No, proszę. Czytanie ruszyło z kopyta, ale za to czasu na pisanie notek brakuje. Sesja za mną (choć tu i ówdzie werdykt jeszcze nie zapadł), można się więc oddać słodkiemu, studenckiemu, wakacyjnemu lenistwu (w przerwach od pracy naturalnie). Tym razem opowiem o sześciu książkach. Będzie trochę naukowo, a trochę fantastycznie.
34. Teledetekcja satelitarna - Andrzej Ciołkosz, Andrzej Kęsik, PWN 1989
No to na początek nauka. Teledetekcja satelitarna Ciołkosza i Kęsika to, jak łatwo można się domyślić, pozycja dotycząca wykorzystania satelitów w teledetekcji. Była ona podana jako literatura do jednego z wykładów z geoinformatyki, nie mogłem więc odmówić sobie przeczytania jej. Na początku dostałem proste podstawy ruchu satelitów na orbicie - nic skomplikowanego, ot, fizyka na poziomie szkoły podstawowej, dalej autorzy omówili budowę satelitów, kwestie wynoszenia ich na orbitę, historię zimnowojennego wyścigu kosmicznego, aby wreszcie przejść do sedna i skupić się na poszczególnych orbitalnych systemach teledetekcyjnych (ze szczególnym uwzględnieniem Landsata). Nie dało się tu uniknąć technikaliów, choć podane są one w formie raczej przystępnej, przy czym wyliczanie poszczególnych pasm częstotliwości i tego, co się przy ich użyciu obserwuje, do najciekawszych nie należy. Największą jednak wadą tej książki z dzisiejszego punktu widzenia jest jej rok wydania - ponad trzydzieści lat to szmat czasu i wiele się w kwestiach teledetekcyjnych od momentu ukazania się pozycji na rynku zdążyło zmienić. Natomiast jako prezentacja historyczna tego, co wydarzyło się do roku 1989, książka sprawdza się bardzo dobrze.
35. W pożyczonym czasie - Anna Szumacher, IX 2022 (Kindle)
Zaczyna się nieźle: pod wpływem wizyty u wróżki bohaterka zmienia swój los i uruchamia tryb rzeczywistości znany z serii Oszukać przeznaczenie, co naturalnie napędza dalszą fabułę powieści. Ta niestety przez pół książki jest rwana - każdy rozdział mógłby stanowić zamkniętą całość, a niektóre w ogólnym rozrachunku okazują się całkowicie zbędne - i dopiero w drugiej części zaczyna nabierać spójności, co okazuje się być dla powieści korzystne. Niestety na końcu okazuje się, że to był dopiero tom pierwszy - szkoda, że nie zostałem o tym uprzedzony wcześniej. Pewnie i tak bym tę książkę kupił, ale przynajmniej nie czekałbym z wypiekami na twarzy na zakończnie. Bo przyznać trzeba, że autorka umie budować napięcie, tworzy ciekawych bohaterów i sprawnie posługuje się mało inwazyjnym humorem. Po raz kolejny więc mogę pochwalić autorkę za pomysł i znowu mam wrażenie, że mogłaby z niego wycisnąć nieco więcej.
36. Geografia fizyczna świata - Zdzisław Czeppe, Jan Flis, Rodion Mochnacki, PWN 1969
O, matulu, jaka to jest cegła. Panowie geografowie w zeszłym tysiącleciu postanowili napisać podręcznik dotyczący różnych aspektów geografii fizycznej z podziałem na poszczególne części świata. Wyszło im tego ponad osiemset stron, z czego po odjęciu indeksu, bibliografii itp. zostało ich jeszcze do przeczytania siedemset czterdzieści. Jest tu wszystko: ukształtowanie terenu, budowa geologiczna, stosunki wodne, klimat i biosfera - z podziałem na regiony fizycznogeograficzne. Nie zapomniano także o oceanach, z których każdy dostał swój rozdział, przy czym naturalnie mniej obszerny niż te dotyczące części świata (przez niektrych zwane kontynentami, ale to nie to samo, choć różnica jest niewielka). Prawdziwa kopalnia wiedzy, przez którą przebijałem się cały rok akademicki. Nie żałuję.
37. Geografia: podejście cyfrowe - Jacek Kozak, Instytut Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ 2021 (Kindle)
Robi się jeszcze bardziej naukowo. Z profesorem Kozakiem miałem kurs geoinformatyki, a omawiana książka to napisany przez niego skrypt pokrywający się w znacznej części z treścią wykładów. Co istotne, wersja elektroniczna (niestety jak na razie tylko .pdf) dostępna jest całkowicie za darmo. Profesor tłumaczy, jakie są modele danych geograficznych (rastry i wektory) i kiedy się który z nich stosuje. Do tego dochodzi omówienie analizy i przetwarzania tych danych, jest mowa o danych obrazowych (np. zdjęciach satelitarnych), po raz kolejny też miałem okazję poczytać o satelitarnych systemach teledetekcyjnych, wprawdzie mniej obszernie niż u Ciołkosza i Kęsika, ale za to wiedza przekazana przez prof. Kozaka jest zdecydowanie bardziej aktualna. Na uwagę zasługuje też lekkie pióro autora, które sprawia, że lektura nie przypomina odsłuchiwania suchego wykładu.
38. Bitwa Nieśmiertelnych - Arkady Saulski, Fabryka Słów 2022 (Kindle)
Bitwa Nieśmiertelnych to zakończenie trylogii Zapiski Stali, której akcja toczy się w niebędącym Japonią Nipponie, zmagającym się z atakiem Manduków, którzy nie są wcale Mongołami. Na plus należy zaliczyć to, że autor w końcu dość dobrze przedstawia perspektywę antagonistów i stara się wyjaśnić motywacje ich działań. Nastrój powieści przywodzi na myśl film Ostatni samuraj - Saulskiemu udało się pokazać upadające państwo samurajów, które staje przed silniejszym przeciwnikiem. Co ważne, bardzo dobrze poradził sobie także z zakończeniem - finał losów głównych bohaterów jest satysfakcjonujący, a scena z epilogu potrafiła zaskoczyć. Problem w tym, że wcześniej takich pozytywnych odczuć nie miałem. Zwykle nie dostrzegam bzdur, które twórcy umieszczają w swoich tekstach, ale tutaj, kiedy przeczytałem o jednorękim wojowniku klaszczącym w dłonie, aż mi się brew podniosła. Znów odniosłem wrażenie, że przy całkiem ciekawym pomyśle, realizacja pozostawiła nieco do zyczenia.
39. Virion. Pustynia - Andrzej Ziemiański, Fabryka Słów 2022
Kiedyś lubiłem czytać Ziemiańskiego. Teraz coraz bardziej mnie jego twórczość męczy, choć fabuła, ogólnie patrząc, potrafi wciągnąć. Irytujące są natomiast drobne szczegóły, gdzie autor postanawia ustami bohaterów wygłosić prawdy objawione i pochwalić się, jakie to on zabawne dialogi potrafi spłodzić. Cały czas zastanawiałem się, co stało się z tym Ziemiańskim, który napisał Waniliowe plantacje Wrocławia i Autobahn nach Poznań. Kolejny Virion jest toporny językowo, pisany jakby na siłę tylko po to, żeby autorowi wpadło trochę grosza do kieszeni mimo braku weny. Przy tych wszystkich wadach przyznać trzeba, że jako narzędzie do rozwinięcia świata przedstawionego kolejne tomy okołoachajowego cyklu sprawiają się całkiem dobrze. A potem i tak wszystko sprowadza się do tego, komu drużyna superbohaterów Viriona natłucze. W efekcie wychodzi słabej jakości beletryzacja sesji RPG.
Paski postępu:
Jan Brzechwa - Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Pan Kleks - 96%
Stanisław Pagaczewski - Przygody Baltazara Gąbki. Trylogia - 36%
Lavie Tidhar - Ziemia nieświęta - 17%
Olga Tokarczuk - Empuzjon - 9%
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz