Trochę mi wstyd, bo jak to tak w ciągu tygodnia przeczytać tylko dwie książki o łącznej długości trzystu stron. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że weekend poświęciłem na wizytę w Łodzi i koncert Judas Priest, przez co trzy dni czasu czytelniczego mi uciekły. No a do tego zacząłem Utopie Konrada T. Lewandowskiego i Boską komedię. Mam nadzieję, że kolejny tydzień będzie lepszy, bo wyszło mi, że na koniec czerwca jestem o jedną książkę do tyłu względem założonego planu, a parę cegieł jeszcze na mnie czeka w tym roku.
72. Filmowy wehikuł czasu - Harry Harrison, Amber 1994
Powieść ta kiedyś była publikowana w odcinkach w Fantastyce, ale w moim egzemplarzu czasopisma zawierających ją stron nie ma. Poprzedni właściciel się ich pozbył, brutal jeden, więc zdobyłem wersję książkową. Po tytule łatwo można się domyślić, o co chodzi. Ekipa filmowa dostaje w swoje ręce wehikuł czasu i żeby sprawnie i w terminie dokończyć produkcję przenosi się w przeszłość do czasów Wikingów, co przy okazji zapewnia im bardzo ciekawe plenery. Czytadło jest przyjemne, ale nie jest niczym rewelacyjnym - ot, taka sobie lektura na jeden lub dwa wieczory. Prawdę mówiąc, znając parcie Adama Hollanka na publikację tekstów ambitnych, spodziewałem się czegoś lepszego.
73. Ogrojec baśni - Stefan Grabiński, BookRage 2013 (Kindle)
Szybka lektura z BookRage'a - zbiór kilku opowiadań, a właściwie baśni, autorstwa Stefana Grabińskiego. Jest to bardzo dobre wykorzystanie motywów ludowych, spisane eleganckim stylem, może bez jakiejś porywającej akcji, ale za to ze świetnie wykreowanym nastrojem tajemnicy. Szkoda tylko, że zbiór jest krótki: liczy raptem sześćdziesiąt stron, czyli jest do przeczytania w godzinę, o ile ktoś nie czyta szczególnie szybko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz