piątek, 5 maja 2017

Przeczytane. Kwiecień 2017

Znajdowanie czasu na czytanie przy dwójce małych dzieci graniczy z cudem, więc czytam w zasadzie wyłącznie w czasie przerw w pracy. Efektem tego są tylko cztery książki ukończone w kwietniu, rośnie za to liczba lektur napoczętych, a to częściowo przy udziale Syna, który czasem coś zdejmie z półki i przyniesie do przeczytania; na ten temat więcej będzie na końcu notki, w książkach rozgrzebanych. Kwiecień upłynął pod znakiem nominacji do nagród Żuławskiego i Zajdla. O dziwo moje głosy do obu z nich znacząco się od siebie różnią: Głębię Podlewskiego doczytałem już po oddaniu głosu na Żuławskiego, a Cherezińskiej i Małeckiego nie było na liście nominacyjnej. Zainteresowani moje typy znajdą na końcu notki. No to jedziemy...

19. Dworzec Śródmieście - Bartek Biedrzycki, Fabryka Słów 2017

Pierwsze dwie części trylogii Biedrzyckiego, której akcja rozgrywa się w tunelach metra postapokaliptycznej Warszawy mnie nie porwały, a po kolejny tom sięgnąłem siłą rozpędu, nie spodziewając się niczego wielkiego. Zostałem jednak pozytywnie zaskoczony: dostałem fajną historię, gdzie większość wątków rozpoczętych w poprzednich powieściach zostaje domkniętych, choć autor pozostawia sobie miejsce na kontynuację. Spędziłem z tą lekturą kilka przyjemnych wieczorów, więc czekam na kolejne efekty pracy Biedrzyckiego.

20. Głębia. Powrót - Marcin Podlewski, Fabryka Słów 2016

Pierwszy tom Głębi Podlewskiego mnie urzekł i żałowałem, że nie zdążyłem go przeczytać przed zgłoszeniem nominacji do nagrody Zajdla. W tym roku postanowiłem tego błędu nie popełnić i udało mi się przeczytać drugą część w terminie (choć przed deadlinem Żuławskiego się nie wyrobiłem). Wprawdzie syndrom środkowego tomu trochę tej powieści doskwiera i widać, że to, co Podlewski tutaj tworzy, jest tylko podkładem pod jakąś monumentalną opowieść, ale cały czas jest to solidny kawał świetnej space opery. Liczba prowadzonych wątków może nieco przeszkadzać w odbiorze lektury, ale widać, że autor ma pomysł, jak je wszystkie połączyć, a do tego potrafi zaskoczyć zwrotami akcji. Bardzo mi się podoba również wykreowany świat, w którym spora część naszej galaktyki została wypalona i ludzkość zmuszona jest zamieszkiwać odległe systemy gwiezdne. Czekam na więcej. Na szczęście już wkrótce wpadnie mi w ręce trzeci, przedostatni tom cyklu.

21. Zombie.pl - Robert Cichowlas, Łukasz Radecki, Zysk i S-ka 2016 (Kindle)

Bardzo podobało mi się Pradawne zło tej pary autorów, więc sięgnąłem po ich wspólną powieść będącą survival horrorem z apokalipsą zombi w roli głównej. Lubię zombi, więc myślałem, że lektura będzie lekka i przyjemna. Tyle, że nie. Mam świadomość, że ciężko może być wymyślić coś nowego w kwestii żywych trupów, ale Zombie.pl masakruje wtórnością. Ciekawie robi się dopiero wtedy, gdy akcja przenosi się do Malborka, a fabuła ze zwykłej ucieczki przed martwiakami zamienia się w rozgrywki polityczne. Ale do tego doszło dopiero w momencie, kiedy Kindle pokazał, że za mną już 60% książki. Irytuje też, że nic nie zostaje wyjaśnione. Liczyłem, że autorzy odpowiedzą na pytanie, co spowodowało inwazję zombiaków, ale się nie doczekałem. Mam wrażenie, że chcieliby jeszcze cośdo tej powieści dopisać, ale goniły ich terminy. Rozczarowanie.

22. Zagroda zębów - Wit Szostak, Powergraph 2016 (Kindle)

Szostaka czytać lubię, choć czasem zaskoczy mnie utworem, którego nijak nie jestem w stanie zrozumieć. I tak jest w tym przypadku. Zagroda zębów to impresja na temat tułaczki Odyseusza, w której autor prezentuje różne możliwe warianty tułaczki greckiego herosa i przedstawia wydarzenia z perspektywy nie tylko Odysa, ale także Penelopy i Telemacha. Można się zachwycać językiem, bo tutaj Szostak radzi sobie znakomicie, ale cały czas zastanawiam się, jaki cel miało napisanie tego krótkiego dzieła. Nie dochodzę do żadnych konkretnych wniosków może z wyjątkiem tego, że nie jest to literatura dla mnie.

Rozgrzebane:
- Pismo święte Starego i Nowego Testamentu (zacząłem Księgę Ezdrasza, choć planowałem, że uda mi się dokończyć księgi historyczne; niestety nie wyszło)
- Paul Kleinman - Kupa wiedzy (skończyłem 33 lekcje z 40)
- Dmitrij Głuchowski - Metro 2035 (nic w kwietniu nie ruszyłem, nadal więc mam przeczytany jeden rozdział)
- Elżbieta Cherezińska - Królowa (dopiero zacząłem, ale dobrze mi idzie)
- antologia - Poczytaj mi, mamo. Księga piąta (bez zmian w stosunku do poprzedniej notki)
- Jan Brzechwa - Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Bajki (powoli idzie, bo Syn nie może się skupić za bardzo przy dłuższych tekstach, jakie tu są umieszczone, a poza tym ilustracji trochę mało)
- antologia - Dobro złem czyń (przeczytałem pierwsze opowiadanie Magdaleny Kucenty)
- Dan Simmons - Drood (przeczytałem jedną stronę po tym, jak mi Syn przyniósł z półki do poczytania i szybko się znudził)
- Philip K. Dick - Trzy stygmaty Palmera Eldritcha (sytuacja, jak z Droodem)
- Paweł Majka - Człowiek obiecany (już kończę)
- Roald Dahl - Fantastyczny Pan Lis (przeczytałem Synowi jeden rozdział, ale powinno pójść szybko, jak już się za to na poważnie wezmę)

I na koniec moje nominacje do Żuławskiego (trzy z nich znalazły się w finale, czyli mój gust nie jest taki zły):
1. Radek Rak - Puste niebo (5 pkt.)
2. Michał Cholewa - Inwit (4 pkt.)
3. Jakub Ćwiek - Grimm City. Wilk! (3 pkt.)
4. Krzysztof Piskorski - Czterdzieści i cztery (2 pkt.)
5. Michał Gołkowski - Moskal (1 pkt.)