Pisałem, że zwolnię tempo, a przeczytałem trzy książki. Jak tak dalej pójdzie, nie będę miał problemu z przekroczeniem 150 lektur w tym roku. Ciągle czytam mało bieżąco wydawanej polskiej fantastyki; częściowo dlatego, że poświęcam czas na książki związane z planowanymi podróżami, trochę sięgam po rzeczy, za które próbuję się zabrać od dłuższego czasu, a czasem przygotowuję sobie grunt pod lekturę, jak ma to miejsce z Uniwersum Metro 2033.
17. Berlin. Przewodnik po duszy miasta - Dorota Danielewicz, W.A.B. 2013
Tę książkę kupiłem, bo niebawem jadę zdobywać Berlin. Autorka jest osobą, która trafiła do stolicy Niemiec w dzieciństwie i mieszka tam do dziś. W swojej prezentacji miasta bardzo dużo miejsca poświęca lokalnym artystom, sporo też pisze o czasach sprzed upadku Muru. Na pewno pokazuje inny Berlin niż ten, który można poznać przyjeżdżając tam tylko na krótki czas. Jest to poruszająca i osobista książka, gdzie autorka opowiada o ludziach, z którymi zetknął ją los. Brakuje mi w niej tylko jakiejś konkluzji: ostatni rozdział przedstawia historię dwojga ludzi i na tym książka się kończy, jakby zabrakło Danielewicz pomysłu na jej zakończenie.
18. Korzenie niebios - Tullio Avoledo, Insignis 2013 (Kindle)
Nie zamierzam zapoznawać się ze wszystkimi utworami popełnionymi w uniwersum stworzonym przez Głuchowskiego; w zasadzie planowałem od razu po przeczytaniu obu tomów Metra sięgnąć po Dzielnicę obiecaną Pawła Majki, ale stwierdziłem, że skosztuję jeszcze postapokalipsy w wydaniu włoskim, bo słyszałem, że jest to dość wysoko oceniana rzecz. I faktycznie, przez większą część powieści jest całkiem nieźle: podróż głównego bohatera i jego towarzyszy z Rzymu do Wenecji jest zajmująca, a postacie są barwne, dużo lepiej skonstruowane niż w książkach Głuchowskiego. Fajnie jest też sprawdzić, jaką wizję miał autor odnośnie miejsc, które miałem przyjemność odwiedzić; o ile wizja Rimini jakoś mnie nie ruszyła (za mało Rimini w Rimini), to Wenecja prezentuje się nadzwyczaj ciekawie. Szkoda tylko, że fabuła od momentu dotarcia protagonisty do Wenecji robi się mocno surrealistyczna (jakoś połączenie tego stylu z postapokalipsą nie komponuje mi się) i niezbyt wiadomo, o co chodzi. A przecież ważne jest, jak się kończy.
19. Więzień nieba - Carlos Ruiz Zafón, Muza 2012
Kolejny tom Cmentarza Zapomnianych Książek podrzucony przez Żonę. Niestety Zafón zaczyna odcinać kupony od swojej popularności. Wprawdzie stylistycznie tekst stoi na bardzo wysokim poziomie, a fabuła, która tym razem skupia się na przeszłości doganiającej Fermína, potrafi wciągnąć, to jednak zbyt wiele wątków pozostaje niedokończonych, a część potraktowana po macoszemu. Odniosłem wrażenie, że autora goniły terminy i oddał wydawcy tyle, ile udało mu się napisać, a resztę zostawił na kolejny tom. Więzień nieba bowiem wyraźnie stanowi preludium do czegoś większego. No i gdzieś ulotniła się ta fantastyczna atmosfera Barcelony, w której zakochałem się przy lekturze poprzednich części.
Wrzuciłem trochę nowych rzeczy na Allegro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz