Wyszedł mi całkiem niezły miesiąc. Przeczytałem osiem książek, a dwie inne mam już prawie na ukończeniu i powinienem się z nimi uporać na początku października. Jest to o tyle dobry wynik, że pół września spędziłem na urlopie, a na wakacjach albo w domu przy dzieciach nie mam za dużo czasu na czytanie. Ze względu na wyjazd większość publikacji przeczytałem w formie elektronicznej. Zapraszam do zapoznania się, co o nich myślę.
63. Rekin z parku Yoyogi - Joanna Bator, W.A.B. 2014 (Kindle)
Japoński wachlarz był fajny, spodziewałem się więc czegoś podobnego, czegoś, co pokazałoby kolejne zakamarki japońskich umysłów. Nic z tego niestety. Autorka skupia się w tym zbiorze esejów na swoich spostrzeżeniach dotyczących panów Murakamich (pisarza i malarza), kwestii samobójstw i subkulturze otaku. Wszystko to jednak traktuje powierzchownie, jakby nie umiała się w temat zagłębić, a swe przemyślenia spisuje językiem z gatunku "patrzcie, jakie ja znam trudne słowa". Słabo.
64. Przesilenie - Katarzyna Berenika Miszczuk, W.A.B. 2018
Rewelacji się nie spodziewałem, liczyłem po prostu na przyjemne czytadło do poduszki. Niestety chyba wyszło zmęczenie materiału, bo tym razem nie potrafiłem się wciągnąć w fabułę zaproponowaną przez Miszczuk. Czwarty i ostatni tom o uczennicy szeptuchy traci to, co było walorem poprzednich części, a mianowicie atrakcyjność głównej bohaterki. Gosława była ciekawa jako sceptyk, taka szeptuchowa Dana Scully, i hipochondryczka. Tutaj zostaje pozbawiona tych cech, przez co powieść znacznie traci swoją humorystyczną siłę i robi się z niej tanie romansidło.
65. Syndrom Everetta. Cassandra - Jarosław Ruszkiewicz, Drageus 2018 (Kindle)
Zakręcone to jak ruski termos. Niestety sporo czasu upłynęło od kiedy przeczytałem Ulyssesa, więc w pamięci mi się niewiele ostało, ale wydaje mi się, że dość szybko zacząłem się orientować, o co chodzi w drugiej części. Znów akcja toczy się w różnych czasach i wersjach czasoprzestrzeni i znów pojawia się sprawa walki z ukrywającym się tajemniczym bytem. Problemem dla mnie były tylko rozdziały rozgrywające się w przestrzeni kosmicznej. Na razie wyglądają na całkowicie od czapy i nie przystają do reszty powieści, ale mam nadzieję, że w trzecim tomie (bo Ruszkiewiczowi nie udało się zamknąć akcji w dwóch sześciuset stronicowych tomiszczach) wszystko zostanie ze sobą odpowiednio powiązane. Liczę też, że będę musiał czekać krócej niż dwa lata na kolejną odsłonę Syndromu Everetta, bo jest to kawał solidnej SF.
66. Szpony i kły - antologia, SuperNOWA 2017
Jest to antologia złożona z tekstów, które zostały wyróżnione w konkursie na najlepsze opowiadanie na XXX-lecie Wiedźmina. Część z nich była już publikowana w organizującej przedsięwzięcie Nowej Fantastyce, miałem więc już okazję się z nimi zapoznać. Sam projekt jest ciekawy, realizacja też wyszła bardzo dobrze. Wszystkie opowiadania trzymają wysoki poziom, choć różni autorzy na różne sposoby próbowali ugryźć temat. Są więc opowiadania w duchu bardzo wiedźmińskim, opisujące kolejne przygody Białego Wilka; część opisuje wydarzenia po zakończeniu sagi; jedne są poważne, inne pisane z przymrużeniem oka. Jeśli chodzi o zawartość zbioru, wszystko jest na plus. Przyczepić się tylko mogę do układu graficznego okładki, przez który ktoś niezorientowany w temacie może pomyśleć, że jest to kolejna część wiedźmińskiego cyklu autorstwa Andrzeja Sapkowskiego. Nieładny ten marketing.
67. Kobiety, które miał na myśli - Kazimierz Kyrcz jr, Pocisk 2017 (Kindle)
Książki napisane przez znajomych czytam prawie zawsze, dlatego też skusiłem się na kolejną pozycję Kazimierza Kyrcza. Dziwny to kryminał, w którym od początku wiadomo, kto jest mordercą, jednak powód zastosowania takiej formy jest dla mnie w tym przypadku całkowicie zrozumiały. Dochodzenie jest ciekawie poprowadzone, akcja pokazana zostaje z perspektywy różnych bohaterów, wszystko fajnie działa, ale mam nieodparte wrażenie, że niektóre wątki są tu niepotrzebne (choćby samobójstwo, od którego zaczyna się powieść, czy też spotkania z psychologiem w dalszej części, przy czym jakąś rolę tych ostatnich jestem w stanie dostrzec). Wydaje mi się, że autor miał za dużo pomysłów, które próbował wcisnąć do jednej książki, co niestety nie wyszło jej na dobre.
68. Długa wojna - Terry Pratchett, Stephen Baxter, Prószyński i S-ka 2014 (Kindle)
Po drugi tom cyklu o Długiej Ziemi Terry'ego Pratchetta i Stephena Baxtera sięgnąłem zdecydowanie za późno, to znaczy w momencie, kiedy niemal całkowicie zapomniałem fabułę pierwszej części. Tak już niestety jest, jak się nie czyta książek od razy wtedy, kiedy pojawiają się na rynku, niestety czasu na czytanie mam zdecydowanie za mało, biorąc pod uwagę, ile ciekawych pozycji się ukazuje. W każdym razie: akcja Długiej wojny toczy się dziesięć lat po wydarzeniach z Długiej Ziemi. Ludzie już przyzwyczaili się do istnienia równoległych światów, pomiędzy którymi można się swobodnie przemieszczać i je zasiedlać. Autorzy poruszają więc temat tego, jak na taką sytuację zareagowałyby rządy z podstawowej Ziemi, pokazują też, jak mógłby wyglądać kontakt z inna rozumną rasą. Niestety wnioski nie są zbyt optymistyczne. Wygląda na to, że wszystko tu trzyma się kupy, choć wątków jest dużo i niektóre na razie wydają się być wlepione na siłę; może to jednak wynikać z tego, że jest to drugi tom z pięciu i w kolejnych częściach znajdzie się miejsce na ich rozwiązanie.
69. Prorok - Krzysztof Piskorski, BookRage 2013 (Kindle)
I znów za długa przerwa od poprzedniego tomu. O dziwo nieźle pamiętałem wydarzenia z pierwszego Wygnańca, ale drugi Najemnik całkowicie zatarł mi się w pamięci. Trzeci Prorok jest książką ciekawą i zamykającą wszystkie wątki z dwóch wcześniejszych części, ale wydaje mi się być pisanym na kolanie, żeby jak najszybciej skończyć opowieść. Pewne rzeczy dzieją się tu za szybko, Piskorski eliminuje niepotrzebnych mu bohaterów, niektóre wątki zaś w ostatecznym rozrachunku okazują się być niepotrzebne (Jelaya na przykład). Jak na wczesną fazę twórczości jest całkiem nieźle, widać jednak, jak bardzo autor rozwinął się pisarsko od momentu, kiedy wydał debiutował na księgarskim rynku.
70. Odyseja - Homer, Wolne Lektury 2014 (Kindle)
Nie znam się na poezji, więc ciężko mi coś mądrego powiedzieć na temat formy, w jaką Homer ubierał swoją twórczość. Jako zwierzę fabularne mogę się jednak postarać wyrzucić z siebie parę słów na temat tego, o czym autor pisał. Prawdę mówiąc, fabuła Odysei mnie zaskoczyła. Myślałem, że będzie to znana wszystkim opowieść o powrocie Odyseusza spod Troi do Itaki, a okazało się, że nie jest to najważniejszy wątek eposu. Zaskoczenie było duże, zwłaszcza, że na początku bohaterem utworu nie jest Odys, jak można by domniemywać, ale jego syn Telemach. Dopiero później poznajemy losy króla Itaki, ale jego tułaczka jest podana w bardzo skrótowy sposób. Homer najwięcej miejsca poświęcił na wydarzenia, które mają miejsce już pod koniec podróży Odyseusza i po jego powrocie do domu. Niestety autor nadużywa retardacji. Wielokrotnie nachodziły mnie myśli o treści "No, kończże już tę opowieść", a tu kolejny opisik mało istotnych fabularnie wydarzeń. Ogólnie jednak opowiedziana historia wciąga, choć Iliada była ciekawsza.
Nadal się czyta:
- Alfred Szklarski - Tomek w krainie kangurów
- Kinga Choszcz - Pierwsza wyprawa. Nepal
- Gustaw Herling-Grudziński - Inny świat
- Terry Brooks - Miecz Shannary
- Ray Bradbury - 451° Fahrenheita
- antologia - Fantazmaty. Tom I
- Saviour Pirotta - Dookoła świata w 80 baśni
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ruszkiewicz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ruszkiewicz. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 30 września 2018
czwartek, 30 czerwca 2016
Przeczytane. Czerwiec 2016
Tylko pięć książek. Kolejny miesiąc z marnym wynikiem, ale tak to jest, jak do połowy miesiąca przebywa się na urlopie z dzieckiem, gdzie wieczorami nie ma się już na nic siły, a potem bierze się do ręki potężną cegłę, jaką jest powieść Jarosława Ruszkiewicza. Na razie koniec z dłuższymi urlopami, więc może trochę mi wzrośnie tempo czytania. Nominacje do Zajdla oddałem, po ogłoszeniu wyników stwierdziłem po raz kolejny, że mam prawie taki sam gust jak tłumy w przypadku powieści i zupełnie inny, gdy idzie o opowiadania. Zastanawiam się też, jak mało osób musi nominować, że przedostają się rzeczy publikowane w niszowych wydawnictwach, o których mało kto wie. Teraz przed Polconem mam dwa opowiadania do nadrobienia. Zabieram się za lekturę.
34. Uprawa roślin południowych metodą Miczurina - Weronika Murek, Wydawnictwo Czarne 2015 (Kindle)
Nie miałem pojęcia o istnieniu tej książki. Trafiłem na nią dopiero, gdy sprawdziłem, kim jest autorka, która dostała Reflektora Nowej Fantastyki. Na pewno jest to ciekawy zbiór opowiadań o intrygującym tytule. Dlaczego tak nazwany? Nie mam pojęcia. Zawarte w nim teksty są w większości mało fantastyczne i czyta się je dość ciężko. Pozytywny wyjątek stanowi opowiadanie otwierające książkę pt. W tył, w dół, w lewo. Interesująco przedstawione w nim zostało przenikanie się świata żywych i umarłych (którzy nie muszą wiedzieć, że nie żyją), ciekawe są też rozmowy prowadzone pomiędzy jednymi a drugimi. W ogóle Murek ma ciekawy sposób budowania dialogów, gdzie postacie sprawiają wrażenie, jakby się wzajemnie nie słuchały i każda z nich mówi to, co ma do powiedzenia, nie zważając na kwestie rozmówcy. Zbiór wprawdzie ma w sobie coś, co intryguje i zatrzymuje czytelnika na dłużej, ale moim zdaniem nie jest aż taką rewelacją, żeby jego autorkę jakoś szczególnie wyróżniać. No chyba że wśród młodych autorów w 2015 roku była straszna posucha. Warto w każdym razie sięgnąć po tę lekturę ze względu na język.
35. 2049 - Rafał Cichowski, Novae Res 2015 (Kindle)
Ominąłbym tę książkę gdyby nie wojna o vanity press. A tu ktoś w komentarzach na Facebooku podał ją jako przykład solidnej powieści wydanej przez wspomniany typ wydawnictwa. No cóż, aż tak dobrze to nie jest, na szczęście książka ta nie jest też skończonym gniotem, jak chcieliby przeciwnicy wydawania książek za pieniądze autorów. Naprawdę czytałem wiele gorszych utworów publikowanych przez tradycyjne wydawnictwa. Co to za książka w takim razie? Opowieść o człowieku, który wiedzie szczęśliwe życie na terenie miasta-utopii, po czym zostaje niesłusznie z niego wygnany i próbuje odzyskać swoje dawne życie. Wprawdzie schemat ten jest już mocno ograny, ale jednak autor potrafił utrzymać napięcie i nawet sobie poradził z poskładaniem całej intrygi. Niestety po zakończeniu lektury miałem wrażenie, że prawie cały środek powieści nie ma żadnego znaczenia dla obrazu całości. Szkoda. Zapowiadało się całkiem nieźle, na koniec wyszło coś przeciętnego.
36. Samotny krzyżowiec. Czas przepowiedni - Marek Orłowski, Erica 2015 (Kindle)
Na trzeci tom Samotnego krzyżowca przyszło trochę poczekać. Jest to zupełnie inna część niż dwie poprzednie - zamiast osadzenia akcji w realiach historycznych, w czasie wojen krzyżowych, autor rzuca bohatera do alternatywnej rzeczywistości, tworząc z powieści standardowe fantasy (choć bez elfów i reszty menażerii) rozgrywające się w czymś co przypomina kulturowo starożytny bliski wschód sprzed pojawienia się judaizmu. W efekcie dostałem średnio wciągającą opowieść o wojnie między dwoma państwami, w którą uwikłany zostaje tytułowy krzyżowiec. Wyjaśnienia autora, dlaczego przeniósł bohatera do alternatywnej rzeczywistości przyjmuję do wiadomości - takie jego prawo - ale zabieg ten nie musi mi się podobać. Pozostaje mi więc uzbroić się w cierpliwość i poczekać na czwartą część cyklu, która ma się już rozgrywać w znanych z podręczników do historii realiach.
37. Syndrom Everetta. Ulysses - Jarosław Ruszkiewicz, Drageus 2015 (Kindle)
Książka ta była mocno polecana przez paru moich kolegów z pracy. Odkładałem jednak jej lekturę i odkładałem, i nie mogłem znaleźć na nią czasu, stwierdzając, że przeczytam trochę krótszych pozycji z mojej listy "Do przeczytania przed 15 czerwca". No i wyszło tak, że nie wyrobiłem się z powieścią Ruszkiewicza przed wspomnianym terminem i skończyłem ją już po oddaniu Zajdlowych nominacji. Szkoda, bo jest to jedna z ciekawszych pozycji, jakie ostatnio miałem przyjemność czytać. Zaczyna się jak typowe military SF od klasycznej bitwy kosmicznej. Potem jest olbrzymi twist fabularny (już po pierwszym rozdziale!), parę niepotrzebnych rozdziałów (przynajmniej takie mam wrażenie po przeczytaniu pierwszego tomu) i kilkaset stron zawiłej i pasjonującej intrygi. Ruszkiewicz potrafi wciągnąć w snutą przez siebie opowieść i jest jedynym znanym mi autorem, który nie wywołuje u mnie zgrzytu uzębienia, gdy dotyka tematu awiacji (sam jest pilotem, więc wie, o czym pisze). Drobnym problemem jest konstrukcja bohaterów: choć każdy z nich dostaje sporo czasu antenowego, tak naprawdę wiadomo o nich niewiele - służą oni głównie popychaniu fabuły do przodu. Fabularnie zaś jest bardzo dobrze - intryga jest tak skomplikowana, że 660 stron książki to za mało, żeby pomieścić ją całą i autor będzie potrzebował kolejnego tomu, aby sprawę rozwiązać. Mam tylko nadzieję, że nie będzie rozwlekał historii ponad miarę i Syndrom Everetta skończy się na maksymalnie trzech częściach, choć zamknięcie wszystkich wątków w dwóch tomach też nikomu by nie zaszkodziło.
38. Naga Góra - Reinhold Messner, Wydawnictwo Dolnośląskie 2016
Fragment tej książki przeczytałem tuż po kupnie: tradycyjnie literaturę podróżniczą kupuję Żonie jako prezent na różne okazje. Teraz, skoro minął już Zajdlowy deadline, znalazłem chwilę, żeby dokończyć lekturę. Jest to bardzo osobisty zapis wydarzeń, do jakich doszło w czasie zdobycia przez Reinholda Messnera jego pierwszego ośmiotysięcznika, czyli Nanga Parbat. Najważniejsze są tu opisy samotności w górach, doprowadzającej himalaistów do szaleństwa. Jest to też powrót do chwil, kiedy przygnieciony przez lodową lawinę ginie brat autora. Często chaotyczne opisy pokazują, co siedzi w takich momentach w głowie himalaisty. Messner opisuje wydarzenia dzień po dniu, godzina po godzinie, często sięgając po zapiski z dzienników tak swoich, jak i brata. Pojawiają się też też wypowiedzi innych uczestników wyprawy. Jest to ciekawa historia, choć przyznam się, że oglądałem jakieś pół roku temu film Nanga Parbat o opisywanych tu wydarzeniach, więc nic nie było zaskoczeniem. Na pewno warto rzucić okiem na tę pozycję, aby dowiedzieć się, jak wygląda himalaizm z punktu widzenia pierwszego zdobywcy Korony Himalajów i Karakorum.
34. Uprawa roślin południowych metodą Miczurina - Weronika Murek, Wydawnictwo Czarne 2015 (Kindle)
Nie miałem pojęcia o istnieniu tej książki. Trafiłem na nią dopiero, gdy sprawdziłem, kim jest autorka, która dostała Reflektora Nowej Fantastyki. Na pewno jest to ciekawy zbiór opowiadań o intrygującym tytule. Dlaczego tak nazwany? Nie mam pojęcia. Zawarte w nim teksty są w większości mało fantastyczne i czyta się je dość ciężko. Pozytywny wyjątek stanowi opowiadanie otwierające książkę pt. W tył, w dół, w lewo. Interesująco przedstawione w nim zostało przenikanie się świata żywych i umarłych (którzy nie muszą wiedzieć, że nie żyją), ciekawe są też rozmowy prowadzone pomiędzy jednymi a drugimi. W ogóle Murek ma ciekawy sposób budowania dialogów, gdzie postacie sprawiają wrażenie, jakby się wzajemnie nie słuchały i każda z nich mówi to, co ma do powiedzenia, nie zważając na kwestie rozmówcy. Zbiór wprawdzie ma w sobie coś, co intryguje i zatrzymuje czytelnika na dłużej, ale moim zdaniem nie jest aż taką rewelacją, żeby jego autorkę jakoś szczególnie wyróżniać. No chyba że wśród młodych autorów w 2015 roku była straszna posucha. Warto w każdym razie sięgnąć po tę lekturę ze względu na język.
35. 2049 - Rafał Cichowski, Novae Res 2015 (Kindle)
Ominąłbym tę książkę gdyby nie wojna o vanity press. A tu ktoś w komentarzach na Facebooku podał ją jako przykład solidnej powieści wydanej przez wspomniany typ wydawnictwa. No cóż, aż tak dobrze to nie jest, na szczęście książka ta nie jest też skończonym gniotem, jak chcieliby przeciwnicy wydawania książek za pieniądze autorów. Naprawdę czytałem wiele gorszych utworów publikowanych przez tradycyjne wydawnictwa. Co to za książka w takim razie? Opowieść o człowieku, który wiedzie szczęśliwe życie na terenie miasta-utopii, po czym zostaje niesłusznie z niego wygnany i próbuje odzyskać swoje dawne życie. Wprawdzie schemat ten jest już mocno ograny, ale jednak autor potrafił utrzymać napięcie i nawet sobie poradził z poskładaniem całej intrygi. Niestety po zakończeniu lektury miałem wrażenie, że prawie cały środek powieści nie ma żadnego znaczenia dla obrazu całości. Szkoda. Zapowiadało się całkiem nieźle, na koniec wyszło coś przeciętnego.
36. Samotny krzyżowiec. Czas przepowiedni - Marek Orłowski, Erica 2015 (Kindle)
Na trzeci tom Samotnego krzyżowca przyszło trochę poczekać. Jest to zupełnie inna część niż dwie poprzednie - zamiast osadzenia akcji w realiach historycznych, w czasie wojen krzyżowych, autor rzuca bohatera do alternatywnej rzeczywistości, tworząc z powieści standardowe fantasy (choć bez elfów i reszty menażerii) rozgrywające się w czymś co przypomina kulturowo starożytny bliski wschód sprzed pojawienia się judaizmu. W efekcie dostałem średnio wciągającą opowieść o wojnie między dwoma państwami, w którą uwikłany zostaje tytułowy krzyżowiec. Wyjaśnienia autora, dlaczego przeniósł bohatera do alternatywnej rzeczywistości przyjmuję do wiadomości - takie jego prawo - ale zabieg ten nie musi mi się podobać. Pozostaje mi więc uzbroić się w cierpliwość i poczekać na czwartą część cyklu, która ma się już rozgrywać w znanych z podręczników do historii realiach.
37. Syndrom Everetta. Ulysses - Jarosław Ruszkiewicz, Drageus 2015 (Kindle)
Książka ta była mocno polecana przez paru moich kolegów z pracy. Odkładałem jednak jej lekturę i odkładałem, i nie mogłem znaleźć na nią czasu, stwierdzając, że przeczytam trochę krótszych pozycji z mojej listy "Do przeczytania przed 15 czerwca". No i wyszło tak, że nie wyrobiłem się z powieścią Ruszkiewicza przed wspomnianym terminem i skończyłem ją już po oddaniu Zajdlowych nominacji. Szkoda, bo jest to jedna z ciekawszych pozycji, jakie ostatnio miałem przyjemność czytać. Zaczyna się jak typowe military SF od klasycznej bitwy kosmicznej. Potem jest olbrzymi twist fabularny (już po pierwszym rozdziale!), parę niepotrzebnych rozdziałów (przynajmniej takie mam wrażenie po przeczytaniu pierwszego tomu) i kilkaset stron zawiłej i pasjonującej intrygi. Ruszkiewicz potrafi wciągnąć w snutą przez siebie opowieść i jest jedynym znanym mi autorem, który nie wywołuje u mnie zgrzytu uzębienia, gdy dotyka tematu awiacji (sam jest pilotem, więc wie, o czym pisze). Drobnym problemem jest konstrukcja bohaterów: choć każdy z nich dostaje sporo czasu antenowego, tak naprawdę wiadomo o nich niewiele - służą oni głównie popychaniu fabuły do przodu. Fabularnie zaś jest bardzo dobrze - intryga jest tak skomplikowana, że 660 stron książki to za mało, żeby pomieścić ją całą i autor będzie potrzebował kolejnego tomu, aby sprawę rozwiązać. Mam tylko nadzieję, że nie będzie rozwlekał historii ponad miarę i Syndrom Everetta skończy się na maksymalnie trzech częściach, choć zamknięcie wszystkich wątków w dwóch tomach też nikomu by nie zaszkodziło.
38. Naga Góra - Reinhold Messner, Wydawnictwo Dolnośląskie 2016
Fragment tej książki przeczytałem tuż po kupnie: tradycyjnie literaturę podróżniczą kupuję Żonie jako prezent na różne okazje. Teraz, skoro minął już Zajdlowy deadline, znalazłem chwilę, żeby dokończyć lekturę. Jest to bardzo osobisty zapis wydarzeń, do jakich doszło w czasie zdobycia przez Reinholda Messnera jego pierwszego ośmiotysięcznika, czyli Nanga Parbat. Najważniejsze są tu opisy samotności w górach, doprowadzającej himalaistów do szaleństwa. Jest to też powrót do chwil, kiedy przygnieciony przez lodową lawinę ginie brat autora. Często chaotyczne opisy pokazują, co siedzi w takich momentach w głowie himalaisty. Messner opisuje wydarzenia dzień po dniu, godzina po godzinie, często sięgając po zapiski z dzienników tak swoich, jak i brata. Pojawiają się też też wypowiedzi innych uczestników wyprawy. Jest to ciekawa historia, choć przyznam się, że oglądałem jakieś pół roku temu film Nanga Parbat o opisywanych tu wydarzeniach, więc nic nie było zaskoczeniem. Na pewno warto rzucić okiem na tę pozycję, aby dowiedzieć się, jak wygląda himalaizm z punktu widzenia pierwszego zdobywcy Korony Himalajów i Karakorum.
Etykiety:
Cichowski,
Messner,
Murek,
Orłowski,
Ruszkiewicz
Subskrybuj:
Posty (Atom)