw Herling-Grudziński, Czytelnik 1994

Pora na coś cięższego. Książka, którą dała mi do ręki Teściowa, a która wpisała się w mój plan ponownego czytania lektur szkolnych. Inny świat, czyli zapiski Gustawa Herlinga-Grudzińskiego z czasu jego pobytu w gułagu. Jest to bardzo mocna lektura i świadectwo uczestnika tamtych wydarzeń. Pokazuje jak straszny i brutalny był czas stalinizmu, zwłaszcza podczas wojny, gdzie do więzienia na ciężkie roboty można było trafić za nazwisko, bo przecież każdy jest winny. W liceum wolałem pożyczyć Sapkowskiego z biblioteki szkolnej i Innego świata nie skończyłem. Teraz widzę, że warto było się z tym tekstem zapoznać.

85. Litr ciekłego ołowiu - Andrzej Pilipiuk, Fabryka Słów 2016

A to kolejny zbiór niewędrowyczowych opowiadań Andrzeja Pilipiuka, czyli ta część twórczości tego autora, którą cenię najbardziej. Po raz kolejny najwięcej czasu ekranowego dostaje Robert Storm, czyli tropiciel starych tajemnic i zbieracz rupieci, będący w pewien sposób alter ego autora. Tradycyjnie już zbiór kończy opowiadanie o doktorze Skórzewskim, moim ulubionym Pilipiukowym bohaterze, który po raz kolejny staje do walki z niezwykłym przypadkiem medycznym. Zbiór uzupełniają też inne teksty, jak na przykład postapokaliptyczna Harcerka, która stanowi świetny wstęp do jakiejś większej całości (choć w takim przypadku trochę bym się obawiał o jakość powieści - Pilipiuk zdecydowanie lepiej sobie radzi w krótkiej formie). Przyzwyczajonym do prozy Andrzeja nie trzeba wyjaśniać, że wirtuozerii językowej się tu nie uświadczy, ale chyba nie taki jest cel autora, kiedy pisze te opowiadania. Raczej wyrażają one tęsknotę za tym, co minione, co kiedyś zostało zniszczone i już nie wróci. Mi się bardzo podobało. Teraz tylko zostało przeczytać Wilcze leże i mogę czekać na kolejny tom opowiadań.

86. Elektra - Sofokles, Wolne Lektury 2014 (Kindle)

Literatura antyczna i motyw wojny trojańskiej znowu mnie dopadły. Dla tych, co nie znają mitologii: powracający z wojny Agamemnon zostaje zamordowany przez swoją żonę Klitajmestrę, i jej kochanka Ajgistosa, w dramacie zwanego Egistem. Tragedia skupia się na powrocie syna Agamemnona, Orestesa, z wygnania do domu, choć większą część utworu zajmują rozważania Elektry, córki zamordowanego wodza. Wiadomo, że zgodnie z zasadami greckiego teatru, drastyczne sceny nie mogły być pokazywane, więc to, co najważniejsze dzieje się tutaj poza sceną. Brakuje tu też tego, czego się można spodziewać po takiej literaturze, czyli zakończenia w stylu "wszyscy giną", co mnie mocno zaskoczyło. W sumie jest to przyjemne czytadło na jeden wieczór.

Rozgrzebałem:
- Arkady Fiedler - I znowu kusząca Kanada
- Marcin Podlewski - Głębia. Bezkres
- antologia - Inne światy
- Piotr Patykiewicz - I wrzucą was w ogień
- Michał Gołkowski - Powrót
- Piotr Strzeżysz - Makaron w sakwach, czyli rowerem przez Andy i Kordyliery
- Saviour Pirotta - Dookoła świata w 80 baśni
- Frances Hodgson Burnett - Tajemniczy ogród
- Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby

czwartek, 1 listopada 2018

Przeczytane. Październik 2018

W październiku osiągnąłem niezły rezultat: przeczytałem dziesięć książek, choć w większości niezbyt długich. Jakościowo poza bardzo rozczarowującymi Kronikami Shannary było co najmniej dobrze. Udało mi się nadrobić trochę zaległości w fantastycznej klasyce (wspomniana Shannara, Bradbury, Asimov) i zabrałem się za parę nowości.

71. Miecz Shannary - Terry Brooks, Replika 2016

Najpierw obejrzałem serial Kroniki Shannary, a dopiero później postanowiłem sięgnąć po trylogię Brooksa. W wersji telewizyjnej opartej na drugim tomie cyklu (Kamienie Elfów Shannary) wszystko było atrakcyjne wizualnie, choć momentami za bardzo sterylne i wydelikacone. Miałem więc trochę obaw przed sięgnięciem po wersję książkową opowieści. Pierwszym co mnie uderzyło jest niesamowite podobieństwo rozwiązań fabularnych z Władcą Pierścieni. Allanon to taki Gandalf, Shea to nowa wersja Froda, zamiast Saurona jest lord Warlock, pierścień zastąpiono tytułowym mieczem, z tym że ten ostatni najpierw trzeba znaleźć, a potem wykorzystać do pokonania antagonisty. Jest tu nawet odpowiednik Drużyny Pierścienia, dla niepoznaki liczący jedynie osiem osób, swego rodzaju bitwa o Minas Tirith czy inny Helmowy Jar, Zwiastuny Śmierci jako Brooksowska wersja nazguli i tak dalej... Jak dla mnie ociera się to o plagiat. Ciekawa i oryginalna natomiast jest koncepcja świata przedstawionego, zgodnie z którą powieściowy świat fantasy to nasza Ziemia, tyle że po zagładzie; w zasadzie jest to więc postapokalipsa, tyle że realia poszły w stronę wytworzenia się znanych z fantasy ras i pojawienia się magii. Brakuje mi tu jednak pokazania reliktów przeszłości, czyli czegoś, co serialowi dodawało kolorytu.

72. 451° Fahrenheita - Ray Bradbury, MAG 2018

Nadrabiam klasykę, za co chwała wydawnictwu MAG. Po raz kolejny okazuje się, dlaczego pewne utwory trafiły do kanonu fantastyki. Bradbury ukazuje mroczną, dystopijną przyszłość, gdzie w celu uszczęśliwienia ludzi postanowiono usunąć książki, zastępując je ogłupiającymi programami telewizyjnymi, przy których japońska telewizja rozrywkowa jest szczytem wyrafinowania. Przyszłość pokazała, że obawy autora w kwestii oddziaływania telewizji na ludzi były uzasadnione. Wizja jest nieprzyjemna, a przedstawiony świat przytłaczający. Przerażające jest to, w jak wielu miejscach Bradbury'emu udało się przewidzieć rozwój światowych społeczeństw. Pozycja zdecydowanie obowiązkowa.

73. Pierwsza wyprawa. Nepal - Kinga Choszcz, Bernardinum 2011

A to kolejna lektura przeczytana, bo potomstwo zdjęło z półki i przyniosło, prosząc o przeczytanie. Jest to trzecia książka Kingi Choszcz, wydana już pośmiertnie na podstawie notatek prowadzonych w zeszycie w czasie jej pierwszej wyprawy. Jako cel obrała Nepal, choć ostatecznie najwięcej miejsca w książce poświęciła Indiom. Mimo że są to luźne zapiski z podróży, czyta się je bardzo dobrze. Nie wiem, na ile jest to dobrze wykonana praca przez redaktora tekstu, a na ile talent autorki do przelewania myśli na papier, ale lekturę połyka się w mgnieniu oka. Ponieważ Choszcz podróżowała autostopem lub transportem publicznym, a do tego mieszkała u lokalnej ludności, miała okazję dobrze poznać realia, w jakich żyją mieszkańcy odwiedzanych przez nią regionów świata. Zwraca uwagę zarówno na to, co ją zachwyciło, ale też nie szczędzi słów krytyki, zwłaszcza jeśli chodzi o pozycję kobiety w tamtejszych krajach. Narzeka też na biurokrację i system wizowy, jako stworzone dla utrudniania ludziom życia. W efekcie wyszła jej jedna z ciekawszych podróżniczych książek, jakie czytałem.

74. Fantazmaty. Tom I - antologia, Fantazmaty 2018 (Kindle)

Darmowy zbiór opowiadań bez głównego tematu. Róźni autorzy, z których o dziwo większość kojarzę z krótszych bądź dłuższych publikacji, dali próbkę swojej twórczości. Wiadomo, że w tego typu antologiach poziom tekstów nie będzie równy, ale w ogólnym rozrachunku zbiór broni się jakością. Najlepiej wypadają Paweł Majka opowiadaniem Trupy, gdzie przedstawia świat rozrywek przyszłości, i Magdalena Kucenty Dwiema głowami węża z ciekawą wizją matriarchalnego społeczeństwa. Trochę zawiodło mnie Pod skórą Agnieszki Hałas, przy czym nie chodzi o to, że jest to słaby tekst, ale po prostu autorka przyzwyczaiła mnie do wysokiego poziomu swojej twórczości i każdy słabszy moment mnie rozczarowuje. Warto przeczytać zwłaszcza, że jest dostępne za darmo; a nuż wynajdzie się jakiegoś ciekawego autora.

75. Tomek w krainie kangurów - Alfred Szklarski, MUZA/Olesiejuk 2016

Wiele wody w Wiśle upłynęło, od kiedy czytałem książki o Tomku Wilmowskim po raz pierwszy. Wtedy zatrzymałem się na piątym tomie; teraz udało mi się zgromadzić wszystkie części i zabrałem się za czytanie od początku. Oczywiście można narzekać, że fabuła jest tylko pretekstem do przekazania młodemu człowiekowi encyklopedycznej wiedzy na temat australijskich pionierów i tamtejszej przyrody, ale jest to świetny sposób na zainteresowanie czytelnika światem. Owszem, wszystkie podane w książce informacje można znaleźć dzisiaj w Wikipedii, ale trzeba wiedzieć, czego szukać. Można się też czepiać motywacji bohaterów - dzisiaj łowienie zwierząt w celu umieszczenia ich w ogrodach zoologicznych może nie być dobrze widziane. Bohaterowie jednak ciągle powtarzają, że polowanie dla samej przyjemności polowania jest czymś niewłaściwym. Powrót do przeszłości uznaję za udany, fajnie było sobie przypomnieć informacje, które kiedyś zagnieździły się w mojej głowie.

76. Trzecia siła - Vladimir Wolff, Warbook 2017 (Kindle)

Nadrabiam zaległości w twórczości Wolffa - on pisze zdecydowanie za dużo książek. Trzecia siła jest trzecim tomem cyklu Armageddon prezentującego losy świata po tym, jak przywódcy najpotężniejszych państw zginęli w zamachu terrorystycznym. Co istotne, każdy kolejny tom można jak na razie czytać bez znajomości poprzednich - do Metalowej burzy nie nawiązuje się tu w zasadzie w ogóle, a z Hydry wykorzystuje się przedstawicieli zbuntowanej armii amerykańskiej; większych związków fabularnych pomiędzy poszczególnymi częściami nie ma. Tym razem miejscem akcji jest Rumunia i próby wzbudzenia tam zamieszek przez tytułową trzecią siłę w celu osłabienia koalicji państw, na czele której stoi Polska. Wszystko opisane bez wirtuozerii językowej, ale sprawnie i wciągająco. Wolffowi wyszła kolejna porcja solidnej literatury sensacyjnej.

77. Jaksa - Jacek Komuda, Fabryka Słów 2018 (Kindle)

Tym razem Komuda pokazuje nową twarz jako autor fantasy. Wykreowany przez niego świat przypomina średniowieczną Europę, która ugina się pod najazdem pseudo-Mongołów i w której trwa wewnętrzna walka pomiędzy Komudową wersją chrześcijaństwa a starymi wierzeniami. W środku znajduje się sześć opowiadań, które łączy postać tytułowego bohatera. Tego z kolei poznajemy od czasów niemowlęctwa do momentu, kiedy jest już doświadczonym wojownikiem. Wartka akcja i ciekawi bohaterowie sprawiają, że ciężko się od tej książki oderwać. Kiepsko wypada jedynie ostatni tekst, Wizgun, który wydaje się być oderwany od pozostałych opowiadań. Ciekawe, jak długo Komuda zamierza eksploatować świat Jaksy; mam nadzieję, że na tej jednej książce się nie skończy.

78. Komornik III. Kant - Michał Gołkowski, Fabryka Słów 2017 (Kindle)

Gołkowski kończy swoją trzytomową serię o komorniku. Trzecia część zaczyna się tam, gdzie zakończyła się druga, przy czym mam wrażenie, że wcześniejsze wydarzenia nie mają zbyt dużego znaczenia dla fabuły i zakończenia. Tak jakby wszystko, co się do tej pory wydarzyło było nieistotne. Poza tym jednak jest to całkiem sprawnie napisana powieść o buncie przeciwko armageddonowi. A przynajmniej tak jest do momentu zakończenia, które jest rozczarowujące i kompletnie od czapy.

79. Fundacja i Imperium - Isaac Asimov, Rebis 2013

Drugi tom Fundacji, choć w tej serii wydawniczej opisany jest jako część siódma. Tym razem są to dwie powieści, z których druga, Muł zdobyła w 1996 roku nagrodę Retro Hugo za najlepszy utwór wydany w roku 1946. Otwierający książkę Generał rozgrywa się około stu lat po wydarzeniach z Funfacji, a Muł kolejne sto lat później. Oba teksty opowiadają o kolejnych kryzysach nękających Fundację, przy czym ten drugi jest bardziej rozbudowany i ukazuje nieco inny schemat wydarzeń niż wcześniejsze teksty z cyklu (mam tu na myśli również wszystkie opowiadania z Fundacji. Jak zwykle w przypadku tego typu klasyki SF, widać dlaczego cykl Asimova przeszedł do kanonu.

80. Czynnik ryzyka - Jakub Ćwiek, Artrage 2017 (Kindle)

Na koniec miesiąca zostawiłem sobie krótkie opowiadanie Kuby Ćwieka wydane poprzez platformę Artrage. No i jest to bardzo nie-Ćwiekowy tekst. Dostałem mroczną detektywistyczną historię, choć samego dochodzenia tutaj nie ma. Jest za to ciekawy sprawca z dobrą motywacją do działania. I całkiem niezłe zakończenie.

Ciągle czytam:
- Gustaw Herling-Grudziński - Inny świat
- Arkady Fiedler - I znowu kusząca Kanada
- Mariola Wójtowicz - Emerytka w Azji
- Anna Kańtoch - Tajemnica godziny trzynastej
- Marcin Podlewski - Głębia. Bezkres
- Saviour Pirotta - Dookoła świata w 80 baśni
- Frances Hodgson Burnett - Tajemniczy ogród

niedziela, 30 września 2018

Przeczytane. Wrzesień 2018

Wyszedł mi całkiem niezły miesiąc. Przeczytałem osiem książek, a dwie inne mam już prawie na ukończeniu i powinienem się z nimi uporać na początku października. Jest to o tyle dobry wynik, że pół września spędziłem na urlopie, a na wakacjach albo w domu przy dzieciach nie mam za dużo czasu na czytanie. Ze względu na wyjazd większość publikacji przeczytałem w formie elektronicznej. Zapraszam do zapoznania się, co o nich myślę.

63. Rekin z parku Yoyogi - Joanna Bator, W.A.B. 2014 (Kindle)

Japoński wachlarz był fajny, spodziewałem się więc czegoś podobnego, czegoś, co pokazałoby kolejne zakamarki japońskich umysłów. Nic z tego niestety. Autorka skupia się w tym zbiorze esejów na swoich spostrzeżeniach dotyczących panów Murakamich (pisarza i malarza), kwestii samobójstw i subkulturze otaku. Wszystko to jednak traktuje powierzchownie, jakby nie umiała się w temat zagłębić, a swe przemyślenia spisuje językiem z gatunku "patrzcie, jakie ja znam trudne słowa". Słabo.

64. Przesilenie - Katarzyna Berenika Miszczuk, W.A.B. 2018

Rewelacji się nie spodziewałem, liczyłem po prostu na przyjemne czytadło do poduszki. Niestety chyba wyszło zmęczenie materiału, bo tym razem nie potrafiłem się wciągnąć w fabułę zaproponowaną przez Miszczuk. Czwarty i ostatni tom o uczennicy szeptuchy traci to, co było walorem poprzednich części, a mianowicie atrakcyjność głównej bohaterki. Gosława była ciekawa jako sceptyk, taka szeptuchowa Dana Scully, i hipochondryczka. Tutaj zostaje pozbawiona tych cech, przez co powieść znacznie traci swoją humorystyczną siłę i robi się z niej tanie romansidło.

65. Syndrom Everetta. Cassandra - Jarosław Ruszkiewicz, Drageus 2018 (Kindle)

Zakręcone to jak ruski termos. Niestety sporo czasu upłynęło od kiedy przeczytałem Ulyssesa, więc w pamięci mi się niewiele ostało, ale wydaje mi się, że dość szybko zacząłem się orientować, o co chodzi w drugiej części. Znów akcja toczy się w różnych czasach i wersjach czasoprzestrzeni i znów pojawia się sprawa walki z ukrywającym się tajemniczym bytem. Problemem dla mnie były tylko rozdziały rozgrywające się w przestrzeni kosmicznej. Na razie wyglądają na całkowicie od czapy i nie przystają do reszty powieści, ale mam nadzieję, że w trzecim tomie (bo Ruszkiewiczowi nie udało się zamknąć akcji w dwóch sześciuset stronicowych tomiszczach) wszystko zostanie ze sobą odpowiednio powiązane. Liczę też, że będę musiał czekać krócej niż dwa lata na kolejną odsłonę Syndromu Everetta, bo jest to kawał solidnej SF.

66. Szpony i kły - antologia, SuperNOWA 2017

Jest to antologia złożona z tekstów, które zostały wyróżnione w konkursie na najlepsze opowiadanie na XXX-lecie Wiedźmina. Część z nich była już publikowana w organizującej przedsięwzięcie Nowej Fantastyce, miałem więc już okazję się z nimi zapoznać. Sam projekt jest ciekawy, realizacja też wyszła bardzo dobrze. Wszystkie opowiadania trzymają wysoki poziom, choć różni autorzy na różne sposoby próbowali ugryźć temat. Są więc opowiadania w duchu bardzo wiedźmińskim, opisujące kolejne przygody Białego Wilka; część opisuje wydarzenia po zakończeniu sagi; jedne są poważne, inne pisane z przymrużeniem oka. Jeśli chodzi o zawartość zbioru, wszystko jest na plus. Przyczepić się tylko mogę do układu graficznego okładki, przez który ktoś niezorientowany w temacie może pomyśleć, że jest to kolejna część wiedźmińskiego cyklu autorstwa Andrzeja Sapkowskiego. Nieładny ten marketing.

67. Kobiety, które miał na myśli - Kazimierz Kyrcz jr, Pocisk 2017 (Kindle)

Książki napisane przez znajomych czytam prawie zawsze, dlatego też skusiłem się na kolejną pozycję Kazimierza Kyrcza. Dziwny to kryminał, w którym od początku wiadomo, kto jest mordercą, jednak powód zastosowania takiej formy jest dla mnie w tym przypadku całkowicie zrozumiały. Dochodzenie jest ciekawie poprowadzone, akcja pokazana zostaje z perspektywy różnych bohaterów, wszystko fajnie działa, ale mam nieodparte wrażenie, że niektóre wątki są tu niepotrzebne (choćby samobójstwo, od którego zaczyna się powieść, czy też spotkania z psychologiem w dalszej części, przy czym jakąś rolę tych ostatnich jestem w stanie dostrzec). Wydaje mi się, że autor miał za dużo pomysłów, które próbował wcisnąć do jednej książki, co niestety nie wyszło jej na dobre.

68. Długa wojna - Terry Pratchett, Stephen Baxter, Prószyński i S-ka 2014 (Kindle)

Po drugi tom cyklu o Długiej Ziemi Terry'ego Pratchetta i Stephena Baxtera sięgnąłem zdecydowanie za późno, to znaczy w momencie, kiedy niemal całkowicie zapomniałem fabułę pierwszej części. Tak już niestety jest, jak się nie czyta książek od razy wtedy, kiedy pojawiają się na rynku, niestety czasu na czytanie mam zdecydowanie za mało, biorąc pod uwagę, ile ciekawych pozycji się ukazuje. W każdym razie: akcja Długiej wojny toczy się dziesięć lat po wydarzeniach z Długiej Ziemi. Ludzie już przyzwyczaili się do istnienia równoległych światów, pomiędzy którymi można się swobodnie przemieszczać i je zasiedlać. Autorzy poruszają więc temat tego, jak na taką sytuację zareagowałyby rządy z podstawowej Ziemi, pokazują też, jak mógłby wyglądać kontakt z inna rozumną rasą. Niestety wnioski nie są zbyt optymistyczne. Wygląda na to, że wszystko tu trzyma się kupy, choć wątków jest dużo i niektóre na razie wydają się być wlepione na siłę; może to jednak wynikać z tego, że jest to drugi tom z pięciu i w kolejnych częściach znajdzie się miejsce na ich rozwiązanie.

69. Prorok - Krzysztof Piskorski, BookRage 2013 (Kindle)

I znów za długa przerwa od poprzedniego tomu. O dziwo nieźle pamiętałem wydarzenia z pierwszego Wygnańca, ale drugi Najemnik całkowicie zatarł mi się w pamięci. Trzeci Prorok jest książką ciekawą i zamykającą wszystkie wątki z dwóch wcześniejszych części, ale wydaje mi się być pisanym na kolanie, żeby jak najszybciej skończyć opowieść. Pewne rzeczy dzieją się tu za szybko, Piskorski eliminuje niepotrzebnych mu bohaterów, niektóre wątki zaś w ostatecznym rozrachunku okazują się być niepotrzebne (Jelaya na przykład). Jak na wczesną fazę twórczości jest całkiem nieźle, widać jednak, jak bardzo autor rozwinął się pisarsko od momentu, kiedy wydał debiutował na księgarskim rynku.

70. Odyseja - Homer, Wolne Lektury 2014 (Kindle)

Nie znam się na poezji, więc ciężko mi coś mądrego powiedzieć na temat formy, w jaką Homer ubierał swoją twórczość. Jako zwierzę fabularne mogę się jednak postarać wyrzucić z siebie parę słów na temat tego, o czym autor pisał. Prawdę mówiąc, fabuła Odysei mnie zaskoczyła. Myślałem, że będzie to znana wszystkim opowieść o powrocie Odyseusza spod Troi do Itaki, a okazało się, że nie jest to najważniejszy wątek eposu. Zaskoczenie było duże, zwłaszcza, że na początku bohaterem utworu nie jest Odys, jak można by domniemywać, ale jego syn Telemach. Dopiero później poznajemy losy króla Itaki, ale jego tułaczka jest podana w bardzo skrótowy sposób. Homer najwięcej miejsca poświęcił na wydarzenia, które mają miejsce już pod koniec podróży Odyseusza i po jego powrocie do domu. Niestety autor nadużywa retardacji. Wielokrotnie nachodziły mnie myśli o treści "No, kończże już tę opowieść", a tu kolejny opisik mało istotnych fabularnie wydarzeń. Ogólnie jednak opowiedziana historia wciąga, choć Iliada była ciekawsza.

Nadal się czyta:
- Alfred Szklarski - Tomek w krainie kangurów
- Kinga Choszcz - Pierwsza wyprawa. Nepal
- Gustaw Herling-Grudziński - Inny świat
- Terry Brooks - Miecz Shannary
- Ray Bradbury - 451° Fahrenheita
- antologia - Fantazmaty. Tom I
- Saviour Pirotta - Dookoła świata w 80 baśni

piątek, 31 sierpnia 2018

Przeczytane. Sierpień 2018

Sierpień to kolejny miesiąc, kiedy próbowałem (z różnym skutkiem) skupić się na podomykaniu rozpoczętych lektur i sczytywani tego, co zalega mi na półkach. W efekcie skończyłem z siedmioma przeczytanymi książkami, co jest średnio udanym wynikiem - w ten sposób opróżnienie mieszkania z przeczytanych książek, których nie mam zamiaru zatrzymywać, zajmie mi jeszcze ładnych parę lat.

56. Tomek w tarapatach - Alfred Szklarski, Muza/Olesiejuk 2018

Nigdy nie doczytałem do końca przygód Tomka Wilmowskiego, kończąc bodajże na Tajemniczej wyprawie Tomka. Teraz, kiedy Olesiejuk wypuścił serię Klub Podróżnika, postanowiłem wrócić do tych lektur, rozpoczynając od książki nie należącej do cyklu, ale będącej jego prekursorem. Tomek w tarapatach to krótka opowieść o chłopcu, który przypadkiem trafia do Afryki i bierze udział w safari. O ile doceniam chęć pokazania młodym ludziom świata poza granicami PRL-u, to całym sobą buntuję się przeciwko przedstawiania polowania na zwierzęta jako czynnika motywującego do podróży. Wprawdzie bohaterowie powieści mówią wprost, że są przeciwni zabijaniu dzikiej fauny dla samej przyjemności, ale w książce sami polują po to, żeby wypchane skóry umieścić w muzeum, a czym innym to jest, jak nie łowami dla przyjemności?

57. Błędy - Jakub Małecki, Red Horse 2008

Długo zwlekałem z przeczytaniem pierwszej powieści Jakuba Małeckiego. Kiedy w końcu po nią sięgnąłem, zobaczyłem jak długą drogę przeszedł od debiutu do tego, co tworzy obecnie. Błędy są typowym horrorem, gdzie bohaterowie stykają się z tym, co obrzydliwe i przerażające na ociekający surrealizmem sposób. W tym całym odrealnieniu istotne jest to, że wszystkie wydarzenia są wynikiem błędnych decyzji bohaterów, którzy łakomią się na szybki sukces. Solidny debiut, choć opadu szczęki nie powoduje.

58. Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Bajki - Jan Brzechwa, Nasza Księgarnia 2016

Chciałem to czytać dzieciom i w sumie udało mi się cel osiągnąć, choć zajęło mi to bardzo dużo czasu; po prostu Brzechwowe bajki są za długie, żeby moje maluchy utrzymały przez cały czas koncentrację, a do tego stosunek ilości tekstu do ilustracji do małych dzieciaków nie przemawia. Same obrazki też wydają się być niezbyt ciekawe. Co do treści to ja rozumiem, że Brzechwa jest autorem u nas kultowym, jeśli chodzi o literaturę dziecięcą, ale choć momentami są to naprawdę fajne opowieści, to często wywoływały zgrzytanie zębów u lewicowej części mojego jestestwa. No bo tak: zajmowanie się kuchnią to rzecz kobieca (Szelmostwa lisa Witalisa), książęta mają przeżywać przygody, a marzeniem księżniczek jest znalezienie męża (Baśń o korsarzu Palemonie). Do tego dochodzi nieco zbyt trudny język jak na młodego czytelnika (musiałem się naszukać, żeby się dowiedzieć, co to są kuperwasy). Zdaję sobie sprawę, że o parę lat za wcześnie zabrałem się za czytanie tej książki potomstwu, może więc krótsze Wiersze, które stanowią drugi tom Dzieł wszystkich będą dla dzieci ciekawsze; ja sam wspominam niektóre z nich z dzieciństwa bardzo miło. Pomijając jednak moje marudzenie, dobrze że udało się wydać w czterech tomach całą dziecięcą twórczość Brzechwy.

59. Wurt - Jeff Noon, MAG 2013

A to ciekawa pozycja, która za mną chodziła od dłuższego czasu. Jest to opowieść o narkotykach i narkomanach przyszłości, którzy zanurzają się w świat halucynacji, zażywając różnokolorowe piórka. Część z tych piórek jest legalna, część niekoniecznie, a same wyimaginowane światy, przypominające nieco wirtualną rzeczywistość, potrafią oddziaływać na realny świat. Właśnie ze skutkiem takiego oddziaływania usiłuje się zmierzyć główny bohater. Historia wciąga niczym solidne wurtowe piórko, da się tu wyczuć aurę Philipa Dicka z jego pytaniami o naturę rzeczywistości i wszechobecnymi środkami odurzającymi. Dodatkowo powieść została wzbogacona o trzy opowiadania rozgrywające się w tym samym świecie, ale nie należą one do tych, które zapadałyby na dłużej w pamięć. Ogólnie jednak poczułem się porwany i liczę na wznowienie drugiego tomu.

60. Bezsenni - Marcin Jamiołkowski, Genius Creations 2016 (Kindle)

Trzeci już tom z serii krótkich powieści o warszawskim magu Herbercie Kruku. Lubię tego bohatera i przyjemnie mi się czyta o jego perypetiach, ale tym razem odczuwam pewien niedosyt. Trochę za dużo miejsca autor poświęca na wprowadzenie do śledztwa, które tym razem ma protagonista poprowadzić. Jamiołkowski sprawnie wplata w historię wątek dotyczący przeszłości Herberta, zostawiając otwartą furtkę dla dalszych opowieści. Samo dochodzenie zaś, jego przebieg i rozwiązanie zagadki są satysfakcjonujące, choć trochę brakowało mi scen przedstawiających mechanikę działania magii. Nie żeby ich nie było, ale w poprzednich częściach pojawiały się w większych ilościach i bardzo mnie bawiły.

61. Rowerem w stronę Indii - Robb Maciąg, Bernardinum 2011

A to z kolei książka podsunięta przez dzieci, a zarazem kolejna relacja Roberta Maciąga z podróży rowerowej. Tym razem opisuje on, jak to dzielnie wyruszył w stronę Indii (kto by się spodziewał?) wraz ze swoją wówczas jeszcze narzeczoną, za punkt początkowy obierając Stambuł. No i dostajemy tu barwne opisy krajów, przez które przejeżdżali, okraszone sporą porcją ciekawych zdjęć. Co typowe dla tego typu literatury, okazuje się, że nie warto bać się wypraw w tamten rejon świata, bo ludzie tam gościnni i obcego chętnie pod dach przyjmą, a telewizja służy do straszenia ludzi.

62. Amnezjak - Jakub Nowak, Powergraph 2017 (Kindle)

Zbiór ciekawych i nie najłatwiejszych w odbiorze opowiadań do których podchodziłem z lekką obawą, mając w pamięci moje dotychczasowe kontakty z twórczością Nowaka. Pamiętam, jak z jednej strony przytłoczył mnie Amnezjak, z drugiej zaś zauroczył mrocznym nastrojem Ciężki metal. Teraz, przy kolejnym podejściu odczucia miałem zdecydowanie pozytywne, choć lektura wymagała większego niż zwykle skupienia. Nowak świetnie kreuje światy i to bez względu na konwencję w której się porusza. Zacne te teksty.

Czytam sobie:
- Alfred Szklarski - Tomek w krainie kangurów
- Kinga Choszcz - Pierwsza wyprawa. Nepal
- Gustaw Herling-Grudziński - Inny świat
- Terry Brooks - Miecz Shannary
- antologia - Szpony i kły
- Terry Pratchett, Stephen Baxter - Długa wojna
- Jarosław Ruszkiewicz - Syndrom Everetta. Cassandra
- Joanna Bator - Rekin z parku Yoyogi
- Ray Bradbury - 451° Fahrenheita
- Katarzyna Berenika Miszczuk - Przesilenie
- Saviour Pirotta - Dookoła świata w 80 baśni

wtorek, 31 lipca 2018

Przeczytane. Lipiec 2018

Kolejny miesiąc, kolejne przeczytane książki. Staram się po kolei czytać to, co trzymam na półkach i Kindle'u, więc z nowości tylko następny tom anielskiego cyklu Kossakowskiej. Siedem książek to całkiem przyzwoity wynik, jak na moje ostatnie osiągnięcia, choć liczyłem, że uda mi się wrócić do czytania dziesięciu pozycji miesięcznie. W każdym razie walka o sto książek w ciągu roku trwa.

49. Bramy Światłości. Tom 2 - Maja Lidia Kossakowska, Fabryka Słów 2018 (Kindle)

Największą wadą tej książki jest to, że niemal w ogóle nie posuwa fabuły do przodu. W pierwszym tomie Kossakowska postanowiła pokazać, jak w wykreowanym przez nią anielskim uniwersum wyglądają zaświaty hinduskie, teraz zaś przyszła kolej na indiańskie wierzenia. Na szczęście ze światotworzeniem autorka radzi sobie bardzo dobrze: sprawnie udaje jej się połączyć tradycję judeochrześcijańską z prekolumbijskimi wierzeniami obu Ameryk. Problem w tym, że oprócz interesującej kreacji świata, sporo rzeczy tu zgrzyta: Abaddon, który do tej pory był kreowany na zakapiora, tutaj przeważnie zbiera łomot, podobnie rzecz ma się z Lucyferem, który jako władca Otchłani prezentuje się bardzo słabo. Wydaje się też, że Kossakowska nie do końca wie, komu ma poświęcać czas antenowy. Najwięcej uwagi dostaje oczywiście wyprawa w poszukiwaniu Boga, w której uczestniczy Daimon, i to jest raczej naturalne, bo jest to główny wątek powieści. Niestety wydarzenia w Niebiosach (zwłaszcza) i Otchłani (w mniejszym stopniu), choć są ciekawe i sprawiają wrażenie istotnych, są potraktowane po macoszemu i pozostawiają spory niedosyt. Ciągle jednak widzę w Bramach Światłości potencjał i liczę, że w kolejnych częściach Kossakowska zmusi akcję do ruszenia z kopyta, zamiast ograniczać się jedynie do opisów świata.

50. Odprawa posłów greckich - Jan Kochanowski, Wolne Lektury 2007 (Kindle)

Przeczytałem to niesiony jeszcze grecką falą, a przy okazji odhaczyłem kolejny punkt w przypominaniu sobie lektur szkolnych. Nawet nie pamiętałem, że jest to takie krótkie. Fabuła dotyczy tutaj początków wojny trojańskiej i odmowy oddania Heleny Grekom, przy okazji pokazany zostaje konflikt między rozsądkiem wynikającym z doświadczenia życiowego i kierującą się emocjami młodością. Choć doceniam znaczenie tego utworu dla polskiego dramatu, bo ponoć jest to pierwsza implementacja antycznej tragedii na gruncie polskiego renesansu, to jednak z realizacji nie jestem zadowolony. Jest zbyt prosto, zbyt krótko, a zbiorowy bohater tragiczny, jakim jest naród trojański, zamiast jednej osoby w takiej roli, obniża dramaturgię.

51. Bajki robotów - Stanisław Lem, Agora 2008

Pamiętam, że zachwyciłem się Trzema elektrycerzami w podstawówce, a wiele lat później usłyszałem, że Bajki robotów nie są literaturą dla dzieci. Faktycznie, pewnych niuansów młody człowiek może nie dostrzec, ale poznawane nawet powierzchownie, opowiadania Lema mogą sprawić takiemu czytelnikowi sporą przyjemność. I tak, zdaję sobie sprawę, że zawołanie "Awruk!", będące mordęgą dla tłumaczy, jest dla małoletnich oczu niestosowne. Jeśli chodzi o fabułę opowiadań, to są to znane nam wszystkim baśnie odziane w naukowe szaty. Jest to wspaniały przykład tego, jak można opowiadać baśnie i bajki przy użyciu stechnicyzowanego, futurystycznego języka, tworząc przy tym genialne neologizmy.

52. Dwaj panowie z Werony - William Shakespeare, Wolne Lektury 2015 (Kindle)

Przeczytałem, bo pomyślałem, że dawno Shakespeara nie czytałem i trzeba trochę nadrobić. Jest to komedia podejmująca temat tego, czy ważniejsza jest przyjaźń, czy miłość do kobiety. Rywalizacja tych dwóch wartości prowadzi do wielu nieprzyjemnych sytuacji, które jednak przedstawione są w taki sposób, że potrafią wywołać lekki uśmiech. Bardzo mi się podobają tutaj role kobiece, które nie sprowadzają się jedynie do potulnego wypełniania woli mężczyzn, ale potrafią wziąć sprawy w swoje ręce i samodzielnie podejmować decyzje.

53. Obcy w obcym kraju - Robert A. Heinlein, Solaris 2006

To jest ten przypadek, kiedy zacząłem się zastanawiać, czy w sumie świetną książkę może zdyskwalifikować jedno zdanie. Chodzi mi o wypowiedź jednej z bohaterek, zgodnie z którą zdecydowana większość zgwałconych kobiet sama jest sobie winna. Pomijając jednak tę skandaliczną kwestię (która jest przedstawiona jako fakt, a nie subiektywna opinia), jest to kawał solidnej socjologiczno-religijnej fantastyki naukowej. Heinlein snuje ciekawe rozważania na temat tego, co by się stało, gdyby na Ziemi objawił się nowy Mesjasz i założył własny kościół, którego działalność łamałaby wszystkie obowiązujące normy i zasady społeczne. Jedna z ciekawszych książek, jakie czytałem. Gdyby nie to jedno zdanie...

54. Wyprawa do Chiwy - Frederick Burnaby, Zysk i S-ka 2010

Kolejna książka podsunięta przez dzieciaki. Jest to relacja z odbywającej się zimą 1875/76 podróży Fredericka Burnaby'ego do Chiwy leżącej obecnie na terenie Uzbekistanu. Autor, będący żołnierzem brytyjskiej armii, skrupulatnie opisuje swoje perypetie na trasie z Petersburga do ówczesnego rosyjskiego pogranicza. Ciekawa jest jego motywacja do podjęcia tej podróży (Co? Nie wpuszczają tam Brytyjczyków?), sam zaś opis skupia się na trudnościach związanych z zimową przeprawą przez środkową Azję i pokazywaniu różnic kulturowych między stepowymi ludami a Zachodem. Oczywiście, choć reportaż ten jest to ciekawym źródłem wiedzy o regionie, nie unika on typowych dla XIX-wiecznej zachodniej Europy rasizmu i seksizmu, choć przyznać trzeba, że jak na czas, w którym rozgrywa się akcja, poglądy te są tutaj wyrażane w sposób delikatny. Warto sięgnąć po tę książkę, choćby po to, żeby zobaczyć, jak trudno kiedyś było przemierzać duże dystanse.

55. Oman. W cieniu minaretów - Marek Pindral, Bernardinum 2015

Z autorem miałem okazję chwilę porozmawiać tuż po premierze jego książki o Omanie, udało mi się zdobyć wówczas autograf, ale czas na przeczytanie tego, co napisał, znalazłem dopiero teraz. Dla tych co nie wiedzą: oman jest krajem położonym na Półwyspie Arabskim, na południe od Emiratów. Jest to bardzo ciekawa opowieść o tym pustynnym kraju, który dopiero za rządów obecnego króla zaczął inwestować we własny rozwój pieniądze pochodzące z wydobycia ropy. Autor ciekawie opowiada o życiu Omańczyków, o olbrzymim wpływie religii na codzienne sprawy i wynikającej z tego dyskryminacji kobiet. Może się wydawać, że z wyższością patrzy na islam, punktując to, co uważa za nielogiczne, a co nazywa dziurawym myśleniem, ale te same problemy zauważa też w kulturze chrześcijańskiej. Co ważne, Pindral snuje swoją opowieść tak, że ciężko się od niej oderwać, pod względem poziomu gawędziarstwa nie ustępując Cejrowskiemu czy Michniewiczowi (choć ten drugi obraziłby się za postawienie go w tym samym rzędzie co najbardziej znanego polskiego podróżniczego celebrytę).

Czytam:
- Jeff Noon - Wurt
- Jakub Małecki - Błędy
- Robb Maciąg - Rowerem w stronę Indii
- Alfred Szklarski - Tomek w w tarapatach
- Terry Brooks - Miecz Shannary
- Jakub Nowak - Amnezjak
- Jan Brzechwa - Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Bajki
- Saviour Pirotta - Dookoła świata w 80 baśni

sobota, 30 czerwca 2018

Przeczytane. Czerwiec 2018

W końcu udało mi się napisać tę notkę. Wyjazdy urlopowe i permanentny brak czasu sprawiły, że trzeba było na nią trochę poczekać, ale w końcu jest. W czerwcu skończyłem siedem książek - liczba przyzwoita, choć nie miałbym nic przeciwko osiąganiu wyników z początku roku. Tak to jednak jest ostatnio, że na urlopach nie udaje mi się za dużo czytać. Zapoznałem się więc lub przypomniałem sobie trochę fantastycznej i podróżniczej klasyki i doczytałem powieści przed oddaniem głosów na Nagrodę Zajdla.

42. Hobbit - J.R.R. Tolkien, Amber 2012

To jest ta książka, od której zacząłem jeszcze w podstawówce czytanie fantastyki. Teraz, po latach przeczytałem ją po raz trzeci albo czwarty, zupełnym przypadkiem rezygnując z tłumaczenia Marii Skibniewskiej na rzecz Pauliny Braiter - i o dziwo nic mi w kwestii przekładu nie zgrzytało. Nadal uważam tę książkę za świetne wprowadzenie do fantasy dla młodszego czytelnika. Dostrzegam po latach infantylny język, jakim powieść została napisana, ale ponieważ jestem świadomy, że nie należę już do grupy docelowej Hobbita, nie przeszkadza mi on. Właściwie jedyną rzeczą, jaka mi nie pasowała, było przedstawienie krasnoludzkiej drużyny jako wesołej kompanii, co szczególnie bolało przy postaci dostojnego ponoć Thorina - tego dostojeństwa na kartach powieści nie mogłem uchwycić. Nawet teraz jednak warto było po tę lekturę sięgnąć, choćby jako doskonałe wprowadzenie do Władcy Pierścieni, którego również planuję sobie przypomnieć.

43. Zaszyj oczy wilkom - Marta Krajewska, Genius Creations 2017 (Kindle)

Drugi i nie ostatni tom wiejsko-słowiańskiego fantasy autorstwa Marty Krajewskiej, który przeczytałem, bo został nominowany do Nagrody Zajdla (po poprzedni również sięgnąłem dopiero, gdy uzyskał nominację). I znowu dobrze mi się to czytało. Wątek romansowy, choć nadal istotny, nie wysuwa się już na pierwszy plan, jak w Idź i czekaj mrozów, przez co autorka mogła się skupić na innych elementach fabuły, takich jak reakcja mieszkańców wsi na odludziu na przybycie obcych i pojawienie się wilkołaka. Ciekawie też w kontekście obecnych wydarzeń światowych wygląda związek "swojej" dziewczyny z przedstawicielem obcego i niby wrogiego ludu. Liczę na jakiś spektakularny finał w kolejnym tomie.

44. Zimowy monarcha - Bernard Cornwell, Wydawnictwo Otwarte 2017

A tę książkę wraz z drugim tomem, Nieprzyjacielem Boga dostałem od Teściów na urodziny. Kupowali właściwie w ciemno, ale ponieważ od wczesnej podstawówki lubiłem legendy arturiańskie, prezent okazał się bardzo trafiony. Cornwell bardzo mocno osadza powieść w realiach historycznych V/VI wieku i konfliktów pomiędzy poszczególnymi wodzami Brytów po śmierci Uthera Pendragona. Rezygnuje, na razie przynajmniej, z mitologizacji postaci Artura, czyniąc z niego sprawnego dowódcę wojsk, i pokazując początki jego kontaktów z innymi legendarnymi bohaterami, jak Lancelot czy Ginewra. Wciągnęło mnie niesamowicie, więc raczej nie będę długo czekał z zabraniem się za kolejną część.

45. Czarownica znad Kałuży - Artur Olchowy, Genius Creations 2017 (Kindle)

Całkiem fajna postapokalipsa autora, którego kojarzyłem wyłącznie z działań w środowisku fantastów, do tego nominowana do Zajdla. Podoba mi się to, Olchowy realistycznie kreuje świat po upadku cywilizacji. Nie ma tu miejsca na mutantów i inne tego typu wynaturzenia, każde zjawisko ma naukowe wytłumaczenie, tylko ludzie w związku z brakiem edukacji w kwestii wiary w zabobony cofnęli się do średniowiecza. Autor bardzo dobrze opisuje, jak wyglądałoby życie po zagładzie z utrudnioną komunikacją i brutalnymi watażkami na czele społeczności. Jedynym, choć dość poważnym mankamentem jest przewidywalna fabuła, ale powieść nadrabia tę wadę barwnymi bohaterami i kreacją świata.

46. Życie seksualne kanibali - J. Maarten Troost, W.A.B. 2017

Niezły tytuł, prawda? Ale nie on był przyczyną, dla której kupiłem (a właściwie Żona kupiła) tę książkę. Wcześniej czytałem Zagubionego w Chinach tego samego autora i urzekł mnie sposób prowadzenia narracji przez Troosta. Tym razem opisuje jeden z wcześniejszych etapów swojego życia, kiedy to z ówczesną narzeczoną przeniósł się na dwa lata na Kiribati. Gratuluję tym, którzy wiedzą, gdzie to jest, a dla niewiedzących pomoc: wycelujcie palcem w środek Pacyfiku - to tam. Ponieważ autor trochę w tym wyspiarskim kraju pomieszkał (głównie na atolu Tarawa), miał okazję przyjrzeć się lokalnym mieszkańcom, ich często szokującemu dla ludzi z naszego kręgu kulturowego zachowaniu, a także zorientować się, jak niedbale zarządzane jest to państwo (choć wiadomo, że opisywane zdarzenia miały miejsce wiele lat temu i dużo mogło się do dzisiaj zmienić). Trochę może razić patrzenie z góry na I-Kiribati, jak nazywają się w lokalnym języku mieszkańcy Kiribati, ale poza tym jest to kawał solidnej opowieści o tym mało znanym zakątku świata, do którego mało kto się zapuszcza.

47. Jeep. Moja wielka przygoda - Tony Halik, Bernardinum 2008

Mocny literaturą podróżniczą był czerwiec. Po kolejną książkę Halika sięgnąłem, bo chciałem się dowiedzieć, jak zakończyła się wyprawa znanego podróżnika z Argentyny na Alaskę. Okazało się jednak, że nie jest to typowa kontynuacja 180 000 kilometrów przygody, ale jej raczej jej uzupełnienie. Znów zaczyna się od opowieści o Argentynie, znów razem z autorem przemierzamy bezdroża Ameryki Południowej i spotykamy ciekawych ludzi, w końcu jednak nastaje moment, w którym Halik przerwał w pierwszej książce opowieść. Ruszamy zatem przez Stany Zjednoczone i Kanadę, ale odniosłem wrażenie, że ten etap podróży, pomijając aspekt zdobywania pieniędzy na jej kontynuację, został potraktowany po macoszemu, tak jakby po opuszczeniu Ameryki Łacińskiej wiele ciekawego się już nie działo. Może faktycznie wszystko, co interesujące wydarzyło się tam, gdzie mówi się po hiszpańsku. W każdym razie, jest to obowiązkowa pozycja dla miłośników podróży, nawet tych, którzy ograniczają się do jazdy palcem po mapie.

48. Miasto cieni - Ransom Riggs, Media Rodzina 2014 (Kindle)

Kontynuacja Osobliwego domu pani Peregrine rozczarowuje. Zaczyna się dokładnie w tym momencie, w którym kończy się pierwsza część, sytuacja niby jest napięta, ale bardzo szybko robi się mało ciekawie. Bohaterowie miotają się po scenie, w końcu decydują się na podróż z punktu A do B, a potem C, napotykają pewne trudności, ale jakoś nie potrafiłem się wciągnąć w fabułę. Jest tu parę fajnych pomysłów, inspirowanych jak poprzednio starymi fotografiami, do tego należy docenić interesujący twist fabularny w finale powieści, ale to za mało, żebym uznał środkowy tom cyklu za dzieło udane. Szkoda, spodziewałem się ciekawszej opowieści.

Czytam:
- Jeff Noon - Wurt
- Jakub Małecki - Błędy
- Frederick Burnaby - Wyprawa do Chiwy
- Stanisław Lem - Bajki robotów
- Robert A. Heinlein - Obcy w obcym kraju
- Maja Lidia Kossakowska - Bramy Światłości. Tom 2
- Jan Brzechwa - Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Bajki
- Saviour Pirotta - Dookoła świata w 80 baśni

czwartek, 31 maja 2018

Przeczytane. Maj 2018

Kolejny słaby miesiąc - tym razem tylko cztery lektury, co spowodowane było trzytygodniowym urlopem - na wyjazdach mam bardzo mało czasu na czytanie, a kiedy już czas się znajdzie, to sił brakuje. Tradycyjnie już sięgnąłem po pozycje związane z krajem, do którego się udałem - tym razem była to Grecja, więc lektura Iliady i jednej z greckich tragedii wydaje się być uzasadniona.

38. Achromatopsja - Artur Chmielewski, Insignis 2017 (Kindle)

Kolejna książka z serii Uniwersum Metro 2033, tym razem w wykonaniu autora, o którym nigdy wcześniej nie słyszałem. Niestety nie przekonałem się do tego nazwiska. Ot, historia jakich wiele. Jest sobie warszawskie metro po zagładzie, ekipa dostaje do wykonania misję na powierzchni, coś idzie nie tak. Jest tu wprawdzie parę ciekawych wątków i zwrotów akcji, ale to za mało, żeby książka nie nużyła. Wydawałoby się, że powiązany z tytułem powieści jednobarwny wygląd mutantów powinien mieć jakieś znaczenie dla fabuły, ale stanowi on tylko bardzo głębokie tło, które nie ma wpływu na nic. Fani serii mogą przeczytać, ale do Majki albo Szmidta Chmielewskiemu dużo brakuje.

39. Iliada - Homer, Wolne Lektury 2012 (Kindle)

Klasyka światowej literatury, po którą sięgnąłem pod wpływem wakacji w Grecji. Z niezrozumiałych przyczyn wciągnęło mnie, mimo że historię wojny trojańskiej mniej więcej znałem, wiedziałem, kto kogo na końcu zabija, a do tego mam alergię na poezję. Wyszło jednak, że boli mnie czytanie nie tyle utworów wierszowanych, co liryki, bo lektura posiadającego fabułę eposu stanowiła przyjemność. O ile sama fabuła sprowadza się do ciągłych pojedynków między herosami przeplatanych prośbami zanoszonymi do Achillesa, żeby postanowił wziąć udział w walce (czyli nie jest szczególnie porywająca), to sposób jej prezentacji sprawia, że ciężko się oderwać od lektury (ja się wprawdzie odrywałem dość często, bo bawiłem się z Homerem przez dwa tygodnie, ale to dlatego, że jak już miałem czas na czytanie, to oczy się same zamykały). Czuć tu rozmach wydarzeń; aż zachciało mi się poszukać innych utworów odnoszących się do wojny trojańskiej. I nawet nie przeszkadzało mi, że Homer postanowił zakończyć swoje dzieło tu, gdzie kończą się relacje Achillesa z Hektorem, mimo że miałem nadzieję przeczytać, jak w jego wykonaniu wyglądałoby zdobycie Troi.

40. Wbrew wskazówkom zegara - Philip K. Dick, Rebis 2013

Kolejna książka Dicka, którą z półki wylosował mój Syn. Autor jak zwykle szaleje z kreacją świata przedstawionego: tym razem ludzie zaczynają wstawać z grobów i czas dla nich zaczyna się cofać. Oczywiście różne firmy widzą w takich zdarzeniach możliwość zysku, zwłaszcza jeśli przywrócona do życia ma zostać jakaś ważna osobistość. I właśnie o takim przypadku mówi Wbrew wskazówkom zegara. Dick sprawnie wprowadza różne stronnictwa, które chciałyby przejąć kontrolę nad nowo ożywionego. Jak zwykle stawia też pytanie o naturę rzeczywistości, tym razem zastanawia się, czy istnieje jakiekolwiek życie pozagrobowe. Choć raczej niewymieniana jako jedno z klasycznych dzieł Dicka, jest to bardzo interesująca pozycja.

41. Ifigenia w Aulidzie - Eurypides, Wolne Lektury 2014 (Kindle)

Króciutki dramat jednego z największych twórców greckiej tragedii, na lekturę którego nabrałem ochoty pod wpływem Iliady - chciałem po prostu więcej wojny trojańskiej. Niestety trochę się rozczarowałem, choć wynika to z tego, że Eurypides doskonale realizuje zasadę trzech jedności: wydarzenia toczą się w jednym miejscu, w bardzo krótkim czasie, a fabuła jest jednowątkowa i wszystkie wydarzenia prowadzą do finału - miejsca na komplikacje fabularne więc tutaj nie ma. Po prostu Agamemnon próbuje zapewnić Grekom boską przychylność w nadchodzącej wojnie poprzez złożenie ofiary, a kto ma zginąć, ten ginie (wszak to grecka tragedia) mimo próby pokonania fatum przez bohaterów. Choć całość nie porywa jako utwór do czytania, jest bardzo dobrym przykładem idealnego dramatu antycznego.

Ciągle czytam:
- J.R.R. Tolkien - Hobbit
- Bernard Cornwell - Zimowy monarcha
- Tony Halik - Jeep. Moja wielka przygoda
- Jeff Noon - Wurt
- J. Maarten Troost - Życie seksualne kanibali
- Marta Krajewska - Zaszyj oczy wilkom
- Jan Brzechwa - Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Bajki
- Saviour Pirotta - Dookoła świata w 80 baśni