piątek, 24 września 2021

Przeczytane 2021: Tydzień #38

Powoli, bo powoli, ale jednak kolejne pozycje z listy "Do przeczytania 2021" zostają wykreślone. Tym razem ukończyłem trzy książki, które sobie zaplanowałem do przeczytania na ten rok, rezygnując z przypadkowych odskoczni od planu. Jak zwykle skupiłem się na polskiej tegorocznej fantastyce i literaturze niefantastycznej pisanej przez autorów i autorki z fantastyką związanych. Może dziwić w tym ujęciu pojawienie się Trupa na plaży i innych sekretów rodzinnych Anety Jadowskiej, ale obecność tej książki wśród przeczytanych traktować należy jak nadrabianie zaległości - wszak trzeci tom cyklu ukazał się w czerwcu tego roku.

83. Gnoza - Michał Cetnarowski, Powergraph 2021 (Kindle)

Przez całą lekturę zadawałem sobie pytanie, dlaczego akurat główna bohaterka. Nie rozumiałem, co sprawiło, że została wplątana w wydarzenia, ani co jest w niej takiego szczególnego. Michał Cetnarowski udzielił jednak satysfakcjonujących odpowiedzi moim wątpliwościom. Gnoza to powieść science fiction, początkowo sprawia wrażenie cyberpunkowej historii osadzonej w świecie na krawędzi (lub tuż za nią) ekologicznej katastrofy, gdzie Ziemia jest już po pandemii COVID, ale za to musi się mierzyć z niemal wyczerpanymi zasobami. Dalej jednak na pierwszy plan wysuwa sie Kontakt z kosmicznym obiektem uzupełniany o religijne rozważania na temat istoty Boga. Przyznam szczerze, że zdarzało mi się zgubić w natłoku słów narratora, ale mimo tego uważam, że powieść jest sprawnie napisana, a rozwlekłość opisów wynika z prób przelania na papier myśli bohaterki. Jest ciekawie i zaskakująco - Gnoza jest bardzo jasnym punktem na niebie polskiej fantastyki. Polecam.

84. Trup na plaży i inne sekrety rodzinne - Aneta Jadowska, SQN 2018 (Kindle)

Tym razem coś niefantastycznego od Anety Jadowskiej: kryminał z elementami komedii, a zarazem pierwszy tom cyklu Garstka z Ustki. Magdalena Garstka to kobieta, która po studiach w Łodzi wraca do swojej rodzinnej Ustki i przy okazji odnajduje na plaży zwłoki. A ponieważ jest córką i bratanicą policjanta, postanawia pobawić się w detektywkę i wyręczyć Policję w dochodzeniu. Autorka stara się być zabawna w prezentowaniu poczynań głównej bohaterki i całkiem nieźle jej to wychodzi, ale wesołkowanie kończy się w momencie, w którym pojawia się wątek przemocy domowej. Wtedy robi się poważnie i ponuro, co zasługuje na pochwałę, niestety wychodzi tutaj to, co w powieściach Jadowskiej mnie irytuje, a mianowicie wkładanie w usta protagonistek własnych przemyśleń i zapędów moralizatorskich. Nie chodzi o to, że nie zgadzam się z wygłaszanymi opiniami, ale często wydają się one sztucznie patetyczne i sprawiają wrażenie, jakby postać nie wypowiadała się we własnym imieniu, a tylko była powieściowym awatarem autorki. Trochę szkoda, że tak to w moich oczach wygląda, bo poruszany temat jest ważny i należy o nim mówić. Dlatego tez od pewnego momentu miałem wrażenie, że tytułowy trup i zabawa Sherlocka Holmesa schodzą na dalszy plan, kiedy pojawiają się inne sekrety rodzinne. Co by jednak nie mówić, bawiłem się przy lekturze na tyle dobrze - mimo wspomnianych mrocznych aspektów - że chętnie sprawdzę, w co jeszcze autorka wplątała swoją bohaterkę. Dwa kolejne tomy przede mną.

85. Panie Czarowne - Jakub Ćwiek, SQN 2021

Na początku zaznaczę, że w Głuchołazach byłem, trafiłem nawet na mszę do tamtejszego kościoła, a po mieście za bardzo nie pochodziłem, bo było rozkopane. W każdym razie wizytę tam pamiętam, wspominam całkiem pozytywnie i planuję powtórzyć przy okazji wypadu na Biskupią Kopę. A dlaczego o tym piszę? Otóż Kuba Ćwiek w tym właśnie mieście (które jest jego rodzinną miejscowością) osadził akcję swojej najnowszej powieści pt. Panny Czarowne. Przedstawił w niej Głuchołazy jako miejsce, o którym nikt nie pamięta, bo za sprawą magii tamtejszych czarownic najzwyczajniej ulatuje ono z ludzkiej pamięci. Pomysł fajny, nawiązanie do tamtejszych procesów czarownic również jest warte odnotowania, bo to bardzo ciekawy fragment lokalnej historii (swoją drogą trochę się na ten temat dowiedziałem w czasie wizyty w Wodnej Twierdzy w Jeseniku, gdzie miałem okazję obejrzeć wystawę poświęconą procesom czarownic w Księstwie Nyskim). Na kartach powieści pokazują się współczesne wiedźmy i Kościół, który nadal próbuje je unicestwić. Jest też ciekawe mrugnięcie okiem do fanów serii Chłopcy. Kuba bardzo dobrze pokazuje małomiasteczkowy nastrój miejsca z ciekawą historią i swoimi mrocznymi tajemnicami, a jedynym, co trochę mi ten klimat zaburza, jest zadyma, do której w pewnym momencie dochodzi. Najciekawsze jest to, że jest ona całkowicie uzasadniona z fabularnego pubktu widzenia, a jednak jakoś mi tak odrobinę coś przestaje wtedy grać. Może to wina Panien Czarownych i rozpostartej nad Głuchołazami magii?

Paski postępu:
Marta Krajewska - Świt między dobrym i złym - 36%
Milena Wójtowicz - Zaplanuj sobie śmierć - 32%
Stanisław Pagaczewski - Przygody Baltazara Gąbki. Trylogia - 14%
Feliks W. Kres - Król Bezmiarów - 13%

piątek, 17 września 2021

Przeczytane 2021: Tydzień #37

We wrześniu miałem czytać polską fantastykę (i jej okolice) wydaną w czerwcu tego roku. Na razie jednak idzie mi to jak krew z nosa - z dziewięciu książek skończyłem na razie dwie i nie zanosi się, żeby miało się to szybko poprawić, bo moją głowę zajmują coraz to inne lektury. Powoli jednak brnę do przodu, starając się nie narobić sobie zbyt dużych zaległości w bieżących publikacjach. Mam nadzieję, że uda mi się ukończyć wszystkie zaplanowane na ten rok książki. Cały czas staram się też czytać Dzieciom: przynajmniej jeden rozdział na dobranoc. Brakuje mi przy tym wszystkim jednak czasu na inne rzeczy, które mnie interesują: chciałbym przeczytać kolejne tomy Pieśni Lodu i Ognia, The Expanse czy też ponadrabiać klasykę z serii Wehikuł Czasu i Artefakty, nie wspominając już o zalegającej od lat na domowych półkach Uczcie Wyobraźni, którą nawet przestałem z braku czasu na czytanie kupować. Czasu mi trzeba!

80. Budząc diabły - Piotr Sawicki, Dom Horroru 2021 (Kindle)

Po raz kolejny sięgnąłem po książkę autora, którego nie znałem. Prawdę mówiąc nie wiem, skąd taka decyzja, bo e-booka kupiłem jeszcze przed niesłychanie pozytywną recenzją powieści w Nowej Fantastyce. W każdym razie do ręki dostałem dość obszerny horror (no bo czego innego można się spodziewać po wydawnictwie Dom Horroru), kórego akcja rozgrywa się w Meklemburgii we wschodnich Niemczech. Autor bardzo dobrze kreuje bohaterów, a pokazując ich przeszłość, pozwala zrozumieć motywy ich działań; przy okazji daje do zrozumienia, że największm potworem jest człowiek. Widać, że Sawicki czuje się w horrorze mocny, że zna gatunek i potrafi się w nim świetnie obracać. Potrafi w taki sposób snuć opowieść, że pokazanie monstrum gdzieś w jednej trzeciej powieści nie wpływa negatywnie ani na fabułę, ani na nastrój - poczucie zagrożenia udaje się mu utrzymać do ostatnich stron utworu, który kończy w dość zaskakujący sposób. A co mamy w środku? Są nazistowskie eksperymenty (no bo przecież horror, którego akcja rozgrywa się we współczesnych Niemczech nie może bez nich istnieć), klątwa z czasów przedchrześcijańskich (przy okazji ktoś może poczuć się zainspirowany do poszerzenia swej wiedzy na temat słowian połabskich), sprawy rodzinne, które wpędzają bohaterów w kłopoty i różne wersje ludzkiej degeneracji. Palce lizać.

81. Przygody Emila ze Smalandii - Astrid Lindgren, Nasza Księgarnia 2021

Co poniektórzy mogą pamiętać serial telewizyjny Emil z Lönnebergi puszczany wieki temu w TVP i wiecznie psocącego chłopca, o którym on opowiada. Pierwowzorem tych opowieści jest cykl książek autorstwa Astrid Lindgren, z których trzy wydane zostały w Polsce pod tytułami Emil ze Smalandii, Nowe psoty Emila ze Smalandii i Jeszcze żyje Emil ze Smalandii, a następnie zebrane w jeden tom, który miałem przyjemność trzymać w rękach. W czasie lektury miałem ubaw po pachy, dzieci, którym czytałem utwory, również były zadowolone. Łatwo można zauważyć "ewolucję" Emilowych psot. O ile z początku są to typowe działania polegające na nieprzemyśleniu konsekwencji przez dziecko, o ile w dalszych rozdziałach Emil świadomie stara się zrobić coś dobrego, ale często jest źle rozumiany przez dorosłych, zwłaszcza swojego ojca. Co ciekawe, o ojcu zawsze mówi się "tatuś", ale matka nie jest "mamusią", ale po prostu "mamą". Poszczególne części różnią się też stopniem powagi: Emil ze Smalandii to zbiór lekkich i bardzo wesołych historii o chłopcu, który postępuje nierozważnie, często chce komuś pomóc, coś pokazać, rozwiązać jakiś problem, ale czyni to w sposób nie do końca przemyślany, co prowadzi do wielu zabawnych sytuacji. Jeszce żyje Emil ze Smalandii ma już wydźwięk dużo poważniejszy, choć nadal autorka stara się czytelnika rozśmieszyć; niestety gdzieś gubi się przy tym Emilowy urok z wcześniejszych rozdziałów. Ale, jak wspomniałem na początku, zabawa przy poznawaniu perypetii Emila była przednia.

82. Informacja zwrotna - Jakub Żulczyk, Świat Książki 2021

Jakub Żulczyk zajął się ciężkim tematem. Nie dość, że porusza kwestię alkoholizmu i wpływu alkoholika na najbliższe otoczenie, to jeszcze fabułę postanawia otoczyć wokół afery reprywatyzacyjnej. Mnóstwo tu brudu, okrucieństwa i przemocy, tak fizycznej jak i psychicznej. Mam jednak wrażenie, że szwindle z nabywaniem kamienici pozbywaniem się ich lokatorów, choć sądla powieści bardzo istotne, stanowią jedynie pretekst do tego, żeby pokazać, jak działa alkoholik i jak niszczy wwszystko, co go otacza. Informacja zwrotna jest świetnie napisaną książką, która jednocześnie wciąga i odpycha. Po raz kolejny mogę tylko bić brawo autorowi za to, w jaki sposób przelewa na papier swoje wizje i jak rewelacyjnie stosuje fabularne twisty. Zachwyciłem się.

Paski postępu:
Michał Cetnarowski - Gnoza - 31%
Marta Krajewska - Świt między dobrym i złym - 24%
Aneta Jadowska - Trup na plaży i inne sekrety rodzinne - 14%
Stanisław Pagaczewski - Przygody Baltazara Gąbki. Trylogia - 9%
Jakub Ćwiek - Panie Czarowne - 9%
Feliks W. Kres - Król Bezmiarów - 8%

piątek, 10 września 2021

Przeczytane 2021: Tydzień #36

Miało być dobrze, a skończyłem tylko jedną książkę. Przyczyna najważniejsza jest taka, że nie miałem zbyt wiele czasu ani siły na zadawanie się z kolejnymi stronami czytanych lektur. Drugim czynnikiem jest to, że nie mogłem zdecydować się, co czytać, dzieląc swoją uwagę pomiędzy rozpoczętego wcześniej Żulczyka i jego Informację zwrotną, horror Budząc diabły nieznanego mi do tej pory Piotra Sawickiego i wrześniowy numer Nowej Fantastyki. W przypływie fantazji delikatnie liznąłem też najnowszą powieść Kuby Ćwieka (świeży materiał, sprzed tygodnia), a także nie mogłem się powstrzymać przed zdjęciem z półki drugiego tomu Księgi Całości Kresa. Jeśli chodzi o litereaturę dziecięcą, to na dobrnoc pociechom czytam Emila ze Smalandii, który niezmiennie bawi tam młodzież, jak i mnie. Baltazara Gąbkę i drugą część historii Miłka z Wilczej Doliny na razie odłożyłem na bok, nie chcąc przeskakiwać od książki do książki. A tu Córka domaga się Pana Kleksa. Potrzebuję więcej czasu.

79. Ostateczne rozwiązanie - Robert J. Szmidt, Znak 2021 (Kindle)

W Ostatecznym rozwiązaniu Szmidt przedstawia alternatywną wizję drugiej wojny światowej, na początku której Hitler ginie w zamachu, przez co Niemcy nie angażują się w walkę na dwa fronty i skupiają swoje siły na nataku na Związek Radziecki. W takiej scenerii autor umieścił akcję powieści szpiegowskiej, gdzie do bohaterów należy sprawdzenie, co też zrodziło się w spaczonym umyśle Himmlera, piastującego funkcję nowego führera Rzeszy. W kwestii okropieństw wojennych różnic pomiędzy wizją autora a rzeczywistym przebiegiem konfliktu raczej nie ma, najważniejszą zmianą jest sytuacja polityczna w Europie, o której pisał nie będę, ale czytelnik może się domyślić, jak powieściowi przywódcy Zachodu mogli zareagować na atak Niemiec na ojczyznę komunizmu. Problem z tą powieścią jest taki, że niewiele ona wnosi - alternatywne historie przyzwyczaiły nas do tego, że pokazują, jak zmieniłby się świat, gdyby pewne wydarzenia potoczyły się inaczej lub nie miały miejsca. Tutaj zaś zbyt wiele się nie zmienia; wyjątkiem jest epilog, ale o nim również będę milczał. Mam jeszcze jedną radę: nie czytajcie spisu treści przed przeczytaniem całej powieści - po tytule ostatniego rozdziału prawdopodobnie domyślicie się, jak kończy się historia. Ja pozbawiłem się w ten sposób elementu zaskoczenia.

Paski postępu:
Astrid Lindgren - Przygody Emila ze Smalandii - 88%
Piotr Sawicki - Budząc diably - 52%
Jakub Żulczyk - Informacja zwrotna - 30%
Marta Krajewska - Świt między dobrym i złym - 14%
Stanisław Pagaczewski - Przygody Baltazara Gąbki. Trylogia - 7%
Jakub Ćwiek - Panie Czarowne - 6%
Feliks W. Kres - Król Bezmiarów - 3%

piątek, 3 września 2021

Przeczytane 2021: Tydzień #34 i #35

Trochę zwolniłem w drugiej części urlopu, bo inne sprawy zajmowały mój czas, ale trzy rzeczy udało się przeczytać. Ukończyłem przy tym wszystkie teksty nominowane do Nagrody Zajdla 2020, więc z czystym sumieniem mogę przystąpić do oddania głosu. Żałuję trochę, że nie udało mi się przez dwa tygodnie pchnąć dalej Baltazara Gąbki - na razie przy czytaniu Dzieciom skupiam się na Emilu.

76. Zły człowiek - Bruno Grigori, IX 2021 (Kindle)

Wydawnictwo IX sprzedało mi tę książkę okładką. Jej zawartość natomiast to trzy teksty, z których główny, Zły człowiek, jest pełnoprawną powieścią, a pozostałe dwa uzupełniającymi ją opowiadaniami. Akcja powieści toczy się w trzech różnych liniach czasowych, które zostają w ciekawy sposób połączone. Na nowo opowiedziana zostaje historia upadku Samaela i trzeba przyznać, że autor robi to w sposób oryginalny i bardzo umiejętny. Dostajemy tu intrygujące kosmiczne sf, ciekawy kryminał i wiktoriańską w stylu postapokalipsę. Wszystko przemyślane i bardzo sprawnie przedstawione czytelnikowi. Co mnie uwiera, to niepotrzebne, ocierające się o pornografię sceny erotyczne i nadanie bohaterowi takiego samego nazwiska, jakim podpisuje sie autor. To ostatnie jest niesmaczne. Drugim tekstem jest Zaćmienie gwiazd, opowiadanie stanowiące alternatywne zakończenie Złego człowieka, a zbiór kończą Dni trochę inne, wypełniające lukę w biografii protagonisty. Oba stoją na przyzwoitym poziomie, ale nie mogłem pozbyć się wrażenia, że ich rolą jest jedynie zwiększenie objętości książki. Gdybym miał do czynienia z samodzielną powieścią, w ogóle nie czułbym się uboższy, ale z drugiej strony nie uważam czasu poświęconego na lekturę za zmarnowany.

77. Wigilijne opowieści - antologia, W.A.B. 2020

Wiem, że czytanie bozonarodzeniowych opowiadań w sierpniu może się wydawać nieco dziwne, ale skoro Córka może w lipcu słuchać kolęd... A tak poważnie: sięgnąłem po Wigilijne opowieści tylko dlatego, że jedno z opublikowanych w nich opowiadań uzyskało nominację do Nagrody Zajdla. Gdzie Mikołaj nie może... tam diabła pośle! Katarzyny Bereniki Miszczuk, bo o nim właśnie mowa, jest krótką historią spotkania nietypowego spotkania pomocnika tytułowego świętego z kilkuletnim chłopcem i sprowadza się w zasadzie do przybliżenia działalności biskupa Miry. Nie jest to nic szczególnego i mnie nie zachwyciło, ale w ten sposób mogę podsumować większość zebranych tu tekstów. Zawiodła mnie też Martyna Raduchowska Wszelkim duchem, która postanowiła przybliżyć wpływ dawnych pogańskich obyczajów na wigilijne tradycje. Poza tym trochę w tych opowiadaniach fantastyki (ciekawie wypadła Ostatnia gwiazdka Tomasza Betchera, słabszy jest ciąg scen w Paczkomacie Jagny Kaczanowskiej), kryminału (zbrodnia doskonała w wydaniu Alka Rogozińskiego w Sekretnym składniku jest całkiem niczego sobie) i sporo opowieści obyczajowej. Lektura lekka i niewymagająca, ale mam wrażenie, że długo mi w pamięci nie zostanie. Warto też dodać, że każdy z autorów i autorek zaprezentował przepis na jakieś świąteczne danie - receptury te dołączone zostały do każdego z opowiadań.

78. Żmij - Marcin Sindera, Lira 2021 (Kindle)

Żmij to kontynuacja Wróżdy, której akcja toczy się bezpośrednio po zakończeniu poprzedniej części. Autor postanoiwił pokazać, w jaki sposób Draconis umocnił swoją władzę, zaangażował swojego bohatera w garść nowych konfliktów, po czym zaskakująco zakończył historię. Trzeba Marcinowi Sinderze przyznać, że od czasu napisania Wróżdy poprawił swój warsztat, jego nowa powieść jest zdecydowanie mniej przewidywalna, lepsza językowo i ciekawsza fabularnie. Więcej tu intryg, mniej seksu i tyle samo bijatyk. Mam nadzieję, że nie jest to ostatnie słowo autora.

Paski postępu:
Robert J. Szmidt - Ostateczne rozwiązanie - 91%
Astrid Lindgren - Przygody Emila ze Smalandii - 75%
Marta Krajewska - Świt między dobrym i złym - 14%
Jakub Żulczyk - Informacja zwrotna - 12%
Stanisław Pagaczewski - Przygody Baltazara Gąbki. Trylogia - 7%