piątek, 18 grudnia 2015

Przeczytane 2015: Tydzień #49 i 50

Notka zbiorcza z dwóch tygodni, bo w poprzednim zostałem mocno obłożony obowiązkami służbowymi w dodatku do tych domowych. Udało mi się przeczytać trzy książki, niestety nie zdążyłem z Wróżeniem z wnętrzności Szostaka, o której to powieści będzie za dwa tygodnie (w Wigilię notki nie zamierzam publikować).

119. Reputacja - Andrzej Pilipiuk, Fabryka Słów 2015 (Kindle)

Kolejny zbiór opowiadań Pilipiuka skupiający się na doktorze Skórzewskim i Robercie Stormie. Zawiera on pięć tekstów, z czego pierwszy to kolejne przygody doświadczonego lekarza, będące kontynuacją 2586 kroków, pozostałe zaś dotyczą niedostosowanego społecznie poszukiwacza staroci. Już kiedyś o tym wspominałem: Skórzewski jest moim ulubionym Pilipiukowym bohaterem, więc z wielką chęcią sięgam po utwory go dotyczące i tym razem również się nie zawiodłem. Nie jest to może bardzo skomplikowana historia, ale jest ona za to ciekawą i nastrojową opowieścią toczącą się w mroźnej Norwegii. W przypadku Storma mam mieszane uczucia. Nie przepadam za tym bohaterem - jest zbyt ciapowaty, żebym go mógł lubić, ale mam wrażenie, że przerysowanie pewnych jego cech jest intencjonalnym zabiegiem Pilipiuka. Same opowiadania opierają się na podobnym schemacie, gdzie jest do rozwiązania zagadka związana z tajemnicami przeszłości i bohater rzuca się do jej rozwikłania. Autor często sięga po historyczne ciekawostki, po raz kolejny wychodzi też jego zamiłowanie do archeologii, widać również tęsknotę za minionymi czasami zastąpionymi przez erę plastiku i tandety. Dostałem bardzo przyjemne czytadło z paroma interesującymi pomysłami fabularnymi.

120. Dookoła Nigdzie. Część 2 - Czesław Białczyński, Solaris 2015

Dokończyłem. I to w zasadzie tyle, więcej nie mam za bardzo ochoty się na temat tej książki wypowiadać. Nie podobało mi się. Zdarzyło mi się w życiu przeczytać dwa tomy Ducha Czasu Mirosława Jabłońskiego (o obu pisałem na tym blogu, niezbyt przychylnie) i tym razem miałem wrażenie, jakbym czytał coś w tym właśnie stylu, może z mniejszą ilością bełkotu. Chaotyczne poszukiwania Jedynego Pierścienia przez głównego bohatera znudziły mnie już na pierwszych stronach. Nie rozumiem, dlaczego taka powieść została wybrana do serii Archiwum Polskiej Fantastyki, z całą pewnością dałoby się znaleźć coś ciekawszego, a ja nie zmarnowałbym czasu na przebijanie się przez cztery tomy Wojen Haoltańskich.

121. Światy Dantego - Anna Kańtoch, Uroboros 2015 (Kindle)

Po traumie, jaką zaserwował mi Białczyński, przyszła pora na ucztę przygotowaną przez Anię Kańtoch. Po pierwsze, Ania nie pisze słabych opowiadań. Nie potrafi. Po drugie, teksty zebrane w tym zbiorze w większości były nominowane do Zajdli, można więc rzec, że są to najlepsze z najlepszych. Sporo z nich miałem już okazję kiedyś poznać (co nie zmienia faktu, że z przyjemnością zajrzałem do nich ponownie), ale niektóre jakoś mi w przeszłości umknęły. Taki los spotkał na przykład Światy Dantego, gdyż antologia Epidemie i zarazy, w której opowiadanie pierwotnie się znalazło, ominęła mnie w swoim czasie, a później miałem inne rzeczy do kupienia. Wracając zaś do tekstu: rację miał Kuba Ćwiek pisząc, że nikt nie miał wówczas szans na nagrodę, bo Ania zamiotła konkurencję. Genialnie wykreowany świat, wspaniałe rozwiązania fabularne i ciekawi bohaterowie. Cudo! Przy tych wszystkich perełkach można zaobserwować, jak na przestrzeni lat zmieniała się twórczość autorki. Przyznać muszę, że wcześniejsze teksty bardziej do mnie przemawiały, ale kolejne podejście do nowszych opowiadań sprawiło, że oceniam je lepiej niż za pierwszym razem (jak na przykład Miasteczko pierwotnie opublikowane w Science fiction po polsku). Warto wspomnieć, że Ania powraca po latach do swojego bohatera, jakim jest Domenic Jordan w napisanym specjalnie do tego zbioru opowiadaniu Portret rodziny w lustrze - bardzo dobrym kryminale z nutką nadnaturalnej tajemnicy. Dodam też, że każdy tekst opatrzył wstępem Kuba Ćwiek. Tam, gdzie mógł przedstawił kulisy powstawania utworu, w przypadku późniejszych opowiadań dzielił się refleksjami z lektury. Fajna rzecz - bardzo lubię takie relacje od kuchni. Tutaj, oprócz refleksji na temat samych tekstów, dają one możliwość poznania Ani Kańtoch. Z całego serca polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz