środa, 10 września 2014

Przeczytane 2014: Tydzień #36

Tydzień upłynął pod znakiem Polconu i kilku godzin w pociągach poświęconych czytaniu. Gratulacje dla Ani i Krzyśka za zdobycie Nagrody im. Zajdla, mimo że moje głosy znacznie się różniły od końcowego wyniku. Równocześnie chciałbym podziękować organizatorom za świetną imprezę; dawno się tak dobrze nie bawiłem na konwencie. Jeśli chodzi o lektury, to tym razem przeczytałem trzy książki, z tego dwie korzystając z dobrodziejstw Przewozów Regionalnych, Kolei Śląskich i PKP Intercity (musiałem udać się do trzech różnych kas, żeby kupić bilety w obie strony); Psa i klechę spokojnie czytałem w domu.

94. Mort - Terry Pratchett, Prószyński i S-ka 2009 (Kindle)

Powoli, powoli zapoznaję się ze Światem Dysku - jeszcze tylko trzydzieści sześć tomów przede mną. Czwarta część serii rozpoczyna cykl o Śmierci, który jest jak na razie moim ulubionym bohaterem Pratchettowego tasiemca. Mort bawi przez cały czas, ani na moment nie przynudzając; w zabawny sposób pokazuje, co może się stać, kiedy Śmierć pójdzie na urlop. Spośród przeczytanych przeze mnie tomów Świata Dysku ten mi się jak na razie najbardziej spodobał.

95. Proces - Franz Kafka, Masterlab 2013 (Kindle)

Ominęła mnie lektura Procesu w liceum - mieliśmy do wyboru Kafkę albo Mistrza i Małgorzatę i zdecydowaliśmy się na tę drugą powieść. Teraz postanowiłem po niego sięgnąć z okazji zbliżającego się wyjazdu do Pragi. No i mam bardzo pozytywne odczucia. Zauroczył mnie ten surrealistyczny, absurdalny nastrój widoczny zarówno w świecie przedstawionym, jak i w działaniach głównego bohatera. Mam trochę problem z interpretacją utworu. Nie wiem, czy patrzeć na to, jak na przedstawienie bezduszności aparatu państwowego i braku znaczenia jednostki, czy też potraktować proces jako metaforę życia, a niewidocznych sędziów jak personifikację Boga. W każdym razie jest to świetna, choć niepokojąca lektura, szkoda tylko, że nie została przez Kafkę ukończona.

96. Pies i klecha. Tancerz - Łukasz Orbitowski, Jarosław Urbaniuk, Fabryka Słów 2008

Wróciłem do kryminału-horroru duetu Orbitowski-Urbaniuk. Drugi tom (który kupiła mi Żona w taniej książce, mówiąc "Ty czytasz Orbitowskiego, kupię ci") podobał mi się bardziej od pierwszej części. Wydarzenia są bardziej stonowane niż w Przeciwko wszystkim (choć demolka w Paryżu robi wrażenie, to jednak ma ona zdecydowanie mniejszą skalę niż wydarzenia warszawskie z pierwszego tomu), a przeciwnicy księdza i policjanta jacyś tacy bardziej wiarygodni. No i świetny patent z poezją Mickiewicza, która zabija. Trochę mnie tylko odrzucił ostatni rozdział - zbyt chaotyczny, jak na mój gust - i fakt, że w wielu miejscach bohaterom udaje się dzięki deus ex machina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz