W tym tygodniu osiągnąłem niezły wynik: udało się przeczytać cztery książki, choć szczerze przyznać trzeba, że objętością nie powalają. Na rezultat ten znacząco wpłynęła droga do Warszawy i z powrotem przy wykorzystaniu usług PKP.
93. Gamedec. Sprzedawcy lokomotyw - Marcin Przybyłek, SuperNOWA 2006
Pożyczam powoli od kolegi kolejne Gamedeki, zanim Rebis wyda kolejną część. Nie chcę, żeby doszło do takiej sytuacji, jak z Czasem silnych istot, kiedy przeczytałem piąty i szósty tom serii, nie znając poprzednich. Jeśli zaś chodzi o samą książkę, to tym razem Przybyłek uraczył mnie powieścią, której akcja rozgrywa się nieco po wydarzeniach z Granicy rzeczywistości. Nadal istotna część fabuły dotyczy wydarzeń z wirtualnej rzeczywistości, ale tym razem najwięcej się dzieje w prawdziwym świecie. Autor odchodzi nieco od stricte cyberpunkowej wizji przedstawionej w pierwszym tomie i skupia się bardziej na transhumanistycznych prognozach rozwoju ludzkości. Wszystko to wplecione jest w skomplikowaną, wielowarstwową intrygę kryminalną; wszak głównym bohaterem serii jest detektyw, więc zbrodnia musi być. Choć niepozbawiona humoru, powieść ta wydała mi się mroczniejsza od wcześniejszych opowiadań Przybyłka. Ale to dobrze. Mimo trudności z przebiciem się przez początek tekstu, dalej książkę czytało mi się bardzo dobrze. Ciekawi mnie teraz, jak wypada pomost pomiędzy Sprzedawcami lokomotyw a Czasem silnych istot, bo w dalszym ciągu widzę silny rozdźwięk w kreacji świata przedstawionego w obu tych częściach serii.
94. Bractwo nieśmiertelnych - Vladimir Wolff, Warbook 2015 (Kindle)
Druga część nowego sensacyjnego cyklu Vladimira Wolffa, zapoczątkowanego Tropicielem. Choć powracają znani z poprzedniego tomu bohaterowie, nie ma pomiędzy obiema częściami mocniejszych związków fabularnych, dzięki czemu można śmiało zacząć lekturę od Bractwa nieśmiertelnych. Ponownie Wolff zalewa czytelnika scenami akcji, trup ściele się gęsto, a ci dobrzy uczestniczą w brawurowych pościgach za tymi złymi. Trochę od czapy wydaje się wprowadzenie w polskie realia skarbu Inków, ale takie jest tylko pierwsze wrażenie; ostatecznie autorowi udało się w miarę sprawnie zaimplementować ten obcy dla nas element. Przyczepić się natomiast muszę do epilogu tej opowieści - wychodzi na to, że działania głównych bohaterów nie miały większego znaczenia dla zakończenia tekstu, a ponadto sam fabularny finał pozostawił we mnie uczucie rozczarowania.
95. Sen nocy letniej - William Shakespeare, Wolne Lektury 2010 (Kindle)
Lekka lektura do pociągu. Krótka Szekspirowska komedia, gdzie autor miesza nawiązania do Grecji (powiedziałbym, że starożytnej, ale poza mitycznymi imionami nic nie sugeruje umieszczenia historii w antyku) z brytyjską mitologią w postaci fae, czy też wróżek, jak woli tłumacz. Szczególnym źródłem gagów jest amatorska trupa teatralna przygotowująca się do występu. Warto docenić, że po ponad czterystu latach od powstania, dramat ten nadal potrafi rozbawić.
96. Majstersztyk - Anna Kańtoch, BookRage 2015 (Kindle)
BookRage twierdzi, że to powieść, dla mnie objętościowo utwór bardziej zbliżony jest do opowiadania, ale z wydawcą się kłócił nie będę. W każdym razie dostałem do rąk kolejną część przygód Domenica Jordana, trochę już zapomnianego bohatera starszej twórczości Anny Kańtoch (zapomnianego do tego stopnia, że chyba będę sobie musiał przypomnieć treść Diabła na wieży i Zabawek diabła). Tutaj po raz kolejny bohater staje przed zagadką kryminalną, którą musi rozwiązać. Trzeba autorce oddać, że skrupulatnie opracowała intrygę, zaplanowała wszystkie jej szczegóły i potrafiła do końca utrzymać napięcie, nawet jeśli było już wiadomo, kto za wszystkim stoi. Kto nie zdążył kupić pakietu BookRage, ma czego żałować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz