Przepraszam za opóźnienie w publikacji notki, ale ciągle mam problemy z komputerem w domu i muszę notkę pisać w wolnych chwilach w pracy (pisanie z telefonu odpada - wywołuje u mnie piane na ustach). W październiku przeczytałem tylko pięć książek: jedną, bo cała Polska czyta dzieciom, jedną w ramach powrotu do Dicka i trzy do nagród Zajdla i Żuławskiego. O dziwo, tylko jedna z nich była w formie elektronicznej - efekt promocji 3 za 2 w Empiku.
59. Asystent czarodziejki - Aleksandra Janusz, Nasza Księgarnia 2016
Klasyczne fantasy z magami w rolach głównych. Dostałem lekkostrawną lekturę, może z nieco sztampową, ale sprawnie poprowadzoną fabułą. Ponieważ jest to pierwszy tom cyklu, następuje tu dopiero zawiązanie akcji, autorka wprowadza czytelników w ciekawie zarysowane realia świata, a całość kończy się clifhangerem. Bardzo fajnie wprowadzona została koncepcja światów równoległych, interesujący jest też system magii, a w tym wszystkim zostali umieszczeni ciekawi bohaterowie. Autorka wykonała solidną robotę; może nie jest to wybitne literackie dzieło, ale mam ochotę na więcej twórczości Janusz.
60. Pomnik cesarzowej Achai. Tom V - Andrzej Ziemiański, Fabryka Słów 2016 (Kindle)
Ziemiański kończy swój kilkutomowy cykl będący kontynuacją całkiem niezłej Achai i niestety zawodzi. Nie udało mu się stworzyć niczego, co by porwało jak opublikowana wcześniej trylogia, choć w zakończeniu Pomnika cesarzowej Achai na większość fabuły nie można narzekać. Wątki zostały raczej sprawnie podomykane; problem w tym, że nie orientuję się, po co to wszystko było. Nie wiem, czy to wynika z tego, że kolejne części cyklu wychodziły w sporych odstępach czasowych i pamięć mi zaczęła szwankować, czy też sama koncepcja wyścigu na biegun została marnie zaprojektowana. Po czterech poprzednich tomach na wiele nie liczyłem, a piąty przeczytałem siłą rozpędu, ale i tak odczuwam lekki zawód.
61. Boża inwazja - Philip K. Dick, Rebis 2011
Dawno Dicka nie czytałem, a że wydawana przez Rebis seria jego dzieł się coraz bardziej rozrasta, stwierdziłem, że trzeba nieco nadrobić zaległości. Wziąłem się więc za drugi tom Trylogii Valisa, w którym Dick snuje rozważania na temat istoty Boga; przedstawia go jako istotę dwoistą, która oprócz nieskończonego dobra, posiada też warstwę złą i zepsutą - widać tu nawiązania do gnozy. Fabuła dotyczy kolejnego przyjścia Chrystusa na Ziemię, która rządzona jest twardą ręką przez sojusz Kościoła Katolickiego i komunistów, jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało. Boża inwazja nie jest dziełem, z którego tytułem często się spotykałem we wzmiankach o twórczości Dicka, ale okazała się bardzo interesującą i intrygującą powieścią.
62. Poczytaj mi, mamo. Księga pierwsza - antologia, Nasza Księgarnia 2010
A to mój powrót do dzieciństwa. Z okazji dziewięćdziesięciolecia wydawnictwa Nasza Księgarnia postanowiło ono wydać reedycję swoich książeczek z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych opatrzonych znakiem Poczytaj mi, mamo. Wtedy były to króciutkie wydawnictwa, na których uczyłem się czytać; teraz zaś zostały one zebrane w siedmiu tomach, w każdym po dziesięć opowiadań i wierszyków. Pierwszą księgę otwierają kultowe Daktyle Danuty Wawiłow, pojawiają się też dwa opowiadania o kocie Filemonie, niektóre z tekstów ozdobione są ilustracjami Edwarda Lutczyna, na którego popisy w programie Butik czekałem w dziecięcych latach z niecierpliwością. Warto wspomnieć, ze wszystkie książeczki zostały przedrukowane w oryginalnej szacie graficznej. Bardzo fajna rzecz do czytania dziecku lub podsunięcia mu później do nauki czytania.
63. Orzeł biały - Marcin Przybyłek, Rebis 2016
Chciałem sobie odpuścić twórczość Przybyłka po ostatnim, nieudanym Gamedecu, ale w przypływie szaleństwa nabyłem jego ostatnią powieść, mimo niezbyt pochlebnych recenzji, na jakie tu i ówdzie trafiałem. Autor zastosował tu taki sam mechanizm, jak Robert Szmidt w Szczurach Wrocławia, czyli umieścił na kartach powieści swoich czytelników w roli bohaterów. Fabularnie do czynienia mamy z wariacją na temat inwazji zombi: ludzie z całego świata poza Polską pod wpływem efektu ubocznego pewnego leku zamienili się w bezmózgie mutanty; nasz kraj obronił się, bo nie można było uzyskać zgody na wprowadzenie medykamentu do sprzedaży. No i zaczęła się wojna pomiędzy rozwijającymi się mutantami a Polakami. Humorystyczne potraktowanie tematu, barwni bohaterowie i ciekawa fabuła (niestety z otwartym zakończeniem - chciałbym kiedyś dostać powieść jako zamkniętą całość) sprawiają, że lektura jest bardzo przyjemna, mimo że powieść irytuje czasami powtarzaniem nazwisk bohaterów w formie stopień-imię-ksywka-nazwisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz