Nowy Rok - kolejne minimum sto książek do przeczytania. Poprzednio poszło łatwiej niż się spodziewałem, myślę, że w roku 2014 uda mi się również przekroczyć magiczne sto sztuk. Trzeba w końcu zmniejszyć liczbę książek "Do przeczytania" stojących na półkach lub piętrzących się na podłodze. W pierwszym tygodniu roku udało mi się zaliczyć dwie książki (trzecia się czyta). Obie są niezłymi czytadłami służącymi do zabicia czasu zimowymi wieczorami, bez aspiracji do bycia czymś ambitniejszym. W sam raz do odpoczynku po świąteczno-noworocznym okresie.
1. Szamanka od umarlaków - Martyna Raduchowska, Fabryka Słów 2011
Książkę kupiłem dwa lata temu, ale nie zdążyłem jej przeczytać przed nominowaniem utworów do Nagrody Zajdla, powędrowała więc na półkę. Teraz, w związku ze zbliżającą się premierą drugiego tomu, zdecydowałem się odkurzyć Szamankę dla umarlaków. Powieść okazała się być przyjemnym i wciągającym urban fantasy o medium, które nie chce mieć za wiele wspólnego z własnym talentem, ale sploty okoliczności sprawiają, że nie jest w stanie buntować się przeciwko przeznaczeniu. Fabularnie utwór prezentuje się przyzwoicie, choć po interesującym początku przychodzi parę nudniejszych rozdziałów. Zakończenie natomiast jest w miarę satysfakcjonujące, mimo że pozostaje ono otwarte (a nigdzie nie ma wzmianki, że jest to pierwszy tom). Co jeszcze zwróciło moją uwagę to luźny, swobodny i dowcipny styl autorki, sprawiający, że ciężko się od lektury oderwać. Raduchowskiej udał się debiut książkowy.
2. Felix, Net i Nika oraz Nadprogramowe Historie - Rafał Kosik, Powergraph 2013
Jedenasty tom przygód Felixa, Neta i Niki jest zbiorem opowiadań, z których cztery dostępne były wcześniej w Sieci za darmo, jedno ukazało się w F:WS, pozostałe trzy zaś są zupełnie nowymi tekstami. Na okładce znajduje się informacja, że Nadprogramowe Historie można czytać bez znajomości poprzednich części, ale muszę stwierdzić, że w takim przypadku miałbym problem z pełnym zrozumieniem fabuły niektórych opowiadań. Trzy z nich - Bardzo Senna Ryba, Ściema Smoczysława i Wysłannicy - śmiało mogłyby być rozdziałami wydanych jak dotąd powieści; dotyczy do zwłaszcza ostatniego z wymienionych utworów, który wydaje się być wprost wyciętym ze Świata Zero. Nowe teksty wypadają lepiej od starych, z których najbardziej trafiły do mnie Wędrujące Samogłoski, będące puszczeniem oka do czytelników znających Teoretycznie Możliwą Katastrofę. Bardzo dobrze czyta się Romantyczny Interdyscyplinarny Projekt (choć wątek Pompka i Prumci jest tam zbędny) o kolejnym "genialnym" pomyśle dyrektora Stokrotki; mimo niepotrzebnej komplikacji fabularnej w zakończeniu, ciekawie prezentują się też Wysłannicy, w których przyjaciele przenoszą się do quasi-średniowiecznego świata; zabawna jest również próba przybliżenia postaci agenta Mamrota w Priorytecie Zero. Ogólnie jest więc nieźle, choć odniosłem wrażenie, że Kosik lepiej się czuje, kiedy może się rozpisać na kilkaset stron niż w krótkiej formie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz