Z jednodniowym opóźnieniem (wczoraj zabrakło czasu na stukanie w klawiaturę) zapraszam do lektury kolejnej, przedostatniej w tym roku notki. Następna w Sylwestra.
Jak do tej pory czytanie w grudniu idzie mi jak krew z nosa. Ponad pół miesiąca minęło, a na koncie dopiero pięć przeczytanych książek. W tym tygodniu są to dwie pozycje, obie w wydaniu papierowym. Na Kindle'u na razie brnę przez Annę Kareninę i przypominam sobie, dlaczego od literackiego realizmu za czasów licealnych mnie odrzucało.
132. Najazd z przeszłości - James P. Hogan, Kwadrat 1993
Kolejna powieść, którą poprzedni właściciel brutalnie wytargał z Fantastyki. Jest to bardzo fajne SF o kontakcie wysłanej z przeżartej wojnami Ziemi grupy ludzi na spotkanie ze sztucznie wyhodowaną społecznością zamieszkującą obcą planetę. Hogan prezentuje utopijne socjalistyczne społeczeństwo nieskażone ziemskim dążeniem do posiadania i konfrontuje je z ludźmi, jakich znamy z naszych ulic. A kiedy we wszystko dodatkowo miesza się armia, wiadomo, że coś musi się spieprzyć. Bardzo fajnie się to czyta, wizja utopijnego kraju, mimo że bardzo naiwna, jest ciekawa, a fabuła trzyma do samego końca w napięciu.
133. Valis - Philip K. Dick, Rebis 2011
Jest to inny Dick niż ten, do którego jestem przyzwyczajony. Dostałem psychodeliczną powieść, gdzie pojawiają się tradycyjne u Dicka pytania o rzeczywistość, ale najwięcej miejsca poświęca się zagadnieniu Boga. Autor pyta o jego istotę, poszukując odpowiedzi w gnostycyzmie. Ja tego nie kupuję - nie jest to to, czego szukam w SF. Fabuła służy tylko i wyłącznie prezentacji rozważań na temat Absolutu i nie jest zbyt zajmująca. Nie moja bajka.
Witam serdecznie, mam pytanie, czy może jest Pan w posiadaniu Valisa? Chciałbym odkupić od Pana książkę, gdyby była taka możliwość.
OdpowiedzUsuńDziełą Zebrane Dicka zbyt dobrze się prezentują na półce, więc nie zamierzam Valisu sprzedawać.
Usuń