Trzy książki przeczytałem w tym tygodniu, z tego dwie całkiem obszerne. Na razie idzie mi więc całkiem nieźle i osiągnięcie stu pięćdziesięciu książek w tym roku wydaje się całkiem realne. Nadal jednak trochę zbyt wolno idzie mi nadrabianie polskich premier fantastycznych - zawsze trafi się coś ciekawego, co muszę przeczytać natychmiast.
9. Appendix Solariana - Wiktor Żwikiewicz, Solaris 2014
Kolejny tom opowiadań Wiktora Żwikiewicza opublikowany przez Solaris. Tym razem, oprócz starszych opowiadań, znalazło się również miejsce dla kilku premierowych tekstów napisanych wspólnie z Markiem Żelkowskim, a opatrzonych zbiorczą nazwą Inspiry. Jak wskazuje nazwa, są one inspirowane twórczością innych autorów. Niestety stanowią najsłabszy punkt książki: są krótkimi opowiadaniami, gdzie ewidentnie brakuje miejsca na rozwinięcie zawartego w nich pomysłu. Na szczęście reszta utworów prezentuje się dużo lepiej (jedynie Suweren - motyw falliczny nie trafiło w mój gust; nie połapałem się, o co w nim chodzi). Żwikiewicz cały czas pisze o spotkaniu z nieznanym, o dążeniu do poznania, posługując się przy tym eleganckim, plastycznym stylem. Przy tym nie stosuje bardziej obszernych opisów, przez co jego teksty zyskują na dynamice.
10. Metro 2033 - Dmitrij Głuchowski, Insignis 2012 (Kindle)
Wielki hit, który mnie rozczarował, a po który postanowiłem sięgnąć, zanim zapoznam się z Dzielnicą obiecaną Pawła Majki. Sztampowe zawiązanie akcji ("weź to i, jak nie wrócę, zanieś do kogoś na drugim końcu metra"), a potem średnio ciekawa, questowa fabuła, gdzie bohater zalicza kolejne stacje moskiewskiego metra, aby osiągnąć swój cel. Same podziemia są najmocniejszym punktem powieści - bardzo dobrze przedstawione zostały resztki ocalałej ludzkości zamieszkujące poszczególne stacje. Świetnie też udało się Głuchowskiemu oddać klaustrofobiczny nastrój korytarzy. Niestety fabuła służy tylko zaprezentowaniu wykreowanego przez autora świata. Tym, co ratuje książkę jest jej zakończenie, zwłaszcza to zawarte w Ewangelii według Artema. Artema... W oryginale jest Artëm, czyli po naszemu Artiom. Tłumacz zapomniał chyba, że rosyjskie "ë" to w transkrypcji na język polski "jo". Można by się bronić, że zastosował angielską transkrypcję cyrylicy, ale w każdym innym przypadku korzysta ze spolszczonych zapisów. Tłumaczu, wracaj do szkoły.
11. Przystanek Barcelona - Katarzyna Wolnik-Vera, National Geographic 2014
Dość ciekawy przewodnik po Barcelonie, który pokazuje stolicę Katalonii z perspektywy mieszkańca, skupiający się na tym, czego nie znajdzie się w przewodnikach turystycznych. Mamy tu całkiem sporo o świętach, barach, targach, sklepach, restauracjach, punktach widokowych, trochę o muzeach, także tych mniej wśród turystów popularnych. Książka jest dość niewielka objętościowo (około 280 stron z ilustracjami), ale znajduje się w niej masa przydatnych informacji, zwłaszcza dla kogoś, kto chce pobyć w mieście trochę dłużej. Niestety przyjęta przez autorkę forma sprawia, że ciężko jest zapamiętać co i gdzie się znajduje i czasem trudno się jest przebić przez spis polecanych miejsc. Mimo wszystko, nawet jeśli tekst wydaje się momentami nużący, warto sięgnąć po tę pozycję ze względu na mnóstwo bardzo ładnych zdjęć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz