Zaczęły się Mistrzostwa Świata, więc wieczorami mentalnie przenoszę się do Brazylii i przestaję istnieć dla otoczenia, a tym samym ograniczam sobie czas na czytanie. Mimo wszystko, udało mi się w tym tygodniu przeczytać trzy książki: dwie sprawdzonych już autorów i jedną autorki, której twórczości postanowiłem dać szansę. Ponieważ zaś więcej tym razem czytałem w pracy niż w domu (patrz pierwsze zdanie), to i nieco więcej tym razem Kindle'a niż papieru. Ten stan się utrzyma przez najbliższe tygodnie, gdyż będę się urlopował. Widzimy się, jak wrócę.
61. Nowi ludzie - Rafał Kosik, Powergraph 2013
To dopiero druga książka Kosika spoza serii FNiN, po którą sięgnąłem. No i jest to porcja solidnych opowiadań z różnych dziedzin fantastyki, głównie SF. Najsłabiej do mnie przemówiły teksty najkrótsze, publikowane po raz pierwszy (Zastępniki, Najbardziej zbliżone określenie i Bar). Z drugiej strony, urzekło mnie opowiadanie Nowi ludzie, gdzie autor bawi się w czarnowidza i prezentuje zagrożenia, do jakich może prowadzić wszechobecna polityczna poprawność i bezmyślne wprowadzanie parytetów. Bardzo dobrze czytało mi się również otwierające zbiór Trzy cyfry, tysiąc kombinacji; pewnie dlatego, że uwielbiam postapokalipsę, a nieczęsto mam okazję ją spotykać. Ogólnie tom jest lepszy niż jego poprzednik, Obywatel, który się zawiesił.
62. Nomen omen - Marta Kisiel, Uroboros 2014 (Kindle)
Regułą się staje, że polska fantastyka pisana przez kobiety będzie należeć do urban fantasy. Nie jest to mój ulubiony gatunek, ale stwierdziłem, że dam autorce szansę i zobaczę, na co ją stać. Niestety nie zachwyciłem się. Ot, taka sobie historia o człowieku, który wygrzebał się z grobu. W rolach głównych występują bohaterowie, których nijak nie potrafiłem polubić, mimo że są postaciami zdecydowanie pozytywnymi. Do tego potwornie męczy ich indolencja myślowa. Na plus natomiast zaliczam swobodny styl autorki, przez co książkę przeczytałem dość szybko, mimo mało porywającej fabuły. Doceniam też sprawne posługiwanie się humorem w narracji i dialogach.
63.Samsara. Na drogach, których nie ma - Tomek Michniewicz, Wydawnictwo Otwarte 2010 (Kindle)
Jest to pierwsza książka napisana przez Tomka Michniewicza i trzecia, po którą sięgnąłem. Oczywiście, jak w poprzednich dwóch przypadkach, została mi on podsunięta podsunięta pod nos przez Żonę. Tym razem autor w towarzystwie znajomych przemierza południową i południowo-wschodnią Azję (od Nepalu po Singapur) w poszukiwaniu tamtejszych czarowników lub kogoś, kto może ich przypominać. Jest to świetny zapis podróży zorganizowanej samodzielnie; pokazuje on, z jakimi problemami należy się liczyć przy wyjazdach bez pośrednictwa biur podróży do słabo rozwiniętych krajów z całkowicie innego kręgu kulturalnego. Widać też, dlaczego zwiedzanie świata na własną rękę dostarcza większych wrażeń niż przy udziale pośredników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz