środa, 3 września 2014

Przeczytane 2014: Tydzień #35

Tylko dwie książki tym razem, z kolejnymi dwiema nie wyrobiłem się w terminie. Do zobaczenia na Polconie.

92. Sztuka podstępu. Łamałem ludzi, nie hasła - Kevin Mitnick, William Simon, Helion 2011 (Kindle)

Dała mi to do przeczytania Żona. No i wyszło, że nie należę do grupy do celowej tej książki. Jest ona bowiem skierowana do kadr kierowniczych firm i stanowi instruktaż, jak obronić się przed socjotechnicznymi atakami, które mają na celu zdobycie poufnych danych. Mimo wszystko, pierwsze trzy części książki czytało się z przyjemnością. To tam Mitnick prezentuje sposoby, w jakie oszuści potrafią wyciągnąć potrzebne im informacje; przedstawione są potencjalne rozmowy telefoniczne z pracownikami firm. To akurat może się przydać każdemu, kto w pracy styka się z danymi, których nie powinien ujawniać. Czwarta część natomiast potwornie mnie wynudziła. Składa się ona z programu szkoleń obejmujących wszystkich pracowników; punkt po punkcie wyjaśnia, na co należy im zwracać uwagę. Nie do końca dla mnie, ale dobrze przygotowane. W końcu Mitnick wie, co pisze.

93. Szabla Sobieskiego - Andrzej Sawicki, Erica 2014

Drugi tom Kampanii Kazimierza Luxa podobał mi się mniej niż pierwszy. Wprawdzie akcja toczy się szybko, a styl autora pozwala na błyskawiczne zapoznanie się z treścią książki (choć mnie zajęło to z nieznanych przyczyn ponad tydzień, ale intryga z tytułową szablą króla Sobieskiego jest zbyt płytka. W ogóle odniosłem wrażenie, że za mało tu szabli w Szabli.... No i największa wada książki: irytujący i głupi główny bohater. W Honorze Legionu jakoś mnie nie irytował, a tutaj te jego romantyczne zrywy i westchnienia sprawiały, że odechciewało mi się czytać. Czekam na dalszą część, może Kazik stanie się bardziej stabilny emocjonalnie.

Podsumowanie sierpnia

W sierpniu przeczytałem jedenaście książek (dwie opisywane w tej notce skończyłem już we wrześniu, więc zaliczam je do następnego miesiąca). Papier i Kindle rozłożyły się mniej więcej po równo (6:5 dla papieru ze względu na brnięcie przez Don Kichota), co ciekawe nie przeczytałem ani jednej książki napisanej przez kobietę (widocznie panie nadal nie chcą pisać literatury dla mnie). Najbardziej cieszy mnie, że w końcu znajduję czas na klasykę fantastyki (Asimov, Card, Dick, Pratchett), choć jeszcze długa droga przede mną, jeśli chcę nadrobić zaległości w lekturach z kategorii "must read".

Książka miesiąca: Philip K. Dick - Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?
Rozczarowanie miesiąca: Bruno Schulz - Sanatorium Pod Klepsydrą

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz